Eksperci Lewiatana krytykują nowe podatki
Inicjatywy rządu w zakresie wprowadzania tzw. podatków branżowych mogą mieć istotny wpływ nie tylko na podwyżki finalnych cen towarów i usług - oceniają eksperci Konfederacji Lewiatan. Dodatkowe opodatkowanie poszczególnych segmentów rynku może mieć wpływ na relacje pomiędzy przedsiębiorcami z tych segmentów a ich kontrahentami, takimi jak dostawcy czy podwykonawcy - rzecz jasna, ze szkodą dla tych ostatnich. Podatki branżowe nie pomogą również polskiemu rynkowi kapitałowemu, który i bez tego obciążenia przeżywa w ostatnim czasie trudne chwile.
Podczas konferencji poświęconej perspektywom polskiej gospodarki w roku 2016, zorganizowanej 12 stycznia br. przez Konfederacje Lewiatan, eksperci tej organizacji odnieśli się między innymi do uchwalonej w końcu roku 2015 ustawy o podatku od instytucji finansowych (potocznie określanej jako „podatek bankowy”) oraz projekcie analogicznej regulacji obejmującej handel. Zdaniem dr Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, głównej ekonomistki Konfederacji, pierwszy z tych podatków będzie mieć wpływ nie tylko na kondycję samych banków czy opłaty ponoszone przez konsumentów. Podatkiem objęte będą również aktywa w postaci kredytów czy innych form finansowania udzielanych przez sektor bankowy przedsiębiorcom. Dr Starczewska-Krzysztoszek przypomina, że listę aktywów sektora finansowego podlegających opodatkowaniu w ostatniej chwili rozszerzono również o umowy leasingowe. Konsekwencją może być istotne zwiększenie kosztów inwestycji dokonywanych przez firmy MSP i mikro. – Leasing to główna forma nabycia środków trwałych i inwestycji w tym segmencie rynku, 95% leasingu to sektor MSP. To są środki na inwestycje mikro, małych i średnich firm. Można się niepokoić, czy te uwarunkowania (…) nie będą negatywnie wpływać na potencjał polskiej gospodarki – twierdzi główna ekonomistka Lewiatana.
Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, ocenia podatek bankowy jako „złe rozwiązanie, które będzie zmniejszało poziom inwestycji”. Problemem jest chociażby fakt, iż uchwalona niedawno przez parlament ustawa przewiduje opodatkowanie bankowych aktywów – tymczasem w większości krajów zachodnich podstawę opodatkowania stanowić mają pasywa,. Czyli depozyty. To olbrzymia różnica – rozwiązanie przyjęte w Polsce będzie bowiem ograniczać akcję kredytową dla firm, która jest i tak na relatywnie niskim poziomie. Odnosząc się do ewentualnych przesłanek za wprowadzeniem tego instrumentu, Mordasewicz przypomniał, że w Polsce – w przeciwieństwie do krajów zachodnich – nie zaistniały merytoryczne przesłanki dla dodatkowego opodatkowania sektora finansowego. – Porównywanie się do państw zachodnich nie ma sensu. W tych krajach, w których banki uzyskały pomoc publiczną, i w wyniku tego po kryzysie nałożono na pasywa czyli depozyty opodatkowanie, było to uzasadnione. Państwo, pomagając bankom, uratowało depozyty ludności i przedsiębiorstw, to teraz od tych depozytów pobiera nieznaczną, ale długoterminową opłatę. To jest zrekompensowanie działań podejmowanych z przeszłości – uważa ekspert Lewiatana, przypominając, iż w Polsce masowe wsparcie dla sektora finansowego ze środków publicznych nie było konieczne.
Analitycy Lewiatana skrytykowali również pomysł podatku obejmującego handel, zwanego potocznie „podatkiem od hipermarketów”. Jako jeden z głównych błędów Cezary Mordasewicz określił progresywny charakter planowanego podatku. Zdaniem eksperta Lewiatana będzie to prowadzić do zmniejszenia efektywności handlu – a w konsekwencji do wzrostu cen. Paradoksalnie, choć założeniem ustawy ma być wspieranie drobnej przedsiębiorczości – może się okazać, że po jej wejściu w życie mikrusy stracą najwięcej. Eksperci Konfederacji Lewiatan nie mają wątpliwości, że jednym z pierwszych posunięć dużych sieci handlowych może być renegocjacja kontraktów z dostawcami celem uzyskania korzystniejszych warunków – czyli obniżenia cen przez hurtowników i producentów. Tymczasem już dziś marże przy dostawach do sklepów wielkopowierzchniowych nie należą do wysokich. Nie można również wykluczyć, że w poszukiwaniu oszczędności właściciele sklepów i sieci handlowych wstrzymają podwyżki płac dla pracowników czy zrezygnują z innych form dodatkowego ich wynagradzania.
Nowe podatki mogą wywołać negatywny efekt nie tylko w branżach nimi objętych – twierdzi dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. Jej zdaniem, istnieje obawa przed uznaniem przez rząd podatków „branżowych” za główne źródło finansowania polityki socjalnej państwa. W związku z powyższym również firmy z innych sektorów rynku spowalniają inwestycje – czekając na ewentualne nowe podatki branżowe.
Propozycje wprowadzenia podatku „handlowego” wywołują również pytania o kierunek, w jakim powinien rozwijać się polski handel. Jeremi Mordasewicz wskazuje, iż wspieranie drobnych sklepów – wbrew zapewnieniom strony rządowej – nie przyniesie gospodarce samych korzyści. Rozdrobnienie handlu prowadzi do małej efektywności, niskiego zwrot z kapitału i małej wydajność pracy – a efekt finalny, w postaci wyższych cen, przerzucany jest na klienta. Ten problem dotyczy zresztą całej polskiej gospodarki; dla przykładu, rozdrobnienie w rolnictwie sprawia, iż jest ono znacznie mniej efektywne niż gospodarstwa u naszych zachodnich sąsiadów. – W Polsce mamy trzynaście ciągników na 100 ha, a w Niemczech – pięć. To pokazuje jak bardzo nieefektywne jest polskie rolnictwo z uwagi na rozdrobnienie – ocenia ekspert Lewiatana. W jego opinii, wspieranie nieefektywnych kopalnie czy gospodarstw rolnych przez rząd skończy się spowolnieniem gospodarczym.
Nie można wreszcie pominąć skutków wprowadzenia nowych danin dla rynku kapitałowego. A te mogą być bardzo negatywne. – Giełda jest szczególnie wrażliwa na decyzje polityczne w gospodarce. Jak pojawiła się zapowiedź podatku od instytucji finansowych, to wycena banków poleciała w dół – wskazała dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. Z kolei Jeremi Mordasewicz uważa, że posunięcia fiskalne rządu sprawiają, ze inwestycje w spółki skarbu państwa stają się mniej atrakcyjne. W opinii eksperta Lewiatana, nie można wykluczyć hipotetycznej sytuacji, w której władze uciekną się do sztucznego utrzymywania cen na dotychczasowym poziomie w kontrolowanych przez skarb państwa spółkach – chociażby po to, by przejąc klientów z sektora prywatnego. Takie działanie wpłynęłoby ewidentnie negatywnie na kondycję tych spółek – ocenia Mordasewicz.
Karol Jerzy Mórawski