Ceny złota oddalają się od dna

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

kazmierczak.wojciech.250xPosiadacze złota kończą tydzień na niemal procentowym plusie. Po osiągnięciu lokalnego maksimum na poziomie około 1190 dolarów w zeszłym tygodniu, wartość złota zaczęła rosnąć. Obecnie rynek wycenia uncję metalu w wysokości około 1220 dolarów.

Świąteczny tydzień minął raczej w spokojnej atmosferze bez ważniejszych publikacji makroekonomicznych. Tradycyjnie tematem tygodnia okazała się liczba nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w USA. Departament Pracy podał, że claims nieoczekiwanie spadły z 380 do 338 tysięcy. Wynik okazał się też nieznacznie lepszy od szacunków analityków. Rynkowa reakcja była jednak raczej ograniczona, bowiem publikacja raczej nie zmieniła oczekiwań odnośnie przyszłych działań Fed. Wynik potwierdził, że kolejnego cięcia QE3 można spodziewać się już na styczniowym posiedzeniu.

O ile w przypadku amerykańskiej polityki monetarnej większość kart jest już więc na stole, to wciąż otwartą kwestią jest sytuacja w Europie. Choć działania EBC raczej nie mają bezpośredniego wpływu na notowania żółtego kruszcu, to na notowania euro w stosunku do dolara – jak najbardziej. Tymczasem to właśnie w amerykańskiej walucie najczęściej wyceniany jest drogocenny kruszec.

W weekendowym wywiadzie dla jednej z niemieckich gazet Mario Draghi zapowiedział, że obecnie nie widzi pilnej potrzeby obniżenia stóp procentowych w strefie euro oraz twierdzi, że nie ma ryzyka deflacji. Niemniej sytuacja w krajach ze wspólną walutą wydaje się być wciąż skomplikowana. Kilka gospodarek wciąż pogrążona jest w recesji, równocześnie inne powoli wychodzą na prostą, co utrudnia prowadzenie spójnej polityki pieniężnej. Zgodnie z szacunkami, strefa euro w tym roku skurczy się o 0,4 procent. Kołem zamachowym będą jednak głównie Niemcy, których PKB ma wzrosnąć o pół procent, wylicza Eurostat. Na drugim biegunie są jednak kraje takie jak Cypr, Grecja lub Włochy, które skurczą się od 2 nawet do 9 procent.

Ciemne chmury powoli zaczynają zbierać się też nad Francją. Tamtejszy urząd statystyczny podał w minionym tygodniu, że druga w Europie i piąta na świecie gospodarka skurczyła się w trzecim kwartale o 0,1 procent, wobec plus 0,6 procent w poprzednim okresie. Równocześnie nic nie wskazuje, żeby w najbliższym czasie sytuacja miała się znacząco poprawić. Wręcz przeciwnie. Markit podał niedawno, że grudniowe indeksy PMI obrazujące koniunkturę w usługach i przemyśle, wskazują na kolejny miesiąc hamowania. Rośnie za to liczba bezrobotnych. Według najnowszych danych resortu pracy, w listopadzie wyniosła niemal 3,3 miliona osób. Sama zaś stopa bezrobocia od początku 2008 roku niemal konsekwentnie rośnie. W przeddzień kryzysu było to zaledwie 7,5 procent, dziś około 11. Tymczasem stopa bezrobocia w Niemczech lub Wielkiej Brytanii powoli spada. W przypadku inwestorów długoterminowych – kłopoty gospodarki Starego Kontynentu to argument za kupowaniem złota jako bezpiecznej przystani.

Wojciech Kaźmierczak
Mennica Wrocławska