Eksperci łączą siły w walce o polskie cyberbezpieczeństwo
Technologie związane z przesyłaniem danych wciąż się rozwijają. Przypomina to wyścig zbrojeń między specjalistami od IT, a hakerami. W Polsce bardzo dobrze rozwija się społeczność ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa.
„Polskie firmy są na tyle duże, by pewne cyberataki były związane jedynie z naszym rynkiem. Może polski system bankowy z perspektywy świata jest mało widoczny, ale nasze banki to poważne instytucje, obracające sporymi zasobami pieniężnymi. Jesteśmy też krajem dość ciekawie geopolitycznie położonym, więc jestem przekonany, że jesteśmy w orbicie aktorów sponsorowanych przez obce państwa” – mówi Rafał Jaczyński, regionalny dyrektor ds. Cyberbezpieczeństwa z Huawei.
Budowa polskiego systemu bezpieczeństwa
Stąd tak duże znaczenie ma budowa polskiego systemu bezpieczeństwa. „Dopóki będziemy mieć aspiracje być niezależnym krajem dopóty musimy chronić naszą cyberprzestrzeń, w której dzieje się coraz więcej dla państwa, dla obywatela i biznesu rzeczy. Tak samo jak ulice, wodociągi, energetykę. Jest to tak ważny aspekt życia ludzi, państwa, że nie wyobrażam sobie, żeby jakikolwiek kraj, sobie to odpuścił” – dodaje Jaczyński.
Ryzyko związane z rozwojem internetu rzeczy
Internet rzeczy (kiedy do sieci podpiętych jest coraz więcej przedmiotów codziennego użytku), stwarza pewne ryzyko w kwestiach cyberbezpieczeństwa. „Dopóki nie wynaleziono samochodu nikt w wypadku samochodowym nie zginął, podobnie jest z internetem rzeczy. Dopóki te urządzenia, niedoskonałe pod względem bezpieczeństwa nie pojawiły się w dużej liczbie – nie stanowiły problemu. Natomiast ich liczba w połączeniu z podatnością na włamania i łatwość ich wykorzystania przeciwko sieciom telekomunikacyjnym, przeciwko usługom, powoduje zagrożenie” – mówi Jaczyński.
Czytaj także: Najpopularniejsze metody cyberataków na firmy w Polsce >>>
Obawy przed zagrożeniami związane z rozwojem internetu rzeczy często pojawiają się w kontekście sieci komórkowej piątej generacji (5G). „W przestrzeni publicznej krąży wiele mitów na temat sieci komórkowej piątej generacji. Na przykład taki, że wprowadza ona nowe ryzyka. Tak nie będzie chociażby dlatego, że na początku pojawi się pod postacią nowych nadajników radiowych, które zostaną podłączone do istniejących sieci telekomunikacyjnych. W związku z tym skąd te nowe ryzyka miałby się brać?” – komentuje specjalista z Huawei.
Walczymy ze smokiem, którego nie ma
Ekspert podkreśla, że nadajniki, interfejs radiowy w sieciach piątej generacji są znacznie lepiej zabezpieczone, niż do tej pory. To samo będzie dotyczyło nowego „rdzenia” sieci 5G, który zostanie wdrożony przez polskich operatorów prawdopodobnie dopiero za kilka lat. – Na razie walczymy ze smokiem, którego nie ma. Dobrze, że o nim rozmawiamy. Chodzi o to, żeby na spokojnie się zastanowić jak te sieci w przyszłości zabezpieczyć. Nie siać paniki, ale podejść do tego „po inżyniersku” – dodaje Jaczyński.
I choć wiele firm produkujących infrastrukturę sieci 5G, np. szwedzki Ericsson, twierdzi, że ich sprzęt został tak świetnie zaprojektowany, iż nie trzeba go już testować pod względem bezpieczeństwa, Jaczyński twierdzi, że jest inaczej. Według niego, dobre projektowanie jest podstawą, a następnie należy wielokrotnie sprawdzać bezpieczeństwo każdego z elementów. „Jesteśmy firmą, która testuje i jest testowana nieustannie. Trzeba stanąć nago przed tym światem i udowodnić, że się nie ma żadnych, ukrytych niecnych intencji. Trzy miesiące temu w Brukseli uruchomiliśmy centrum, gdzie każdy klient czy firma może przyjść, podpisać umowę, dostać dostęp do naszych produktów, kodu źródłowego i sprawdzać je jak chce z wykorzystaniem własnych narzędzi” – mówi Jaczyński. Jak do tej pory z tej możliwości skorzystało już kilka firm.