Coraz trudniejsze zadanie bankierów centralnych
Wobec systematycznie poprawiających się fundamentów gospodarczych bankierom centralnym z krajów rozwiniętych coraz trudniej jest studzić oczekiwania na podwyżki stóp procentowych. Wczoraj próbował M. Carney z Banku Anglii. Funt zyskał jednak na wartości. W USA podobnie. Rośnie zagrożenie przyspieszenia redukcji programu QE. W centrum uwagi dziś dane o sprzedaży detalicznej. Ryzyko słabszego odczytu.
Wydarzeniem dnia wczoraj była publikacja najnowszego „Raportu o inflacji” Banku Anglii (BoE). Choć prezes BoE M. Carney starał się robić dobrą minę do złej gry, tj. brzmieć na tyle gołębio, na ile było to możliwe biorąc pod uwagę świetną sytuację gospodarczą w Wielkiej Brytanii, nie zdołał jednak przekonać inwestorów. Funt zyskiwał wczoraj wyraźnie na wartości wobec najważniejszych waluty, a rynkowe stopy procentowe rosły. Bank mocno podwyższył prognozy wzrostu PKB w latach 2014-2016 i obniżył oczekiwane wielkości stopy bezrobocia. Już w I kw. br. BoE oczekuje, że bezrobocie spadnie do wskazywanego wcześniej jako warunek trwania ultra łagodnej polityki pieniężnej poziomu 7,0 proc. Jego znaczenie zostało zbagatelizowane. Co było nietrudne do przewidzenia Bank odszedł od wytycznych powiązanych z tym wskaźnikiem. Carney zapewnił, że pomimo, iż stopa bezrobocia spada szybciej niż oczekiwano stopy procentowe muszą być utrzymywane na niskim poziomie. Przed podjęciem decyzji o wzroście oprocentowania Bank przyjrzy się szerokiemu spektrum wskaźników, a same podwyżki będą stopniowe.
Sytuacja gospodarcza w najbardziej rozwiniętych krajach świata, w tym, w szczególności w Wielkiej Brytanii, systematycznie się poprawia. Koniunktura jest w zaawansowanej fazie ożywienia, powoli wchodzi w etap rozkwitu. Nie inaczej jest w Stanach Zjednoczonych. Bankierom centralnym jest i będzie w tej sytuacji coraz trudniej przekonywać rynek, że stopy procentowe pozostaną na skrajnie niskim poziomie przez nieokreślony dłuższy czas. Okres ultra łagodnej polityki pieniężnej dobiera końca. Chcąc nie chcą, banki centralne będą wkrótce musiały zacząć podnosić stopy. Stanie się to wraz z przyspieszaniem inflacji. Póki co, wciąż nie widać silniejszej presji na wzrost cen. Niemniej, jest to zjawisko na tyle zdradliwe, że kiedy się pojawia, trudno jest szybko i bez nadmiernego obciążania je okiełznać. Bank Anglii pretenduje do roli pioniera w procesie normalizowania polityki pieniężnej (powrotu do tradycyjnych instrumentów). Zapewne jako pierwszy z banków centralnych krajów rozwiniętych dokona podwyżek stóp. Początek procesu rynek wycenia na I kw. Spodziewam się jednak, że z czasem perspektywa tak będzie się przybliżać i już pod koniec br. może dojść do pierwszych, nieśmiałych podwyżek oprocentowania.
Podobnie wygląda sytuacja, jeśli chodzi o politykę pieniężną, w kluczowym USA. J. Yellen z jednej strony twierdzi, że sytuacja na rynku pracy jest daleka od uzdrowienia, ale z drugiej zapewnia o kontynuacji polityki redukcji programu QE. Znacznie bardziej jastrzębio wypowiadają się pozostali głosujący członkowie Fed. Wczoraj podobną opinię przedstawił J. Bullard z St. Luis, choć akurat on w 2014 r. nie głosuje. Ponieważ ożywienie gospodarki USA jest w na tyle zaawansowanej fazie, że nie nastąpi już nawrot spowolnienia i tendencji deflacyjnych, z czasem retoryka Fed, podobnie jak Banku Anglii, będzie się zaostrzać. W ślad za tym zyskiwał będzie funt i dolar.
EURPLN: Kurs przetestował poziom 4,1550 co było jak najbardziej dopuszczalne w scenariuszu stabilizacji notowań w 2. i 3. Tygodniu lutego. Okolice 4,1500 stanowią lokalne wsparcie, które nie powinno zostać złamane. Poranne kwotowania dają wzrost notowań w rejon 4,1700. Kurs będzie dziś oscylował w paśmie 4,1600-4,1750. Nadal są to dobre poziomy do kupna wspólnej waluty.
EURUSD: Po wczorajszym, dynamicznym umocnieniu dolara z południa nie ma już śladu. Niemal tak szybko, jak kurs spadł w rejon 1,3550, tak powrócił powyżej poziomu 1,3600. Rynek pozostanie jednak w spadkowej trajektorii. Ponownie obierze kierunek na południe, a celem będą właśnie okolice 1,3550. Zagrożeniem dla tego scenariusza jest znacząco słabszy od oczekiwań odczyt sprzedaży detalicznej za styczeń (14.30).
Damian Rosiński,
Dom Maklerski AFS