Tradycyjne ruchy na rynku walutowym pod koniec roku
Wczorajsze nieoczekiwane umocnienie USD wywołało równie mocną wyprzedaż w nocy, prawdopodobnie z powodu nasilenia się tradycyjnych ruchów inwestorów pod koniec kwartału i roku.
Wczorajsze nieoczekiwane umocnienie USD wywołało równie mocną wyprzedaż w nocy, prawdopodobnie z powodu nasilenia się tradycyjnych ruchów inwestorów pod koniec kwartału i roku.
Rynki azjatyckie zareagowały wyprzedażą w czwartek po tym, jak w środę inwestorzy na Wall Street zaczęli realizować zyski. Wczorajszy skok rentowności amerykańskich obligacji skłonił też do zamykania pozycji na dolarze skutkując korektami.
Przełom roku powinien upłynąć pod dyktando kupujących polską walutę, czemu sprzyjać powinna dobra postawa warszawskiej giełdy i korekta przeceny na rynku długu. W USA kontynuacja wzrostów głównych indeksów po świetnych danych o nastrojach kondymantów.
W piątek na rynkach finansowych niewiele już powinno się dziać. Dotyczy to też złotego. Równie spokojnie będzie w przyszłym tygodniu. Normalny handel wróci dopiero po Nowym Roku.
„W życiu są dwa typy problemów: problemy polityczne, których nie można rozwiązać i problemy ekonomiczne, których nie można zrozumieć” – stwierdził Sir Alec Douglas-Home, gdy przez chwilę w latach 60. sprawował funkcję premiera Wielkiej Brytanii. Trafił w samo sedno. W ostatnich latach takie działania na rynkach finansowych, jak pojawienie się ujemnych stóp procentowych, były absolutnie sprzeczne z zasadami ekonomii, o których można byłoby przeczytać w podręcznikach. Na szczęście w 2017 roku powinniśmy powrócić do normalności. To pozytywna wiadomość.
Notowania złota zakończyły szósty spadkowy tydzień z rzędu. Cena na koniec piątkowej sesji dobiła do pułapu 1130 dolarów za uncję, osiągając najniższy poziom od lutego. Złoto pogłębiło dołek w wyniku decyzji Fed. Bank centralny USA podniósł stopy procentowe o 25 punktów bazowych oraz zaostrzył apetyty „jastrzębi” na kolejne miesiące. Wiele wskazuje, że do takiej decyzji „zmusił” prezydent-elekt.
Notowania złota w dół z powodu jastrzębiego Fedu i wzrostu realnych rentowności.
Metale szlachetne szukają wsparcia przeciwko dolarowi przy 1.125 USD/uncję.
Silne wzrosty cen ropy naftowej zatrzymane przez potencjalne wznowienie produkcji na polach w Libii.
Produkcja z dwóch pól może wynieść 400.000 baryłek dziennie, co zagrozi porozumieniu OPEC.
W ostatnich dniach za dolara trzeba było płacić najwięcej od ponad 15 lat. Jest jednak wiele powodów, aby przypuszczać, że amerykańska waluta nadal będzie zyskiwać na wartości. Niewykluczone, że już przyszłym roku dolar przekroczy najwyższe historyczne poziomy i będzie kosztował ok. 4.70 zł – pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Za nami posiedzenia dwóch najważniejszych światowych banków centralnych: amerykańskiego i europejskiego. Poznaliśmy dwie najbardziej wyczekiwane decyzje w tym roku. Czy jako inwestorzy jesteśmy dzięki nim mądrzejsi? To kwestia dyskusyjna.
Dziś rano za dolara trzeba zapłacić ponad 4,22 zł. To o 7 gr więcej niż 24 godziny wcześniej. Ten skok w górę to reakcja wyniki posiedzenia Fed, które przyniosło nie tylko wzrost stóp procentowych, ale też zapowiedź 3. ich podwyżek w 2017 roku.
Ostatnie zdecydowane wzrosty rentowności obligacji USA są de facto zacieśnieniem warunków finansowych z inicjatywy rynku.
Według prognoz, Fed podniesie dziś stopy procentowe, lecz nie poda wielu szczegółów dotyczących prognoz.
Jeśli Fed lub jutrzejsze dane o CPI w USA wywołają korektę, to jej wpływ może być zdecydowany i szeroki.
Jeśli FOMC wywoła konsolidację USD, to będzie ona najsilniejsza w crossach JPY.
NZDJPY może otrzymać najsilniejszy cios w przypadku zdecydowanej zmiany obecnych warunków.
Po okresie giełdowej hossy na początku XXI w., zakończonej krachem w 2008 r., podczas którego większość spółek straciła ponad połowę swojej wartości, polscy inwestorzy zaczęli poszukiwać alternatywnych inwestycji na rynku, dzięki którym mogliby zarobić pieniądze niezależnie od panującej koniunktury giełdowej. Takim rynkiem okazał się rynek Forex, na którym można zarabiać zarówno na wzrostach, jak i spadkach instrumentów finansowych. Popularność tego typu inwestycji zaczęła gwałtownie rosnąć, przyciągając na polski rynek zagranicznych brokerów, kuszących klientów ofertą szybkiego i łatwego zarobku. Brokerzy, zarówno polscy, jak i zagraniczni, zainwestowali ogromne pieniądze w reklamę i kontrakty sponsorskie z celebrytami oraz markami sportowymi, aby przyciągnąć jak najwięcej klientów. Tak też się stało – liczba osób inwestujących na tym rynku i obracanych przez nich pieniędzy gwałtownie rosła.
