Cyfrowi tubylcy nie czytają instrukcji
Polska doczekała się pokolenia cyfrowych tubylców, czyli osób urodzonych w dobie internetu, towarzyszącego im w każdym momencie ich życia. Według D eloitte, mamy wskaźnik korzystania z mediów społecznościowych wyższy niż Francja, Japonia i Niemcy.
Młodzi ludzie zwykle przed podjęciem decyzji sprawdzają oferty i ceny w swoich tabletach i smartfonach. W Polsce z takiej opcji korzysta już 25 proc. osób w grupie wiekowej 16-30 lat. Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Polbank uważa, że generacja Y wcale nie dysponuje wiedzą, która powala na kolana. Nastolatkowie nie muszą jej mieć, dlatego że pytają… na Fejsie, znajomych, osoby sobie bliskie, które podpowiedzą, bo już sprawdziły, że coś jest dobre i dodaje wartości. Zakupy zaczynają od Ceneo, czyli wchodzą na internetowe porównywarki cen, dopiero potem dokonują wyboru. – Dla generacji Y technologia jest w tle. Czy ktoś teraz zastanawia się, jaki wybrać system operacyjny? Nikt.
Smartfon działa super, jeżeli nie, to wymieniam. Cyfrowi tubylcy nie czytają instrukcji. Do pierwszego iPhone’a w ogóle jej nie było, chociaż wydawało się, że jest dość skomplikowane urządzenie. Tubylcom wystarcza intuicja.
Czy młodzi klienci potrzebują kontaktu z pracownikiem banku? Nie – odpowiada P. Czarnecki. – Właśnie zrobiono badania, dziennikarz i komputer mieli przygotować tę samą informację – komunikat sprzedażowy. Jakie było zrozumienie jednego i drugiego? Takie samo! Przed laty klienci banków zarzekali się, że nigdy w życiu nie skorzystają z bankomatów, a w momencie narodzin bankowości internetowej 97 proc. badanych twierdziło, że nie wyobraża sobie przesyłania pieniędzy w przestrzeni wirtualnej.
– Cyfrowa rewolucja nas nie ominie. Bank to nie tylko lokaty, kredyty, rachunki, ale również usługi, które w praktyczny sposób pomagają w codziennym życiu. Oferty specjalne będą oparte na funkcji geolokalizacji, przykładowo: klient, przechodząc obok swojego ulubionego supermarketu, dostanie w nim na komórkę bonus zakupowy. Usługi finansowe będą podlegały konwergencji, czyli zostaną połączone z innymi. W Stanach kartę przedpłaconą za 10 czy 20 dolarów dostaniemy już w barze kawowym, przy następnych odwiedzinach otrzymamy dyskont. Pytanie: ile w 2012 r. zarobiła firma – emitent tych kart? 2 miliardy dolarów! Tyle, ile uzyskał bank depozytowy 50. na liście największych w Ameryce.
Czy firma ta działa na rynku regulowanym? Nie. Czy finansuje z tego główną działalność? Tak, bo jej klienci – smakosze kawy transferują pieniądze na karty przedpłacone z rachunków bankowych.
Raport Deloitte ostrzega, że banki, które chcą osiągnąć sukces, nie mogą ignorować takich zjawisk jak cloud computing czy Big Data. Telefony, zegarki, bransoletki, okulary, a nawet soczewki kontaktowe – to przedmioty, które już umożliwiają nam stały dostęp do bankowości internetowej albo wkrótce zaczną to robić. You Tube, Google, Facebook i… płatności mobilne zmienią nasze życie. Nasze dzieciaki, ledwie odrośnięte od ziemi brzdące, wychowane w cyfrowym świecie bawią się już na smartfonie, wybierają aplikacje, ściągają gry i lepiej obsługują tablety niż budują domki z klocków Lego.