Osłabienie złotego przed posiedzeniem RPP
Kontynuacja spadków na głównej parze walutowej sprzyjała w czasie wczorajszej sesji niewielkiemu osłabieniu wartości polskiego złotego – kurs USD/PLN wzrósł we wtorek o 0.6%, sięgając poziomu 3.6457.
Kontynuacja spadków na głównej parze walutowej sprzyjała w czasie wczorajszej sesji niewielkiemu osłabieniu wartości polskiego złotego – kurs USD/PLN wzrósł we wtorek o 0.6%, sięgając poziomu 3.6457.
Wydarzeniem środy, ale też i całego tygodnia, jest posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Rynek nie oczekuje zmiany stóp procentowych. My jednak takiego scenariusza nie wykluczamy.
Choć ostatnie tygodnie przyzwyczaiły inwestorów do zwiększonej zmienności, wczoraj była ona wyjątkowo duża, zarówno pod względem kierunku, jak i skali. Można ją było obserwować zarówno na amerykańskim parkiecie, jak i na giełdach towarowych. Patrząc na poranne notowania głównych towarów, można mieć pewność, że dziś czeka nas kolejna porcja emocji.
Dawno nie widzieliśmy tak wyraźnej rozbieżności nastrojów między głównymi giełdami europejskimi a Wall Street, jak wczoraj. Amerykanom tylko przez moment udało się zdeprymować inwestorów w Paryżu i Frankfurcie. Oba indeksy kończyły dzień wzrostami przekraczającymi grubo 1 proc., w czasie gdy S&P500 ponad 1 proc. tracił.
Dług publiczny to zadłużenie instytucji państwowych w stosunku do inwestorów, którzy pożyczyli w przeszłości pieniądze na sfinansowanie deficytu sektora finansów publicznych.
Deficyt budżetowy to różnica pomiędzy dochodami budżetu państwa, a wydatkami odnotowanymi w danym roku.
Zarówno dług, jak i deficyt są ponurymi bohaterami wielu medialnych wystąpień polityków, a o walce z nimi mówi się w przeróżnych kontekstach. Z wielu wypowiedzi wynika nawet, że dług i deficyt to ta sama, niepoliczalna i nieskończenie wielka wartość. Z pewnością nie należy ich lekceważyć ani sprowadzać do poziomu tematów czysto akademickich – obie kwestie dotyczą naszej gospodarki w równym stopniu, przy czym dług to zazwyczaj kilkadziesiąt procent PKB, a deficyt tylko kilka.
Jutro Rada Polityki Pieniężnej podejmie decyzję w sprawie wysokości stóp procentowych. Inwestorzy wyraźnie oczekują na tę decyzję. Wahania kursów głównych walut są nieznaczne.
Jednym z najważniejszych czynników determinujących sytuację zarówno na rynku walut, jak i akcji pozostaje w dalszym ciągu rekordowo niska cena czarnego złota.
Krajowy rynek walutowy żyje dwudniowym posiedzeniem Rady Polityki Pieniężnej, które dzisiaj właśnie rozpoczyna się. Rynkowy konsensus zakłada, że stopy pozostaną bez zmian. Jednak w naszej ocenie nie można do końca wykluczyć obniżek, zwłaszcza przy utrzymującej się deflacji oraz wyhamowaniu wzrostu gospodarczego. Gdyby mimo wszystko rada nie obniżyła głównej stopy procentowej już jutro, prawdopodobnie dojdzie do takiej obniżki w lutym lub marcu.
Podczas poniedziałkowej sesji europejskiej dolar nieznacznie zyskiwał na wartości. Kurs EURUSD po nieudanym teście oporu na 1,187 ponownie zaczął kierować się ku poziomowi zeszłotygodniowego minimum na 1,1753.
Na rynku stopy procentowej podczas poniedziałkowej sesji widać było silne spadki rentowności i to zarówno na krótkim jak i na długim końcu krzywej. Niewykluczone, że część inwestorów zajmuje długie pozycje przed środową decyzją RPP.
Dwuletnie obligacje Giełdy notowane są z rentownością na poziomie 2,6 proc. brutto. A to tylko pierwszy z brzegu przykład.
Na krajowym rynku finansowym, przy braku zewnętrznych impulsów, trwa gra przed styczniowym posiedzeniem RPP. Złoty w poniedziałek osłabił się do głównych walut, a rentowność polskiego długu spadła w okolice historycznych maksimów.
Posiadacze złota kończą pierwszy tydzień roku w rewelacyjnych nastojach – wartość uncji poszła w górę o 2,8 procent i kosztuje ponad 1220 dolarów. Kruszec zyskiwał, mimo że układ sił na powiązanych z nim rynkach był niekorzystny – ropa notowała kolejne spadki, a dolar symbolicznie rósł. Zamknięcie tygodnia tak mocno powyżej psychologicznej bariery 1200 dolarów za uncję to dobry prognostyk.
Początek tygodnia przynosi osłabienie złotego do głównych walut. Na kurs naszej waluty duży wpływ będą miały decyzje Rady Polityki Pieniężnej, której dwudniowe posiedzenie rozpocznie się we wtorek.
Trudno nie nazwać ostatnich notowań pary USDPLN wielką przegraną polskiej waluty. W minionym tygodniu złotówka osłabiła się na 6-letnie minima osiągając w czwartek poziom 3,65 PLN/USD. Nieco lepiej wyglądały notowania złotego na parze EURPLN, który zyskiwał od środy na fali powrotu polskich inwestorów na rynki oraz spekulacji dotyczących wprowadzenia QE przez EBC (a co za tym idzie spadkiem awersji do walut ryzykownych). Najtaniej (w okolicach 4,2650 PLN/EUR) można było zakupić wspólną walutę w piątek po południu.
Wydarzeniem rozpoczynającego się tygodnia na krajowym rynku walutowym będzie posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej (RPP). Od jej decyzji w dużej mierze będą uzależnione losy złotego.
Zgodnie z przewidywaniami ekonomistów, koniec tygodnia na rynku walutowym został zdominowany przez wiadomości napływające z amerykańskiego rynku pracy.
Złoty był w piątek wyraźnie mocniejszy, spadając poniżej dolnej granicy pasma wahań z poprzednich dni – 4,28 zł za euro. Trudno zidentyfikować jednoznaczną przyczynę.
W czwartek eurodolar nadal podążał na południe, dotykając w ciągu dnia wsparcia na poziomie ok. 1,175. Minutes z grudniowego posiedzenia FOMC nie dostarczyło żadnych negatywnych dla „zielonego” informacji, przez co nie dało pretekstu do rozpoczęcia ewentualnej korekty na parze EURUSD.
Po pierwsze, ostatni zwrot w niekończącej się sadze greckich niedoli ekonomicznych: wydaje się, że Niemcy doszły do wniosku, że strefa euro poradzi sobie z presją związaną z opuszczeniem jej przez Grecję oraz że ruch ten niekoniecznie spowoduje chaos. Reuters donosi, że pogląd ten wyraziła zarówno kanclerz Angela Merkel, jak i minister finansów Wolfgang Schaeuble – czy jednak faktycznie go podzielają?