Dochody z VAT rosną solidnie
Dziś sporo ciekawych danych makro. W Polsce o 14.00 pojawią się dane o zatrudnieniu (konsensus: +0,8 proc. rdr) i płacach (konsensus: +3,9 proc. rdr) w sektorze przedsiębiorstw. Rynek zwykle ignoruje te dane, ale w sytuacji, gdy argumenty za i przeciw obniżkom stóp procentowych mają wysoką wagę, każde dane się liczą. O 14.30
pojawią się dane o inflacji za lipiec w USA (konsensus: CPI - 2 proc., inflacja bazowa - 1,9 proc.). Ostatnio częściej dyskutowany jest temat, czy przypadkiem presja inflacyjna nie zaczyna już narastać w USA, dlatego dane mogą poruszyć dolarem i złotym jeżeli będą odmienne od oczekiwań. Również o 14.30 w USA dane o pozwoleniach na
budowę (konsensus: 1 mln) i nowych budowach (konsensus: 0,97 mln)
Polska
Dane o dochodach budżetowych za lipiec są dobre, co może być sygnałem, że pogorszenie koniunktury nie jest głębokie, aczkolwiek na wyciąganie jednoznacznych wniosków jest
zdecydowanie zbyt wcześnie. Po lipcu deficyt budżetowy wyniósł 26,3 mld zł, czyli aż 12,6 mld zł mniej od harmonogramu. Dochody budżetowe były o 8 mld zł wyższe od harmonogramu, a wydatki o 4,6 mld zł niższe. Dla oceny stanu koniunktury najbardziej przydatne są dochody z VAT. Te wzrosły w lipcu o 9,6 proc. rok do roku wobec
wzrostu o 9 proc. w czerwcu. Zmiana miesięczna dochodów z VAT po odsezonowaniu wyniosła 2,8 proc. w lipcu, wobec 5,9 proc. w czerwcu. Dochody z VAT były w lipcu o 5 proc. wyższe niż średnia miesięczna z pierwszej połowy roku. Patrząc na te dane, można wyciągnąć optymistyczne wnioski. Skoro dochody z VAT rosną dość szybko przy niskiej inflacji, to znaczy, że aktywność gospodarcza musi przyspieszać. Trzeba jednak pamiętać, że dochody z VAT są bardzo wahliwe. Na wykresie obok widać średnią dwumiesięczną
dochodów – czy znajdują się one w trendzie wzrostowym, czy też mieliśmy do czynienia z wysokim odchyleniem w trendzie bocznym, okaże się w kolejnych miesiącach.
Podsumowanie: Wzrost dochodów z VAT może wróżyć optymistycznie koniunkturze. Ale na wnioski wciąż wcześnie.
Silny wzrost cen obligacji skarbowych to ewidentny sygnał, że rynek dość mizernie widzi przyszłość wzrostu gospodarczego w Polsce. Wczoraj rentowności obligacji dziesięcioletnich w pewnym momencie zbliżyły się do 3 proc., a dziesięcioletni IRS wręcz spadł poniżej tego poziomu. Tak niskie rentowności wynikają z kilku przyczyn: wojny handlowej z Rosją, która może uderzyć w polską gospodarkę, słabych wyników PKB w strefie euro, które zwiększają szanse na skup aktywów przez EBC, niskich trendów inflacyjnych w Polsce i strefie euro, które traktowane są czasem jako zjawisko do pewnego stopnia trwałe. Przy czym moim zdaniem ważniejsze od krótkookresowych obaw o wzrost gospodarczy jest obawa o „japonifikację” Europy. Strefa euro może mieć długookresowy problem z osiągnięciem trwałego wzrostu gospodarczego, nawet przy ultraluźnej polityce pieniężnej. Polski to oczywiście nie musi dotyczyć, ale ze względu na silne powiązania handlowe i kapitałowe, wzrost gospodarczy i stopy procentowe w Polsce nie mogą drastycznie odbiegać od tych w strefie. Jeżeli rynek obawia się stagnacji tam, to u nas widzi co najwyżej umiarkowany wzrost z trwale niskimi stopami. Moim zdaniem to wizja zbyt pesymistyczna, ale trudno powiedzieć, kiedy rynek ją zrewiduje.
Podsumowanie: Niskie rentowności to efekt obaw o wzrost PKB
Rynek
O najważniejszym wydarzeniu z wczoraj, czyli skoku cen obligacji, napisałem już powyżej. Skok ten wspomógł złotego, tym bardziej, że na Ukrainie nie dochodzi na razie do zaostrzenia konfliktu – w takim sensie, że konflikt już jest ostry i krwawy, ale rynek ma tendencje do reagowania jedynie na nowe wstrząsy. Teraz kurs euro do złotego porusza się w granicach 4,18-4,21. Barierą od dołu może być też dwustudniowa średnia krocząca w okolicach 4,17 – na razie wydaje się, że tylko jakieś pozytywne sygnały z Ukrainy
mogą umocnić złotego poniżej tego poziomu. Patrząc na zdjęcia kolumn z czołgami rosyjskimi zmierzającymi na Ukrainę trudno mieć wiarę, że takie sygnały pojawią się w krótkiej perspektywie. Warto jeszcze zwrócić uwagę na spadek eurodolara. Czy to jest powrót trendu spadkowego czy ruch w trendzie bocznym może zadecydować poziom 1,3330 – sierpniowe minimum.
Podsumowanie: Rajd na obligacjach delikatnie umocnił złotego.
Ignacy Morawski
Główny Ekonomista
BIZ Bank