Credit Agricole chce się rozwijać szybciej niż rynek
Robert Lidke: Banki narzekają na rosnące obciążenia w Polsce, podatek bankowy, rosnące składki na BFG, nowe obowiązki itd. Czy Polska jest nadal atrakcyjnym rynkiem dla zagranicznych banków, w tym dla Credit Agricole?
Piotr Kwiatkowski: Rzeczywiście, nadzór nad polskim rynkiem bankowym jest bardzo restrykcyjny i wymaga od banków ponoszenia sporych nakładów na wypełnienie zobowiązań regulacyjnych. To oczywiście kosztuje, zwłaszcza w przypadku niewielkich banków, które muszą przenosić te koszty na stosunkowo niewielką grupę klientów.
Ostatnie dwa lata były pod tym względem bardzo trudne i kosztowne. Udało nam się wdrożyć wszystkie zmiany wynikające z nowych przepisów EU oraz zaleceń polskich regulatorów -nowe procesy i procedury bankowe, ale także, a może przede wszystkim nowe rozwiązania technologiczne w obszarze IT. Pamiętajmy, że tym dodatkowym kosztom towarzyszyły wzrost opłat na BFG oraz zupełnie nowy podatek od aktywów.
Obecnie nie widzę kolejnych ryzyk regulacyjnych, może z wyjątkiem ustawy o wsparciu kredytobiorców – tzw. ustawy „frankowej”. W zależności od zaakceptowanych finalnie rozwiązań, przyjęcie tej ustawy na pewno wpłynie na koszty prowadzonej przez banki działalności.
Z drugiej strony jednak czynniki makroekonomiczne nastrajają pozytywnie: bezrobocie jest niskie, gospodarka się rozwija, eksport i konsumpcja pozostają na wysokim poziomie. To wszystko bankom sprzyja – wpływa pozytywnie na popyt na kredyty oraz pozwala na utrzymanie relatywnie niskich kosztów ryzyka.
Martwić może jedynie utrzymujący się brak inwestycji prywatnych firm oraz niewystarczająca liczba wykwalifikowanych pracowników.
W jaki sposób postępująca integracja rynku wpływa na warunki prowadzenia biznesu bankowego w Polsce?
Polski rynek jest w okresie dojrzewania i stabilizacji. Na rynkach młodych, rozwijających się, pojawia się zwykle dużo banków o słabej pozycji i niewielkich strukturach, które następnie łączą się w większe organizmy i stabilizują kapitałowo. W Polsce przechodzimy dokładnie ten sam proces: o ile jeszcze pod koniec 2014 roku działało w Polsce 66 banków komercyjnych, obecnie mamy ich 43.
Ta zmiana wynika głównie z konsolidacji i rozbudowywania struktur bankowych wokół kilku największych instytucji. To naturalne zjawisko obserwowane także na znacznie większych rynkach.
Osobiście uważam, że jest to sytuacja korzystna, zarówno ze względu na stabilność i siłę systemu bankowego, jak również ze względu na atrakcyjność oferty dla klientów. Większe instytucje mogą oferować lepsze warunki korzystania ze swoich usług, mają też odpowiedni kapitał na inwestycje i rozwój.
Warto jednak zaznaczyć, że zbyt duże organizmy bankowe („too-big-to-fail”) mogą być zagrożeniem dla systemu finansowego i finansów publicznych, dlatego w wielu krajach trwa dyskusja na temat optymalnego rozmiaru banków.
Niewątpliwie jednak banki o małej bazie klientów – o ile nie stoi za nimi jakiś silny partner – nie są w stanie wdrażać systemowo innowacyjnych technologii i produktów, gdyż koszt takich inwestycji jest dla nich po prostu zbyt duży. Dlatego na rozdrobnionym rynku oferta banków i jakość obsługi klienta stoi na znacznie niższym poziomie niż w tych krajach, gdzie branża jest bardziej skonsolidowana.
Warto zauważyć, że pod tym względem Polska prześcignęła już najbardziej rozwinięte państwa Unii Europejskiej. Mamy wyższy wskaźnik koncentracji CR5 (5 największych banków w aktywach ogółem sektora) niż takie kraje jak Niemcy, Austria, Wielka Brytania, Włochy czy Francja.
Czy rosnące zaangażowanie Skarbu Państwa wpływa pozytywnie, czy negatywnie na ten rynek?
Z punktu widzenia klienta pochodzenie kapitału nie ma większego znaczenia. Z punktu widzenia sektora bankowego, pewna równowaga właścicieli krajowych i zagranicznych sprzyja zarówno jego stabilności, jak i efektywności. Jednak w ostatecznym rachunku liczy się przede wszystkim jakość oferty i poziom obsługi.
Jak pan ocenia odwołanie fuzji Pekao SA i Aliora?
Niezręcznie jest mi komentować decyzje bezpośrednich konkurentów. Wystarczy jednak spojrzeć, jak ocenił te plany rynek giełdowy obniżając notowania obu banków w momencie ujawnienia tego pomysłu i nagradzając mocną zwyżką jego fiasko.
Były pogłoski dotyczące wyjścia Credit Agricole z Polski, teraz słyszymy o możliwości przejęcia przez Credit Agricole jednego z mniejszych banków w Polsce? Która z tych pogłosek jest bliższa prawdy?
Wszelkie decyzje dotyczące zmiany formy i tempa rozwoju banku pozostają w kompetencji właściciela. Od 2001 r. strategicznym akcjonariuszem Credit Agricole Bank Polska jest francuska Grupa Crédit Agricole S.A. Nie chciałbym komentować i wypowiadać się w jej imieniu.