Rewelacyjne nastroje na giełdach w USA oraz nadchodząca podwyżka stóp procentowych sprawiły, że złoto zakończyło miniony tydzień blisko 1,5-proc. stratą. Był to piąty tydzień spadków cen z rzędu i najdłuższa taka seria od listopada ubiegłego roku. Rynek wycenia uncję złota na poziomie poniżej 1160 dolarów i powoli zbliża się do minimów z początku 2016 roku. Z kolei w Polsce, niska cena złota, sprawia, że zainteresowanie fizycznym kruszcem jest rekordowe.
Bloomberg Commodity Index na dobrej drodze, aby zanotować pierwszą zwyżkę w skali roku od 2010.
Inwestorzy na rynku ropy biorą głęboki oddech przed kluczowym spotkaniem w Wiedniu.
Niskie temperatury pociągnęły ceny gazu do najwyższego poziomu od dwóch lat.
Metale przemysłowe utrzymują zwyżki dzięki rosnącemu popytowi z Chin.
Metale szlachetne walczą mimo mocniejszego dolara.
Drogi frank wciąż przypomina o nierozwiązanym problemie kredytów walutowych. Tymczasem nadzór finansowy zaczyna dostrzegać ryzyko, jakie wraz ze wzrostem stóp procentowych może dotknąć także zadłużonych w złotych. Remedium byłby kredyt hipoteczny o stałej stopie, jednak nie ma on zbyt wielu zwolenników ani wśród bankowców, ani ich klientów.
W tym tygodniu wydarzenia gospodarcze były skoncentrowane wokół posiedzeń polskiego i europejskiego banku centralnego. NBP poinformował, że obecna sytuacja jest zadawalająca i nie ogłosił żadnych zmian w polityce pieniężnej. Polski bank centralny liczył się ze spowolnieniem wzrostu PKB w trzecim kwartale. Jednak spodziewa się, że dzięki lepszemu wykorzystaniu transferów z funduszy strukturalnych UE czy rosnącej inflacji, która spowoduje zmniejszenie realnych stóp procentowych, w przyszłym roku powinno dojść ponownie do przyspieszenia wzrostu. Nie ma więc powodu, aby politykę pieniężną uwalniać. Z drugiej strony jest zbyt wcześnie na jej zaostrzenie. Tego kroku można spodziewać się najwcześniej w 2018 r. i to w przypadku, gdy inflacja znacząco wzrośnie (co jest na razie mało prawdopodobne).
Europejski Bank Centralny wydłuży dziś programu QE poza marzec 2017 r., ale przekaz z konferencji prasowej M. Draghiego będzie dość restrykcyjny (ultra łagodna polityka pieniężna zmierza ku końcowi), co powinno umocnić wspólną walutę. Euro może przejściowo zyskać i do złotego, ale z czasem polska waluta uzyska przewagę. Ceny walut na koniec miesiąca niższe niż obecnie.
W ciągu roku liczba populistycznych rządów na Zachodzie podwoiła się. Obecna fala populizmu, która pojawiła się po raz pierwszy od zakończenia Drugiej Wojny Światowej, może rozlać się na kolejne państwa w 2017 roku, biorąc pod uwagę wybory zaplanowane w Holandii (marzec) a także we Francji i Niemczech (dalsza część roku).
Po raz pierwszy od wielu lat kartel producentów ropy naftowej (OPEC) zdecydował o ograniczeniu jej wydobycia. To przełomowy moment, ponieważ do zmniejszenia dziennego wydobycia ropy mogą przyłączyć się także kraje spoza organizacji, w tym Rosja. Jeśli porozumienie będzie respektowane i realizowane zgodnie z harmonogramem, to jeszcze przed wakacjami przyszłego roku ilość tego surowca na rynku będzie taka sama jak ilość chętnych do jej zakupu. Zlikwidowanie nadpodaży to potencjalnie wyższe ceny, dlatego ceny ropy naftowej na giełdach towarowych dynamicznie wzrosły. Banki inwestycyjne prognozują, że w 2017 r. za baryłkę ropy będzie trzeba zapłacić około 55-60 dolarów.
Tydzień rozpoczął się od trzęsienia ziemi. Włosi w niedzielnym referendum powiedzieli NIE dla reformy Senatu. Tym samym mówiąc również NIE premierowi Renziemu. To przeceniło euro, zwiększyło awersję do ryzyka i stało się impulsem do dalszej wyprzedaży złotego. Teraz, jak w filmach Hitchcocka, napięcie na rynkach finansowych będzie już tylko rosło.