Byki i niedźwiedzie na wojennej ścieżce
WYDARZENIE DNIA Czwartek na długo zostanie w pamięci inwestorów ze względu na niespotykaną zmienność nastrojów. Obie strony rynku walczyły zawzięcie, a żadna ani przez moment nie była pewna swego.
Choć skala występujących na przemian wzrostów i spadków indeksów nie należała do największych, to dynamika zmian nie miała sobie równych. Dokładny opis tego co się działo wymagałby podziału sesji nie na hokejowe tercje, lecz koszykarskie kwarty.
Indeks naszych największych spółek zyskiwał na otwarciu ponad 1 proc. W trakcie pierwszej godziny nastąpił atak podaży. WIG20 poszedł w dół o ponad 3 proc., docierając do 1120 punktów. W tej fazie po ponad 6 proc. traciły akcje Asseco, Lotosu, PGNiG i TVN. Spadki przekraczające 5 proc. były udziałem papierów Bogdanki, Getinu, Tauronu, Kernela i PBG. Panika została wkrótce opanowana, ale byki wciąż znajdowały się pod presją. Wskaźnik na moment znalazł się nad kreską, by po chwili znów zniżkować o ponad 2 proc. Taka huśtawka trwała przez większą część dnia. Wczesnym popołudniem poranne minimum zostało pogłębione. Zakres wahań sięgał 170 punktów. Co prawda w środę wyniósł aż 230 punktów, ale w czwartek sytuacja była o wiele bardziej urozmaicona.
Indeks naszych największych spółek zyskiwał na otwarciu ponad 1 proc. W trakcie pierwszej godziny nastąpił atak podaży. WIG20 poszedł w dół o ponad 3 proc., docierając do 1120 punktów. W tej fazie po ponad 6 proc. traciły akcje Asseco, Lotosu, PGNiG i TVN. Spadki przekraczające 5 proc. były udziałem papierów Bogdanki, Getinu, Tauronu, Kernela i PBG. Panika została wkrótce opanowana, ale byki wciąż znajdowały się pod presją. Wskaźnik na moment znalazł się nad kreską, by po chwili znów zniżkować o ponad 2 proc. Taka huśtawka trwała przez większą część dnia. Wczesnym popołudniem poranne minimum zostało pogłębione. Zakres wahań sięgał 170 punktów. Co prawda w środę wyniósł aż 230 punktów, ale w czwartek sytuacja była o wiele bardziej urozmaicona.
Działający w Warszawie inwestorzy do południa nie zwracali uwagi na to, co działo się na pozostałych parkietach, gdzie trwało zdecydowane odreagowanie spadków. Początek dnia przyniósł prawie 3 proc. zwyżki w Paryżu i Frankfurcie. Londyński FTSE zyskiwał rano 2 proc. Po ponad 2,5 proc. w górę szły wskaźniki w Moskwie i Stambule. Jednak i tam w południe sytuacja zmieniła się diametralnie i oba indeksy spadały po 2-3 proc. Spośród czołowej trójki 2,5 proc. pod kreską znalazł się paryski CAC40. Prawie 4 proc. przecenie ulegały akcje BNP Paribas i Societe Generale. Także DAX i FTSE zredukowały skalę wcześniejszej zwyżki do 0,6-0,7 proc. Wpływ na pogorszenie się nastrojów mogło mieć osłabienie kontraktów na amerykańskie indeksy. Rano rosły one po ponad 2 proc., w południe o niecałe 1 proc., by w końcu znaleźć się na minusie. Na początku drugiej części dnia na wszystkich giełdach mieliśmy już zdecydowane spadki. W najgorszym momencie CAC40 tracił 3,7 proc., a DAX ponad 2 proc. Oba ustanowiły roczne minima. Trzecia kwarta przyniosła powrót nad kreskę i walkę w jej okolicach. Czwarta i ostatnia zakończyła się 2-3 proc. wygraną byków. Jeśli w tym chaosie doszukiwać się związków przyczynowo-skutkowych, zwycięstwo to można przypisać niewielkiej, sięgającej 395 tys. liczbie wniosków o zasiłek dla bezrobotnych Amerykanów. Wynik sesji to jednak przede wszystkim efekt gry emocji. Największe były w Warszawie i Stambule, gdzie przechodzenie od ponad 3 proc. spadków do równie silnych zwyżek przychodziło inwestorom nadzwyczaj łatwo. Jako przykład mogą posłużyć między innymi akcje Pekao. W południe przeceniane były o 7 proc., pod koniec dnia zyskiwały ponad 9 proc.
Analitykowi zawsze wypada pokornie pochylić czoło nad racjami rynku i nie dyskutować. W czwartek było to wyjątkowo trudne.
WIG20 zyskał ostatecznie 4,53 proc., WIG wzrósł o 4,14 proc., mWIG40 o 3,34 proc., a sWIG80 o 2,01 proc. Obroty wyniosły nieco ponad 2 mld zł.
KOMENTARZ PRZYGOTOWAŁ
Roman Przasnyski,
Open Finance