Jestem jednak przekonany, że nasi koledzy z Paryża mają pełne zrozumienie co do istoty efektów skali w bankowości i Grupa jest gotowa do realizowania wszystkich scenariuszy opłacalnych z biznesowego punktu widzenia. Polska oceniana jest jako atrakcyjny i perspektywiczny rynek, na którym warto się rozwijać.
Przypomnę, że Credit Agricole to dziesiąta co do wielkości aktywów grupa finansowa na świecie. W 2017 r. miała zysk netto rzędu 6,5 mld euro, co oznacza, że dysponuje odpowiednim kapitałem niezbędnym do inwestycji i rozwoju.
Jaki Credit Agricole ma pomysł na dalsze swoje funkcjonowanie na naszym rynku?
Nasza instytucja wywodzi się z Lukas Banku udzielającego niemal wyłącznie pożyczek konsumenckich. Kilka lat temu zdecydowaliśmy jednak, że chcemy być bankiem uniwersalnym, który oferuje klientom pełną paletę produktów i usług.
To była duża zmiana, ale opłacalna i dziś mogę śmiało powiedzieć, że chcemy dalej rozwijać się w tym kierunku. W Credit Agricole można korzystać z usług bankowości codziennej: konta, karty, lokaty itp. mamy też w ofercie wszystkie rodzaje kredytów. Do dyspozycji klientów są nasi specjaliści z zakresu bankowości korporacyjnej i inwestycyjnej, a dzięki symbiozie z Europejskim Funduszem Leasingowym mamy także najszerszą na rynku ofertę leasingu i faktoringu.
Naszymi klientami są osoby indywidualne, a także małe i średnie firmy, duże międzynarodowe korporacje, przedsiębiorstwa z branży rolniczej i rolnicy indywidualni. Łącznie w Polsce obsługujemy ponad 2 mln osób i podmiotów.
Nie ograniczamy się tylko do usług finansowych. Proponujemy także szeroki wybór ubezpieczeń: komunikacyjnych, majątkowych, czy życiowych. Takie połączenie bankowości i ubezpieczeń wyróżnia nas na rynku.
Wszystkie obszary działalności traktowane są jednakowo?
Skupiamy się na rozwoju z zachowaniem dominującej roli bankowości detalicznej, a równocześnie chcemy utrzymać silną pozycję rynkową w sektorze Consumer Finance. Ale nie zapominamy również o innych liniach biznesowych.
Najbardziej efektywny model to mix bankowości detalicznej, korporacyjnej i bankowości dla małych i średnich firm z zachowaniem właściwych proporcji w strukturze bilansowej banku. Daje to dobrą efektywność zarządzania kosztami i przychodami oraz bezpieczeństwo. I do takiego modelu dążymy.
Jak Credit Agricole przygotowuje się do PSD2? Czy sam chce być aktywnym graczem, stać się np. podmiotem trzecim?
W pierwszej kolejności dostosowujemy nasze systemy do wymagań tej nowej dyrektywy. Oczywiście docelowo chcemy być także podmiotem TPP, to znaczy umożliwiać naszym klientom dokonywanie transakcji w innych bankach za pośrednictwem naszego interfejsu. Cały czas pracujemy także by naszym partnerom udostępnić usługi wykraczające poza wymagania regulacji. Jednak jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić jakie to będą usługi i w jakim modelu udostępniane.
Zarówno wewnątrz jak i na zewnątrz organizacji szukamy rozwiązań, które pozwolą w optymalny dla nas sposób wykorzystać możliwości jakie PSD2 otwiera przed bankami.
Co pan myśli o propozycji nowej „Rekomendacji S” Komisji Nadzoru Finansowego? Czy kredyty o stałym oprocentowaniu znajdą się w ofercie Credit Agricole i jaką część oferty będą stanowiły?
Już od pewnego czasu zastanawiamy się nad wprowadzeniem kredytu o stałej stopie oprocentowania do naszej oferty. Analizy wykazują jednak, że taki produkt – w dzisiejszych realiach makroekonomicznych – byłby droższy od kredytów opartych na stopie zmiennej.
Oczywiście, gdy nowa wersja „Rekomendacji S” zostanie wdrożona, dostosujemy się do jej wymogów. Rozpoczęliśmy już przygotowania do oferowania takich rozwiązań w naszym banku, ale jestem przekonany, że zainteresowanie klientów będzie małe. Wskazują na to doświadczenia niektórych banków, które podjęły już próbę oferowania kredytów o stałej stopie oprocentowania.
Pana bank wprowadził rozwiązanie, które blokuje aplikację banku w urządzeniu mobilnym klienta, jeśli zostanie na nim wykryty niebezpieczny program, i zmusza klienta do podjęcia interwencji. To nowy kierunek w walce z cyberprzestępczością?
Rzeczywiście, nasza aplikacja CA24Mobile jako pierwsza na rynku automatycznie potrafi wykryć programy typu malware zainstalowane na urządzeniach mobilnych i nie pozwoli się uruchomić, dopóki użytkownik nie usunie takiego programu.
Mamy nadzieję, że znacząco ograniczy to przypadki kradzieży przy pomocy nieautoryzowanego transferu środków z konta klienta na konto złodzieja. Bezpieczeństwo środków naszych klientów i ich danych to dla nas kwestia priorytetowa.