Chiński luz kontra grecki strach
Weekend przyniósł kolejne sprzeczne doniesienia dotyczące greckich problemów oraz pomyślne dla byków wieści z Chin. Ten zestaw może zapewnić chwilowe uspokojenie nastrojów, tym bardziej, że w poniedziałek nie pojawią się istotne dane makroekonomiczne. Kolejne sesje znów mogą być bardziej emocjonujące.
Niemieckie media już w piątek wieczorem podgrzały nastroje, donosząc o mającym rzekomo nastąpić we wtorek podpisaniu porozumienia, w wyniku którego Rosja miałaby wypłacić Grecji 5 mld euro zaliczki na poczet zysków z przyszłego tranzytu gazu. Dzień później źródła rosyjskie te rewelacje zdementowały, ale ferment został zasiany i nie ma pewności, czy inwestorów nie czekają jakieś niespodzianki z tą kwestią związane. Jest natomiast pewność, że o Grecji będzie w najbliższych dniach głośno, a to raczej nie wróży bykom spokojnych chwil. Pomóc im może natomiast niedzielna decyzja Ludowego Banku Chin o obniżeniu poziomu obowiązkowych rezerw banków o jeden punkt procentowy. To pierwsze po niedawnej serii słabych danych makroekonomicznych, posunięcie chińskich władz, mające na celu pobudzenie gospodarki. I prawdopodobnie nie ostatnie.
Biorąc pod uwagę fakt, że to właśnie wieściom z Grecji i Chin przypisuje się winę za gwałtowne pogorszenie sytuacji na rynkach pod koniec ubiegłego tygodnia, dziś choćby w części, można liczyć na uspokojenie nastrojów. Skala piątkowych spadków na sporej części parkietów robi jednak wrażenie i może wskazywać na zagrożenie dla byków w kolejnych dniach. Tym bardziej, że sprawa pomocy dla Grecji powinna rozstrzygnąć się w tym tygodniu, a cierpliwość inwestorów wydaje się być bliska wyczerpaniu. Najnowsze wieści głoszą, że rozmowy trwają, ale do porozumienia daleko, a terminy greckich płatności coraz bliżej.
Warszawskich graczy może niepokoić zarówno kondycja parkietu niemieckiego, gdzie DAX idzie w dół już od pięciu sesji, jak i sytuacja na Węgrzech, gdzie po niedawnym euforycznym wyskoku, BUX wszedł w fazę dynamicznej korekty. Jeśli dołożyć do tego przekraczający 1 proc. piątkowy spadek na Wall Street oraz fakt, że WIG20 ma za sobą pokaźną zwyżkę, trzeba brać pod uwagę możliwość pogorszenia się nastrojów. Rodzimy kapitał, pozbawiony zagranicznego wsparcia, może mieć trudności z utrzymaniem indeksu w pobliżu 2500 punktów. Co prawda zniżka w przypadku wskaźnika średnich spółek była o połowę mniejsza, ale ruch ten także przemawia za scenariuszem korekcyjnego schłodzenia koniunktury.
Poranek przynosi przewagę spadków na giełdach azjatyckich, ale te dwie najważniejsze idą w górę. Nikkei zyskuje 0,1 proc., a w Szanghaju wskaźnik rośnie o ponad 1 proc. Zwyżkują notowania ropy naftowej, ale miedź drożeje o zaledwie 0,1 proc.
Kontrakty na główne indeksy amerykańskie i europejskie rosną po 0,3-0,4 proc., sygnalizując, że początek handlu może stać pod znakiem odreagowania piątkowej przeceny. Dalszy przebieg sesji trudny do przewidzenia, podobnie jak jej finał.
Roman Przasnyski
analityk niezależny