Eksport na dobrej ścieżce
Dziś kolejny dzień bez istotnych publikacji i wydarzeń makroekonomicznych.
Dziś kolejny dzień bez istotnych publikacji i wydarzeń makroekonomicznych.
Ostatnia decyzja Europejskiego Banku Centralnego, odzwierciedlająca naciski ze strony niemieckiego Bundesbanku, aby zahamować wzrost wartości euro, może okazać się czynnikiem krępującym wzrost polskiego eksportu w 2014 r. Zbijanie ceny euro przez EBC na pewno będzie szkodliwe dla przedsiębiorstw sprzedających za zachodnią granicę Polski.
Wczoraj i dziś złoty koryguje swoje zeszłotygodniowe umocnienie, które wywindowało go do kilkumiesięcznych ekstremów. Korekta może przedłużyć się na kolejne dni, ale w perspektywie najbliższych tygodni i miesięcy trzeba się liczyć z jego umocnieniem. Szczególnie do euro i szwajcarskiego franka.
Mniej niż procent zyskali w minionym tygodniu posiadacze złota po tym, jak Europejski Bank Centralny zdecydował się obciąć stopy procentowe do poziomów najniższych w historii. Rynek wycenia obecnie uncję na poziomie 1255 dolarów.
Poniedziałek na rynku euro/dolara przyniósł lekkie osłabienie wspólnej waluty. Jeszcze w trakcje sesji europejskiej kurs EUR/USD spadł poniżej 1,36. Za brak istotnych zmian na rynku euro/dolara można winić m.in. pozbawiony ważnych danych poniedziałkowy kalendarz makroekonomiczny.
Na rynku stopy procentowej początek tygodnia przyniósł stabilizację notowań i to mimo wyraźnego wzrostu aktywności przedstawicieli RPP.
Choć obserwując bieżącą sytuację na warszawskiej giełdzie trudno w to uwierzyć, wciąż jesteśmy w fazie hossy. Zdecydowanie przeważają też przesłanki przemawiające za możliwością jej kontynuacji. Nie widać fundamentalnych powodów, zagrażających temu pozytywnemu scenariuszowi, ale trzeba się liczyć z ryzykiem wystąpienia głębszej korekty spadkowej na głównych giełdach światowych.
Przedstawiamy komentarz tygodniowy – „Rynki Finansowe” autorstwa analityków biura maklerskiego BNP Paribas.
Kalendarium wydarzeń rozpoczynającego się tygodnia nie zawiera zbyt wielu impulsów mogących wpłynąć na notowania rynków finansowych, co w teorii powinno sprzyjać uspokojeniu nastrojów po burzliwym początku czerwca. Kurs EUR/PLN rozpoczyna sesję wokół poziomu 4,09, a para USD/PLN oscyluje nieznacznie poniżej poziomu 3,00. W naszej ocenie szansą na utrzymanie obecnych poziomów będzie niesłabnący popyt ze strony inwestorów zagranicznych na polski dług.
Komunikaty głównych banków centralnych kierowały zakresami wahań kursów w ubiegłym tygodniu. Europejski, angielski, australijski i kanadyjski – wszystkie te banki centralne spotkały się aby omówić politykę pieniężną. Decyzje banków były zgodne z oczekiwaniami rynków, ale na rynkach czuć niepewność odnośnie kolejnych oficjalnych komunikatów. Dane gospodarcze z USA oraz Chin wypadły na tyle dobrze, aby wesprzeć optymistyczne perspektywy dla globalnego wzrostu, przy czym jednocześnie ograniczyły potencjał wzrostowy dla walut „save haven” takich jak jen i frank szwajcarski.
O deflacji zrobiło się głośno od czasu, gdy Europejski Bank Centralny zaczął nią straszyć i zapowiadać, że się z nią rozprawi. Dla większości z nas opowieści o deflacji są jak bajka o żelaznym wilku. Wszyscy o niej coś słyszeli, ale nikt nie widział. Oprócz Japończyków, którzy żyją z nią od kilkunastu lat. Podobno u nas się nie pojawi, ale ceny już prawie nie rosną.
Euro (EUR) utrzymuje się między poziomem 1.3620 a 1.3676 w stosunku do dolara amerykańskiego (USD). Prezes EBC, Mario Draghi, wstrząsnął rynkami w ubiegłym tygodniu i tak euro dotknęło swojego pięciomiesięcznego minimum na poziomie 1.3501 przed odbiciem do poziomu 1.3676. Decydenci EBC ustanowili niższą stawkę refinansowania w wysokości 0,15% oraz opłaty od depozytów.
Znacząca zmiana polityki monetarnej ECB sprawiła, że koniec tygodnia został zdominowany przez spekulacje na temat przyszłości Eurostrefy.
Złoty zakończył poprzedni tydzień silnym umocnieniem do głównych walut. Najbliższe dni mogą stać pod znakiem korekty tego ruchu, ale proces aprecjacji złotego będzie kontynuowany w letnich miesiącach.
Po historycznym posiedzeniu EBC na rynku głównej pary walutowej niewiele się dzieje. Tydzień rozpoczynamy w okolicach poziomów podecyzyjnych po tym jak w piątek inwestorzy nadal analizowali zaprezentowane dzień wcześniej decyzje, próbując przekładać je na zmiany, które mogą wywołać w gospodarce europejskiej.
Koniec tygodnia przyniósł powrót do spadków dochodowości niemieckich papierów skarbowych w segmencie 5-10Y i symboliczne wzrosty w segmencie 2Y.
Już pięć banków oferuje co najmniej 4 proc. w skali roku na trzymiesięcznych depozytach. Są to jednak propozycje o bardzo ograniczonej dostępności.
Czynników wzmacniających złotówkę w kolejnych trzech miesiącach jest wiele. Jednym z najważniejszych jest rosnący od IV. kwartału 2013 r. popyt wewnętrzny, który w dłuższej perspektywie przyczyni się do stopniowego wzrostu inflacji, zwiększającej prawdopodobieństwo podwyższenia stóp procentowych przez RPP. Ten łańcuch zależności powinien w prostej linii prowadzić do zwiększenia atrakcyjności polskiej waluty dla inwestorów zagranicznych (w szczególności w perspektywie prognozowanych obniżek stóp w strefie euro).
Dziś w centrum uwagi dane z rynku pracy w USA. Wzrost zatrudnienia jest oczekiwany na poziomie ok. 218 tys., zaś stopa bezrobocia na poziomie 6,4 proc. Dane w ostatnim czasie nie wywoływały tak dużych emocji jak w okresie kiedy decydowały się losy programu skupu aktywów przez Fed. Ale zawsze mocniejsze od prognoz dane mogą wesprzeć dolara i odwrotnie. Dla złotego dane powinny być w miarę neutralne polska waluta pokazała niejednokrotnie, że jej wrażliwość na informacje z USA jest niższa niż w zeszłym roku.
Euro (EUR) spadło z poziomu 1.3643 do swojego pięciomiesięcznego minimum na poziomie 1.3501 w stosunku do dolara amerykańskiego, przed odbiciem do poziomu 1.3669. Mario Draghi dążył wczoraj do spadku wartości euro. poprzez obniżenie stóp procentowych do rekordowo-niskiego poziomu 0,15%.