Domniemany kompromis z Grecją nadzieją dla byków
Przecieki o prawdopodobnym porozumieniu w sprawie Grecji, które poderwały wczoraj kurs euro w górę, na giełdach przeszły zupełnie bez echa, a nawet traktowane były z wyraźnym niedowierzaniem. Jeśli odroczenie greckich problemów okaże się faktem, a wiele na to wskazuje, trudno sobie wyobrazić, by indeksy nie poszły mocno w górę.
Inwestorzy działający na rynku walutowym we wtorek już od rana wyraźnie obstawiali scenariusz przynajmniej tymczasowego odroczenia Grexitu, a dynamika umacniania się wspólnej waluty z każdą godziną przybierała na sile. Ostatecznie kurs euro wzrósł o ponad 2 proc. do ponad 1,11 dolara. Poprzednio z tak silnym skokiem mieliśmy do czynienia 18 marca, po posiedzeniu Fed, którego wynik zinterpretowano na gołębią nutę, mimo rezygnacji ze sformułowania o cierpliwości w dążeniu do zaostrzania polityki pieniężnej w USA.
Tymczasem przez pierwsze dwie godziny handlu CAC40 i DAX szły zdecydowanie w dół, tracąc po 1,3-1,5 proc. Mimo późniejszych wahań, nastroje były złe przez cały dzień, szczególnie we Frankfurcie, gdzie indeks ostatecznie stracił 0,9 proc.
Według podobnego scenariusza przebiegały zmiany na Wall Street. Po początkowym spadku S&P500 o 0,6 proc., indeks zyskał 18 punktów, wychodząc na niewielki plus. Impulsem dla byków były fatalne dane o zamówieniach w przemyśle i zamówieniach na dobra trwałego użytku, oddalające perspektywę podwyżki stóp procentowych. Finał należał jednak do niedźwiedzi, którym udało się ponownie sprowadzić indeks nieznacznie pod kreskę.
Jedyne interesujące spostrzeżenia po wtorkowym handlu to znacząca rozpiętość wahań, utrzymująca się zresztą na podobnym poziomie od sześciu sesji oraz druga w ciągu kilku ostatnich dni udana obrona poziomu 2100 punktów. Jego losy powinny rozstrzygnąć się do piątku, gdy opublikowane zostaną dane dotyczące rynku pracy. Zwiastun panującej na nim sytuacji pojawi się już dziś w postaci raportu ADP. Oczekuje się, że pokaże on wzrost liczby miejsc pracy w sektorze prywatnym sięgający 200 tys. Gdyby utrzymany został wtorkowy schemat reakcji inwestorów, gorsze dane powinny spowodować zwyżkę na nowojorskim parkiecie. Ale ostatnio schematy często się zmieniają, więc pewności nie ma.
Zanim się o tym przekonamy, czekać nas będą informacje w sprawie Grecji, które mogą okazać się kluczowe dla nastrojów, ale także seria publikacji wskaźników PMI dla usług. Tuż po przedstawieniu danych praz ADP, rozpocznie się konferencja po posiedzeniu EBC, która także może ruszyć rynkami.
Nasz parkiet zachowywał się wczoraj wyjątkowo słabo. WIG20 należał do wskaźników najmocniej tracących na wartości, ustępując jedynie wskaźnikowi w Atenach. Poruszał się niemal dokładnie, jak DAX. W szybkim tempie zbliżył się do psychologicznego poziomu 2400 punktów, choć nie doszło do jego wyraźnego testowania. Poważniejszego wsparcia należy wypatrywać jednak w okolicach dołka z końca marca, czyli 2370 punktów. Czy będziemy mieli okazję zobaczyć go ponownie z bliska, zależeć będzie głównie od wydarzeń toczących się w otoczeniu, choć i na naszym podwórku mogą się pojawić istotne impulsy. Na razie korekta zabrała indeksowi największych 140 punktów, czyli 5,5 proc. Do zniesienia połowy całej fali wzrostowej, trwającej od 21 stycznia, brakuje nieco ponad 10 punktów. Patrząc na taniejące po 2-3 proc. akcje Tauronu, Orange, KGHM, czy PGE, trudno o optymizm, ale należy pamiętać o zmienności nastrojów.
Mocno podkopany został wczoraj poniedziałkowy optymizm, widoczny w zachowaniu indeksu średniaków. Tym bardziej, że winę za zniżkę ponosi nie tylko 7,5 proc. przecena walorów CCC, czy sięgające 3-3,5 proc. spadki takich spółek, jak CD Projekt, czy Hawe, ale prawie dwie trzecie składu mWIG40.
Poranne spojrzenie na rynki nie daje jasnych wskazówek. W Szanghaju indeksy spadają po około 2 proc., mimo dużo lepszego niż się spodziewano odczytu PMI dla usług. Zmieniające się o setne części procenta kontrakty na indeksy amerykańskie i europejskie stanowią ilustrację niejasności w kwestii porozumienia Grecji z wierzycielami. Przedstawiciele Grecji twierdzą, że porozumienie jest niemal pewne, wierzyciele deklarują, że jego zawarcie nie jest możliwe, a w każdym razie nie potwierdzają optymizmu.
Roman Przasnyski
analityk niezależny