Chiny wspierają kolejny kraj z Europy
Wczoraj inwestorzy w Europie, mocno rozczarowani wynikami szczytu G7, przystąpili do dyskontowania potencjalnego wpływu bankructwa Grecji na europejski sektor bankowy. Pogłoski, iż agencja ratingowa Moody's może w tym tygodniu obciąć ratingi trzem największym francuskim bankom z powodu ich zaangażowania w greckie obligacje, przyniosły ponad 10-procentowe spadki cen akcji BNP Paribas i Societe Generale oraz prawie 9-proc. przecenę walorów Credit Agricole.
Indeks francuskich blue chipów został przeceniony o 4,03 proc. i mocniej w poniedziałek spadała tylko giełda w Atenach. Po 10 proc. traciły też akcje niemieckiego Commerzbanku i włoskiego Unicredit. I gdy wydawało się, że złe nastroje pełną siłą uderzą też w giełdę amerykańską, Wall Street nie poddała się pesymizmowi z drugiej strony Atlantyku i ostatecznie zakończyła dzień na wzrostach o 0,6-1,1 proc. Na koniec dnia sytuację na rynkach poprawiały doniesienia Financial Times, według którego Włochy zwróciły się z prośbą do Chin o „znaczący” wkład w zakup włoskiego długu. W ciągu ostatnich dwóch tygodni delegaci z włoskiego rządu spotkali się z przedstawicielami Chin, wśród których znajdował się Lou Jiwei, przewodniczący China Investment Corp, funduszu zarządzającego 300 mld dolarów. Nie podano dokładnie kwoty, jaka ma być przeznaczona na zakup włoskich obligacji, jednakże sam fakt pojawienia się dodatkowego wsparcia na rynku długu osłabia obawy o rychłe zmierzanie Włoch w kierunku problemów z niewypłacalnością.
To nie pierwszy raz, kiedy Chiny przychodzą z finansowym wsparciem dla państw europejskich – wcześniej z Państwem Środka porozumiały się Grecja, Portugalia i Hiszpania. Władze w Pekinie wyraziły gotowość do współpracy z innymi dla poprawy zaufania na rynkach, jednocześnie uznając panikę inwestorów za niepotrzebną. Dbanie Chin o opanowanie kryzysu zadłużenia w Europie nie powinno dziwić – w końcu około jedna czwarta rezerw walutowych kraju jest utrzymywana w aktywach wyrażonych w euro.
Rynki giełdowe znów próbują odbijać, pytanie tylko na jak długo starczy im sił. Wątpliwości i strach mogą powrócić po jednej, dwóch sesjach, jeśli inwestorzy nie zostaną nakarmieni nowymi, pozytywnymi informacjami. Poniedziałek pokazał, że unijni liderzy starają się wesprzeć zaufanie. Grecja ma środki na realizację zobowiązań do października (wiceminister finansów Grecji), francuskie banki nie mają problemów z płynnością (prezes banku centralnego Francji), a Komisja Europejska nie pracuje nad scenariuszem bankructwa Grecji (rzecznik KE). Kolejnym znakiem, że europejscy przywódcy przystąpili do działań jest zaproszenie na piątkowy szczyt ministrów finansów Eurolandu sekretarza skarbu USA Tima Geithnera, pokazując tym samym współpracę na polu uspokojenia sytuacji na rynkach finansowych. Jeśli jednak politycy nie przejdą prędko od słów do czynów, cierpliwość inwestorów znowu zostanie wystawiona na ciężką próbę z nieprzyjemnymi konsekwencjami.
Wtorkowy kalendarz publikacji makroekonomicznych pozostaje jeszcze przygrywką do tego, co czeka nas w kolejnych dniach. O 10:30 poznamy dane o sierpniowej inflacji konsumenckiej z Wielkiej Brytanii prog. 4,5 proc. r/r), który może być istotny dla rynku funta. O 14:00 podobny raport dla Polski poda GUS (4,2 proc. r/r), jednak wpływ danych krajowych na złotego pozostaje mocno ograniczony. O 14:30 z USA napłyną mało istotne dane o dynamice cen eksportu i importu (odpowiednio 0,1 proc. m/m i -0,7 proc. m/m).
Polska waluta skazana jest na wpływ nastrojów zewnętrznych. Utrzymanie odreagowania wczorajszych spadków na rynku akcji pozwoli na zejście na parze EUR/PLN poniżej 4,30.
Konrad Białas
Dom Maklerski AFS