Budżet Włoch: rękawica rzucona Komisji Europejskiej
Relaks przed burzą
Czas oczekiwania na nadzwyczajne posiedzenie rady ministrów we wtorek wieczorem wicepremier i szef resortu spraw wewnętrznych Matteo Salvini poświęcił na gimnastykę. W krótkich spodenkach, w koszulce policji i w butach do biegania na nogach przemierzył truchtem uliczki centrum Rzymu, na dowód, że czekające go potem posiedzenie będzie zwykłą formalnością.
A celem posiedzenia było zredagowanie odpowiedzi, na jaką czekała Komisja Europejska, po tym, jak miesiąc wcześniej krytycznie wypowiedziała się na temat projektu ustawy budżetowej na rok 2019. Bruksela zwróciła uwagę, że Włochy – członek strefy euro, a więc zobowiązane do przestrzegania dodatkowych reguł – założyły przekroczenie dozwolonego stosunku deficytu do PKB oraz brak jego wzrostu, co źle wróżyło nie tylko gospodarce tego kraju, ale i całej wspólnoty. Ten pierwszy pozostanie na poziomie 2,4 procent, co zdaniem Komisji oznaczać będzie w praktyce 2,9%, produkt krajowy brutto zaś wzrośnie o 1,5 % (zdaniem KE wszystko, na co Włochy będzie stać, to jego wzrost o 1,1%).
Za pięć dwunasta
Odpowiedź wysłana z Rzymu do Brukseli w ostatnim momencie, bo na pięć minut przed północą, była więc odmowna i stanowi swoiste wyzwanie. Zapowiedział to już zresztą przede wejściem na posiedzenie rady ministrów zziajany Matteo Salvini, mówiąc, że Włochy nie zejdą z raz obranej drogi, bo jest ona korzystna dla kraju i jego mieszkańców. A jeśli „ci z Brukseli” zechcą uruchomić procedurę naruszenia straszą sankcjami, to będzie „wojna”.
„Ja na tym oprę całą moja kampanię przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, bo to jest walka Europy biurokratów z ustawą budżetową narodu”, oświadczył włoski wicepremier.
Jak cały rząd, w którym jego Liga jest w koalicji z Ruchem 5 Gwiazd byłego komika Beppe Grillo, ma on nadzieję, że w maju w Brukseli i w Strasburgu nastąpi rewolucja i zmieni się układ sił we władzach UE.
Stanowiskiem, a więc i pogróżkami obecnej Komisji Europejskiej nie należy się zdaniem włoskiego rządu przejmować, bo jej odejście jest już przesądzone.
Minister skarbu nie chce wojny
Na wojnę z Brukselą nie kwapił się iść minister skarbu i finansów Giovanni Tria. Profesor ekonomii jednego z rzymskich uniwersytetów próbował nakłonić pozostałych członków rządu, by nie byli agresywni wobec władz unijnych i nie okazywali im swojej pogardy, a konkretnie, by trochę złagodzić ton wtorkowego listu.
W rezultacie jednak, z obawy o swe stanowisko, jak domyślają się media, Tria ogłosił, że „ani w łonie rządu, ani poza nim” nie będzie żadnych negocjacji na temat liczb zwartych w projekcie ustawy budżetowej.
O tym, że jednak Włosi nie czują się zbyt pewnie, świadczy zapowiedź podróży do Brukseli premiera Giuseppe Conte w przyszłą sobotę. Zapowiadając ją szef rządu wyraził pewność, że nie spotka go żadna krzywda, ani kara ze strony KE, przypominając, że to dopiero pierwsze kroki jego gabinetu, utworzonego w czerwcu tego roku.
„Muszą nam pozwolić pracować w spokoju, a wtedy przestrzegać będziemy wszystkich parametrów”, podkreślił szef rządu. Jest on przekonany, że porozumienie z Brukselą jest możliwe do osiągnięcia i „unikniemy wszczęcia procedury naruszeniowej. Jeżeli stanie się nam krzywda, to i Europa sobie zaszkodzi”
Rząd sprzeda nieruchomości za 17 mld euro
Do listu w sprawie ustawy budżetowej dołączono informację, że rząd zamierza spieniężyć w najbliższym czasie będące w posiadaniu państwa nieruchomości na sumę 17 miliardów euro.
Zapewniono też, że realizacja tzw. dochodu obywatelskiego, czyli podstawowego oraz reforma systemu emerytalnego, które najbardziej obciążyłyby przyszłoroczny budżet, rozpocznie się dopiero w 2019. Obie te inicjatywy były głównymi obietnicami Ruchu 5 Gwiazd i Ligi w kampanii przed marcowymi wyborami. Im też, w powszechnym przekonaniu, obie te partie zawdzięczają swoje w nich zwycięstwo.