Draghi wykonuje roszadę. W jeden dzień euro wobec dolara straciło dwudniowe zyski. Złoty pozostaje wrażliwy na światowe nastroje Kurs EUR/PLN coraz bliżej 4,25. Kluczem do dalszych zmian pozostają losy Krymu.
Czwartek na rynku głównej pary walutowej można podzielić na dwa okresy: dalszego umocnienia euro wobec dolara i następującego po nim gwałtownego odreagowania. Inwestorzy długo opierali się niepokojącym sygnałom z Chin i napiętej sytuacji na Krymie, co doprowadziło do niemalże jednoprocentowego wzrostu kursu EUR/USD w przeciągu dwóch dni. Nominalnie jeszcze w pierwszych godzinach wczorajszej sesji euro umocniło się do ponad 1,3965 USD.
Drugą połowę wczorajszej sesji europejskiej cechowała już stabilizacja na poziomach porannych szczytów, co jak się okazało było przygotowywaniem się rynku do zwrotu. Sytuacji istotnie nie zdołały jeszcze zmienić popołudniowe, mieszane dane z USA. W lutym sprzedaż detaliczna wzrosła o 0,3% m/m rynek oczekiwał 0,2%. Jednakże w relacji rocznej wynik na poziomie 1,5% wobec 1,9% w styczniu był najniższy od lutego 2010 roku. Z kolei w ubiegłym tygodniu zarejestrowano 315 tys. nowych podań o zasiłek dla bezrobotnych, czyli o 15 tys. mniej niż szacował rynek. Po tych doniesieniach dolar nieznacznie zyskał na wartości, jednak niewspółmiernie do poniesionych rano strat. Wydawało się nawet, że i tym razem górę weźmie optymizm (amerykańskie indeksy rozpoczęły dzień od wzrostów) i kwestią czasu jest atak euro na poziomu 1,40 USD.
Tymczasem wraz z rozpoczęciem sesji w USA i zwrocie sytuacji na Wall Street atmosfera zaczęła mocno psuć się też na rynku głównej pary walutowej. Na koniec dnia euro wobec dolara straciło na wartości praktycznie wszystko to, co zyskało po niezrozumiałym dla nas dwudniowym umacnianiu się. Spadki nasiliły słowa prezesa M. Draghi-ego, iż w ocenie EBC notowania wspólnej waluty stają się coraz bardziej istotne z punktu widzenia stabilności cen. Był to bowiem pierwszy komentarz w którym prezes zasugerował, że kurs euro jest istotny z punktu widzenia polityki monetarnej prowadzonej przez ECB, a aprecjacja wspólnej waluty może okazać się szkodliwa, prowadząc nawet do powstanie deflacji w gospodarce. EBC nadal pozostaje wiec otwarty na podjęcie działań, by zapobiec negatywnym efektom niekontrolowanego spadku cen. W piątek od rana kurs EUR/USD oscyluje więc w okolicach 1,385.
Dzisiejsza sesja powinna przynieść dalsze spadki notowań głównej pary walutowej. Przed weekendem wzrośnie zapewne znaczenie wydarzeń politycznych. W niedzielę (16.03) mieszkańcy Krymu zadecydują o statusie swojego regionu. Dla inwestorów liczyć będzie się to, jak świat zareaguje na referendum. Z kolei rosnącej awersji do ryzyka nie opierał i nie opiera się zaś złoty. Czwartek był bowiem kolejnym dniem z rzędy wyraźnej przeceny naszej waluty. Obecnie kurs EUR/PLN testuje opor na poziomie 4,24.
W piątek rano poznaliśmy już dane nt. niemieckiej inflacji (zgodnie z oczekiwaniami w lutym odnotowano wzrost indeksu CPI o 0,5% m/m i 1,2% r/r), a z ważniejszych doniesień jeszcze przed nami publikacja indeksu nastrojów U.Michigan. W kraju GUS opublikuje dane inflacyjne, zaś NBP dot. podaży pieniądza M3.
Nadal najbardziej prawdopodobny dla nas scenariusz to taki, który wskazuje na osłabienie euro wobec dolara w średnim czasie i złotego wobec obydwu tych walut. Technicznym sygnałem do zmiany stanu głównej pary walutowej powinien być spadek kursu EUR/USD poniżej strefy 1,383-1,385 (obecnie testowanej przez rynek) wywołujący ruch w kierunku 1,35. Celem dla złotego pozostaje zaś poziom 4,25 wobec euro, jednak przy nadal rosnącej awersji do ryzyka pod uwagę należy też brać możliwość wzrostu euro w okolice 4,30 PLN w przypadku nasilającej się awersji do ryzyka. Obecnie kluczem do dalszych zmian są losy Krymu po niedzielnym referendum.
Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski