Czy Fed straci cierpliwość?
Na rynku walutowym rosnące wątpliwości przejawiają się m.in. wyprzedażą dolara amerykańskiego na rzecz wspólnej waluty, co wspierają docierające do inwestorów pozytywne dane z Europy i słabsze od oczekiwań z gospodarki USA, które spychają w dół rentowności amerykańskich papierów skarbowych.
W rezultacie, od poniedziałku kurs EURUSD sukcesywnie pnie się w górę, we wtorek testując już opór na 1,065. To jednak wciąż niewiele, biorąc pod uwagę, że jeszcze kilka dni temu nabywali walutę amerykańską, spychając kurs EURUSD poniżej 1,05 (od początku miesiąca spadek o 7%) licząc, że Fed jako pierwszy z czołowych banków centralnych zacznie zaostrzać politykę pieniężną.
Tymczasem wtorkowy raport ZEW nastrojów gospodarczych dla Niemiec pokazał wynik najwyższy od roku (choć poniżej oczekiwań) wynosząc w marcu 54,8 pkt, przy jednoczesnym pozytywnym zaskoczeniu danymi dla bieżących warunków gospodarczych (wzrost indeksu do 55,1 pkt wobec oczekiwanych 50,0 pkt). W strefie euro ostateczne dane inflacyjne potwierdził spadek deflacji (indeks HICP wzrósł do -0,3% r/r w lutym wobec -0,6% miesiąc wcześniej), co po części również dało pozytywny impuls dla rosnących notowań eurodolara. Podczas jednej z ostatnich konferencji prasowych prezes EBC Mario Draghi podkreślał m.in., że w rosnących oczekiwaniach inflacyjnych widoczne są już pierwsze efekty rozpoczętego ilościowego luzowania monetarnego w strefie euro.
Złoty po umocnieniu do 4,12 na parze EURPLN podczas wtorkowej oddawał już pola. Jeszcze podczas sesji europejskiej kurs EURPLN wzrósł w okolice 4,15. Opublikowane przez Eurostat dane inflacyjne dla krajów UE nie napawają optymizmem, szczególnie patrząc na zmian dotycząc cen krajowych. W lutym deflację odnotowano w sumie w 20 państwach UE. Najmocniej spadały ceny w Grecji (-1,9% r/r), Bułgarii (-1,7% r/r), na Litwie (-1,5% r/r) oraz w Polsce (-1,3% r/r). To może niepokoić, gdyż marcowa deklaracja zakończenia luzowania polityki NBP nie jest przecież „wykuta w kamieniu” i jak zapewniali niektórzy członkowie Rady, jeśli sytuacja gospodarcza zacznie „szokować”, będą zmuszeni do działania.
Z kolei dane z rynku pracy, które zostały we wtorek opublikowane przez GUS nie miały żadnego wpływu na notowana złotego. Z racji, że były to publikacje dot. krajowej gospodarki należy jednak podkreślić, że wskazują one na dalszą, stopniową poprawy kondycji w sektorze z kontynuacją lekkiego wzrostu zatrudnienia oraz umiarkowanego tempa wzrostu wynagrodzeń. W lutym przeciętne wynagrodzenie wzrosło o 3,2% (zgodnie z oczekiwaniami analityków), z kolei przeciętne zatrudnienie w przedsiębiorstwach zwiększyło się o 1,2% (o 0,1 p.p. poniżej prognozy rynkowej).
W środę oczekując na decyzję Fed poznamy kolejne dane krajowe. GUS opublikuje raport dot. produkcji przemysłowej i cen produkcji sprzedanej przemysłu. Po okresie zaburzonym przełomem roku w lutym dynamika produkcji powinna powrócić do poziomów średnich z ostatnich miesięcy. Prognoza rynkowa wskazuje na wzrost rzędu 4,0%, choć dane SAMAR dot. produkcji samochodów przemawiają w kierunku wyższego poziomu dynamiki. Dane produkcyjne mogą wzmocnić złotego, choć ostateczny kierunek jego zmian nada Fed. Jeśli „straci cierpliwość” dolara trzeba będzie szukać na dużo wyższych poziomach względem euro. Oczekiwane obniżenie w projekcji ścieżki inflacji i PKB będzie jednak ograniczać potencjał spadkowa eurodolara. Silne wsparcie dla euro stanowią poziomy w okolicach 1,05 USD, zaś opór wyznacza strefa 1,065-1,07 USD.
Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski