Ceny ropy wzrosną, ale nie spektakularnie
Dziś brak istotnych publikacji makro. W centrum uwagi wydarzenia polityczne. W Brukseli spotkanie eurogrupy, a w Miński spotkanie przywódców Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy w sprawie rozejmu w Donbasie.
Świat
Niskie ceny ropy ograniczą dynamikę podaży surowca i to w końcu powinno doprowadzić do ustabilizowania jego cen na poziomach wyższych niż obecnie; ale ten efekt nie będzie silny i powrotu do cen sprzed ostatniego załamania nie będzie. Taki jest wniosek płynący z dorocznego raportu Międzynarodowej Agencji Energii (IEA), think-tanku doradzającego rządom krajów rozwiniętych. Po publikacji raportu ceny ropy nawet spadły, co pokazuje, że rynek odebrał projekcje IAE jako łagodne. Agencja prognozuje, że odbicie popytu w reakcji na niższe ceny nie będzie spektakularne. W tym roku globalny popyt ma wzrosnąć o niecały 1 proc., a średnio w latach 2016-2020 o 1,2 proc. rocznie. Podaż poza OPEC jeszcze w tym roku ma rosnąć szybciej niż popyt, ale od przyszłego roku dynamika podaży ustabilizuje się poniżej 1 proc. Licząc wszystkich producentów ogółem, potencjał produkcyjny będzie w nadchodzących latach rósł wolniej niż popyt, ale agencja nie przewiduje jakiegoś znaczącego zacieśnienia warunków rynkowych. Pojawienie się ogromnej podaży z USA sprawia, że w ujęciu globalnym rynek spokojnie się równoważy i takie napięcia cenowe jak w pierwszej dekadzie wieku nie powinny się pojawiać. Dla polskiej gospodarki to oczywiście bardzo dobra informacja, nasze terms of trade w tej dekadzie będzie lepsze niż w poprzedniej.
Podsumowanie: Ceny ropy powinny ustabilizować się wyżej niż dziś, ale powrotu do maksimów nie bedzie.
Polska
Pozostając w temacie cen ropy, warto dostrzec, że w ostatnich tygodniach ceny te wzrosły o ok. 20 proc., co jednak powinno mieć bardzo ograniczony wpływ na ceny paliw w Polsce i tym samym inflację. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że dołek w cenach paliw mamy za sobą, ale silne odbicie raczej nam nie grozi. Potężny spadek cen ropy musiał poprawić marże firm sprzedających paliwo i teraz mają one dość duży bufor. Jak widać na wykresie obok, spadek cen paliw – nawet wliczając szacowaną przeze mnie przecenę o 6 proc. w styczniu – był znacznie mniejszy niż spadek cen ropy, więc to ostatnie odbicie cen surowca nie powinno wywołać aż tak silnej reakcji na rynku paliw. Firmy wezmą po prostu część efektów tego odbicia na swoje marże. Ponadto, bilans popytu i podaży na globalnym rynku ropy raczej nie sugeruje, byśmy mieli do czynienia z początkiem jakiegoś długotrwałego i silnego odbicia w cenach surowca (patrz wyżej). Przechodzimy więc prawdopodobnie od okresu deflacji cen paliw do okresu ich stagnacji na relatywnie niskim poziomie.
Podsumowanie: Ostatni wzrost cen ropy nie powinien istotnie wpłynąć na inflację w Polsce.
Rynek
Złoty był we wtorek nieznacznie słabszy wobec euro, ale barierą ograniczają wybicie ceny euro w górę wydaje się być średnia 200 dniowa w okolicach 4,20 zł za euro. Czynnikiem osłabiającym złotego jest koszykowa wyprzedaż walut rynków wschodzących po doskonałych danych makro z USA. Wyprzedaż dotyczy głównie walut słabszych krajów, ale złoty dostaje rykoszetem. Dziś w centrum uwagi są tematy polityczne. W Brukseli odbędzie się spotkanie ministrów finansów strefy euro, na którym Grecja po raz pierwszy oficjalnie przedstawi swoje propozycje nowego porozumienia finansowego. Czasu na porozumienie jest mało, ale stanowiska obu stron sugerują, że jeszcze za wcześnie jest na spektakularne ustępstwa. W Mińsku zaś odbędzie się zaś spotkanie przywódców Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy w sprawie rozejmu w Donbasie.
Podsumowanie: Złoty dostaje rykoszetem od innych rynków wschodzących.
Ignacy Morawski
Główny Ekonomista
BIZ Bank