Bilans na miarę wyzwań
Koniec roku skłania do podsumowań. Tych bardziej osobistych i ogólniejszej natury. Co do mnie apetyt na wyznania zaspokoiłem w blogu wigilijnym, tym razem więc ograniczę się do odniesień w skali makro. Skoro tak, nie sposób pominąć polskiej prezydencji w UE. Zamiast ocen, zacytuję niemieckiego socjaldemokratę - niebawem zastąpi Jerzego Buzka na funkcji Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego - Martina Schulza, który stwierdził, że "Donald Tusk prowadził politykę prawdziwie europejską". "Polska miała wielką odwagę polityczną" - dodał.
Lista komplementów była dłuższa, że przytoczę stwierdzenie o „ogromnym profesjonalizmie rządu i polskich urzędników”. Paradoksalnie, krytyczne oceny – a tych nie brakowało, dowodzą, ze dbaliśmy również o nasze partykularne interesy, jakże bowiem inaczej interpretować słowa reprezentanta frakcji Zielonych. Bas Eichout stwierdził, że „polska prezydencja nie spisała się w walce z kryzysem klimatycznym”. Mniej zorientowanym przypomnę, ze nasza energetyka-versus gospodarka oparta jest na węglu. Słowem było godnie i skutecznie- na miarę możliwości w czasach kryzysu.
Pozycja startowa była trudna w związku z zawirowaniami światowej gospodarki i strefy euro, poziomem oczekiwań – po raz pierwszy sprawowaliśmy prezydencję, a poprzednikom z naszej części Europy- Czechom i Węgrom poszło raczej średnio. Nie zabrakło również konkretów, które dopiero po latach przyniosą owoce. Myślę zwłaszcza o rozszerzeniu ochrony prawnej ofiar przestępstw i europejskim patencie. To znacznie więcej, niż tak chętnie przywoływany dzisiaj „sześciopak”- który osobiście kojarzę raczej ze zgrzewką piwa. Skoro wbrew zapowiedziom dryfuję w stronę osobistych skojarzeń, to znak, ze czas kończyć. Na koniec więc, wszystkim, którzy towarzyszyli mi jako wierni czytelnicy moich wynurzeń w 2011, życzę z serca Do Siego 2012 Roku!