Dolar mocny, fundamenty słabsze
Słabsze dane o sprzedaży detalicznej w USA pokazują powolne pogarszanie się fundamentów amerykańskiej gospodarki. FED może wziąć pod uwagę te czynniki i nadal zwlekać z podniesieniem stóp procentowych.
Tak słabego wyniku sprzedaży detalicznej w USA w lutym nie spodziewali się nawet najwięksi pesymiści. Obroty w sklepach i sieciach handlowych zmniejszyły się o 0,6 proc. m/m, po spadku o 0,8 proc. w styczniu i 0,9 proc. w grudniu. Mogłoby się wydawać, że trzeci kolejny miesiąc z niższą sprzedażą to efekt spadku cen na stacjach benzynowych, które wartościowo obniżają obroty. Okazuje się, że temu czynnikowi przypisać można niewielką część efektu. Inną zrzucić na karb niekorzystnych warunków atmosferycznych (burze i zamiecie śnieżne), które w lutym miały miejsce w dużej części USA. Jednak to nie wszystko. Z wyłączeniem wrażliwych na wahania sezonowe kategorii (paliwa i samochody) sprzedaż detaliczna spadła o 0,2 proc. po -0,1 proc. w styczniu. Dwa kolejne miesiące redukcji tak liczonej sprzedaży nie zdarzyły się w USA od 2009 r. Sytuacja w konsumpcji nie jest więc tak dobra, jak można było się spodziewać, a pozytywne efekty związane ze spadkiem kosztów użytkowania pojazdów ustępują wyjątkowo szybko. Silny spadek obrotów zanotowano w wielu, kluczowych dla obrazu bieżącej i przyszłej kondycji finansowej konsumentów, kategoriach. Sprzedaż materiałów budowlanych obniżyła się o 2,3 proc. m/m, sprzętu elektronicznego o 1,2 proc., samochodów o 2,5 proc. Podtrzymanie tych negatywnych tendencji w kolejnych miesiącach, nawet w niewielkim stopniu, gdyż jest mało prawdopodobne, że sprzedaż nie zostanie wiosną zrekompensowana, spowoduje obniżki prognoz wzrostu PKB w USA.
Kluczowym pytaniem jest, jak na dane zareaguje Rezerwa Federalna. Co oczywiste, kształtowanie popytu konsumpcyjnego nie jest statutowym celem Fed, ale bank centralny musi brać pod uwagę bieżące wyniki gospodarki nie tylko w zakresie inflacji i rynku pracy, są one bowiem kluczowe dla perspektyw zachowania tych wielkości w horyzoncie oddziaływania polityki pieniężnej. Posiedzenie Fed odbędzie się 18 marca. Przed spotkaniem członkowie Komitetu będą mieli okazję zapoznać się jeszcze z wynikami produkcji przemysłowej i wykorzystaniem mocy wytwórczych za luty.
Jesteśmy więc w sytuacji, w której, z jednej strony, rynek w dużym stopniu zdyskontował scenariusz pierwszej podwyżki stóp procentowych w czerwcu, a z drugiej, z amerykańskiej gospodarki napływają słabsze dane. Zarówno z technicznego (sytuacja na wykresach), jak i fundamentalnego punktu widzenia aprecjacja dolara poszła za daleko. Korekcyjne odbicie wisi w powietrzu. Bynajmniej nie jest tak, że osiągnięcie parytetowej ceny na parze EUR/USD jest wyłącznie kwestią czasu. Taka opcja jest realna, ale znacznie później niż w tej połowie roku. Przypisujemy znacząco wyższe prawdopodobieństwo strategii zakładającej ruch eurodolara na 1,10, a niżeli spadek na 1,00. Spodziewamy się też odpowiednich dostosowań na złotowych parach – wyraźnych spadków na USD/PLN (poniżej 3,70) i stabilizacji lub lekkich wzrostów na EUR/PLN (przedział wahań 4,12-4,20).
EURPLN: Złoty pozostaje stabilny między 4,1200 a 4,1550. Dziś może dojść do testów górnego ograniczenia kanału. Wybicie powyżej 4,1550 może skutkować próbą podejścia do 4,20 jednak wydaje się do takiego ruchu będzie potrzebne wzmocnienie się wspólnej waluty.
EURUSD: Eurodolar nie zdołał wczoraj złamać 1,05 a odbicie osiągnęło 1,0640. Dzisiejsza sesja może ponownie przynieść próbę ataku a przełamanie 1,0640 powinno pozwolić na dotarcie rynku w rejony 1,0700-1,0750.
Dom Maklerski AFS