Ekonomia i semantyka
Expose premiera zawierało szereg akcentów dedykowanych trudnym czasom, które nadchodzą. Słowo "kryzys" pojawiało się w wystąpieniu Donalda Tuska, lecz nie tak często jak "zmiana", czy "państwo". To dobrze obrazuje sposób rozumowania polegający nie tyle na zaklinaniu rzeczywistości, ile zdecydowanej woli sprostania wyzwaniom, które niesie. Powiedziano i dużo i mało zarazem.
Dobrze to opisał Leszek Balcerowicz zwracając uwagę na proreformatorską retorykę, przy – zdaniem recenzenta – braku zdecydowanych kroków. Co do mnie, jestem zdania, że odniesienia tak europejskie, jak krajowe wskazują na priorytety najbliższego czterolecia, bez przesądzania scenariusza, który z założenia pozostaje elastyczny i otwarty. To w świetle demokratycznego mandatu, stanowiącego pochodną minionego czterolecia tyle zrozumiałe, co nie rozstrzygające o dynamice i sekwencji przyszłych reform.
Prognoza Banku Światowego korygująca wzrost PKB w 2012 z 4 proc. do 2,8 proc, oznacza, że mamy szansę, przy zachowaniu dyscypliny finansów publicznych i redukcji deficytu do poziomu referencyjnego nie tylko ochronić poziom życia, ale wzmocnić konkurencyjność naszej gospodarki. Skoro Jarosław Kaczyński nazwał przemówienie Donalda Tuska „zręcznym”, to niechybny znak, że nie znalazł w nim słabych punktów, lub priorytetów, które kwestionuje.
Czołowy krytyk poczynań koalicji PO – PSL, Krzysztof Rybiński nazwał propozycje Premiera „odważnymi” i „rzeczowymi”, co zdaje się zarzut braku zdecydowania czynić, przynajmniej w kategoriach makroekonomicznych, niezasadnym. Jako dobry sygnał, kończący właściwy dla kampanii czas prostych recept, odbieram priorytet zdefiniowany jako stabilizowanie finansów publicznych we współdziałaniu z NBP i instytucjami czuwającymi nad kondycją banków, a szerzej rzecz ujmując instytucji finansowych. W końcu chodzi o nasze pieniądze!