Cykliści i klakierzy
Kiedy panowie Iwiński, Waszczykowski i Zalewski - kolejność alfabetyczna - objaśniali sobotniego wieczoru w studio telewizyjnym fenomen demonstracji poparcia dla Ruchu oburzonych popadłem w osłupienie. Pseudo erudycyjne bon mot’y posła lewicy to nic nowego, ekonomiczny dyletantyzm europosła Platformy takoż. Podobnie jak zaklinanie rzeczywistości przez posła PiS-u.
Szukanie analogii do rewolty lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia jest tyleż efektowne, co nieuprawnione, by nie rzec, że jałowe intelektualnie i poznawczo Inne przesłanki socjologiczne, aksjologiczne, ekonomiczne – gospodarka durniu! – wreszcie. Hasło Hiszpanio jesteśmy z Wami, niesione przez grupkę demonstrantów z weteranem Pomarańczowej Alternatywy – ach gdzie te czasy! – majorem Frydrychem, znanym też jako lider Gamoni i Krasnali, brzmi tyle dobrze, co nie daje odpowiedzi na pytanie o źródła 21 ( w przypadku młodych nawet 48 ) procentowego bezrobocia w tym kraju!
Szczęśliwie porażka wyborcza polskiego Zapatero stwarza uzasadnione nadzieje, że nam to nie grozi. Samym demonstrantom chcę zadać tylko jedno pytanie; gdzie byliście 9 października?! Dziennikarze pewnie jeszcze przez dzień, dwa będą pompować temat. Potem panie Doda, Cichopek, Urbańska, a także panowie Mroczek, Darski – niezorientowanym wyjaśniam, że to ostatnie nazwisko nosi Nergal, czy Kuba Wojewódzki wystrzelą z nowym newsem.
Fala społecznego niezadowolenia zalewa niczym tsunami ulice metropolii południa Europy – Aten, Madrytu i Rzymu. Nie zaleje na szczęście ani ulic Warszawy, ani instytucji, które kontestowano sobotniego przedpołudnia, a które jak NBP dbają o zdrowe fundamenty naszej gospodarki. Niech więc panowie politycy robią swoje, demonstranci swoje, byleby gospodarkę jedni i drudzy pozostawili w spokoju.