Deflacja w Polsce do końca roku

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

rosinski.damian.02.400x376Nawrót deflacji w strefie euro wzmaga oczekiwania na rozszerzenie programu skupu obligacji w Europie utrzymując presję na osłabienie walutę. Z kolei pogłębienie spadku cen w Polsce oraz kolejny słaby odczyt indeksu PMI dla przemysłu są negatywnymi czynnikami dla złotego. Nawet wizja wzmożonej podaży euro z EBC nie daje wsparcia polskiej walucie. W IV kw., wraz z ustąpieniem czynnika ryzyka politycznego, złoty odzyska siły.

Nasilenie deflacji w Polsce, po półrocznym okresie jej osłabiania, jest czynnikiem wzmagającym niepewność i presję na osłabienie złotego w krótkim terminie. Oddala perspektywę wzrostu stóp procentowych poza 2016 r. i może wzmóc dyskusje czy Rada Polityki Pieniężnej nie powinna oprocentowania jeszcze obniżyć. Według wstępnych wyliczeń, które Główny Urząd Statystyczny prowadzi od września, ceny dóbr i usług konsumpcyjnych w naszym kraju obniżyły się w ubiegłym miesiącu o 0,8 proc. w ujęciu rok do roku i były niższe niż w sierpniu o 0,2 proc. Mediana prognoz wskazywał na stabilizację dynamiki spadku. W tej sytuacji szanse na wyjście z deflacji przed końcem roku wyraźnie spadły. Prawdopodobnie dopiero w styczniu wskaźnik CPI r/r powróci powyżej 0 proc., choć nie można wykluczyć, że stanie się to dopiero w luty. (Nie nastąpi to jednak później). Jeśli tak, da to wynik CPI w horyzoncie całego 2015 r. na poziomie -0,8 lub -0,9 proc. – poniżej wszelkich prognoz wydawanych przed rozpoczęciem roku. Jeśli RPP rozważałaby scenariusz tak głębokich spadków inflacji, z pewnością rozważyłaby silniejsze obniżki stóp procentowych. Obecnie sens wznawiania działań łagodzących politykę pieniężną nie ma większego sensu. Obniżki stóp teraz miałyby minimalny wpływ na gospodarkę i inflację. Mogłyby natomiast stać się poważnym czynnikiem osłabiającym złotego. W sytuacji wzmożonych obaw o kondycję gospodarek wschodzących, oczekiwaniach na podwyżki stóp w USA oraz sygnałach stabilizowania się koniunktury (bez poprawy) w kraju mogłyby zagrozić stabilności waluty. Nie spodziewamy, by Rada, przynajmniej w obecnym składzie, rozważała nawet taki ruch. Z drugiej strony, szanse na rozpoczęcie cyklu podwyżek przed końcem przyszłego roku są, w naszej ocenie, znikome.

Z doniesień ze świata, tak, jak można było przypuszczać po publikacji danych z Niemiec, we wrześniu inflacja w strefie euro ponownie spadła poniżej 0 proc. Wskaźnik cen ogółem był najniższy od marca, kiedy Europejski Bank Centralny zainicjował program skupu obligacji (QE). Kto wie czy w rok po tej decyzji nie będzie zmuszony rozszerzyć go poza pierwotny termin, czyli wrzesień 2016 r. Taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny. Nic nie zapowiada, by w rok inflacja powróciła do celu EBC (warunek QE). Termin ogłoszenia dodatkowych kroków będzie jednak w większym stopniu zależał od ewolucji zmian na rynku walutowym (im słabsze euro, tym późniejsze ogłoszenie QE2), a niżeli ścieżki kształtowania się inflacji, która w skali globalnej jest pod presją niskich cen energii.

Podczas wystąpienia w St. Louis, prezes Fed, J. Yellen nie powiedziała nic, co zmieniłoby postrzeganie sytuacji w kwestii przyszłości polityki pieniężnej w USA. Stwierdziła, że w gospodarce w ostatnich latach nastąpiła znacząca poprawa sytuacji. Podobnie jak J. Bullard, który wczoraj potwierdził gotowość do podwyżki oprocentowania w tym roku, także Yellen uważa, że stopy powinny zostać podniesione w tym kwartale. Rynki „widzą” podwyżkę dopiero na początku 2016 r.

Damian Rosiński
Dom Maklerski AFS