Bez wiary w inwestycje w USA
Środowa sesja europejska rozpoczęła się od publikacji niemieckiego wskaźnika nastrojów wśród konsumentów - indeksu GfK, który notując w kwietniu zgodnie z oczekiwanymi poziom 8,5 pkt nie miał większego przełożenia na euro/dolara. Główna para walutowa już od pierwszych godzin wczorajszego handlu kontynuowała więc spadek, po tym jak Bundesbank dzień wcześniej rozpoczął dyskusję nad QE w strefie euro. Kurs EUR/USD zszedł do 1,38 i już w okolicach tego poziomu "czekał" na dane z USA.
Na rynku nieruchomości bliskie oczekiwaniom okazały się wyniki raportu nt. wniosków o kredyt hipoteczny (4,56%), co nie znalazło odzwierciedlenia w notowanych rynkowych. Pozornie mile zaskoczyły zaś doniesienia dot. zamówień na dobra trwałego użytku. W lutym zanotowano bowiem ogólny wzrost zamówień o 2,2% m/m po 1,3% spadku w styczniu. Słabsze okazały się jednak zamówienia niezwiązane z transportem. Wzrost na poziomie 0,2% był nie tylko dużo niższy od styczniowego wyniku na poziomie 1,1%, ale też okazał się słabszy od oczekiwań rynkowych.
W reakcji na dane kurs EUR/USD wyhamował spadki. Z technicznego punktu widzenia wspólna waluta pozostaje w przedziale wahań wyznaczonym w trakcie poprzednich sesji, tj. pomiędzy 1,3750 – 1,3880 USD, obecnie znajdując się dokładnie w jego środku. Uważamy, że z racji zbliżającego się posiedzenia ECB (3.04) oraz ostrzejszego tonu FOMC po marcowym posiedzeniu decyzyjnym, bardziej prawdopodobne jest wybicie pary dołem z konsolidacji. Cel średnioterminowy to okolice 1,35 USD za euro.
Brak zdecydowania na euro/dolarze (nadal na wysokich poziomach i w szerokim kanale wahań), i mocne krajowe dane gospodarcze (mówi się o możliwym w tym roku wyraźnym przyspieszeniu dynamiki PKB Polski) wspierają naszą rodzimą walutę. Kurs EUR/PLN pogłębia więc spadek, testując obecnie okolice 4,173 i konsekwentnie zmierzając ku minimum miesiąca na poziomie 4,1695. Ruch aprecjacyjny na złotym kontynuowany był wczoraj przy relatywnie stabilnych (ale świecących na zielono giełdach w Europie, a tym w Warszawie) i nie przeszkodził mu też powrót spadków na Wall Street, gdzie amerykańskie indeksy traciły wczoraj już czwarty raz w ciągu ostatnich sześciu sesji. W środę zysk z niemal sześciu ostatnich tygodni oddało też złoto, a ropa poszybowała po raz pierwszy od dwóch tygodni powyżej 100 USD.
W czwartek ponownie nasza uwaga skieruje się na gospodarkę amerykańską. Tego dnia tradycyjnie już opublikowane zostaną dane z rynku pracy (raport tygodniowy dot. nowych podań o zasiłek dla bezrobotnych) i poznamy też ostateczne dane dot. PKB za 4q13. W Europie kalendarz makroekonomiczny też nie będzie zupełnie pusty, ale pozycje jakie zawiera (m.in. podaż pieniądza M3 i kredyty sektora bankowego dla podmiotów prywatnych) zapewne nie płyną na zmianę nastrojów inwestorów. Oczekujemy więc kontynuacji osłabiania euro i stabilizacji złotego.
Nadal uważamy, że perspektywy dla naszej waluty nie są najlepsze, a to co się z nią obecnie dzieje, to efekt pozytywnych zaskoczeń wynikami polskiej gospodarki na tle innych EM, przy jednoczesnym wygasaniu obaw o sytuację na Ukrainie i rosnących nadziejach na działania rządu w Pekinie, który po raz kolejny zapowiedział pomoc gospodarce poprzez program stymulacji inwestycji infrastrukturalnych. Nadzieje na ożywienie gospodarki Państw Środka wspomagają też notowania innych walut EM. W środę w stosunku do dolara zyskiwał także rand, rupia, rubel i brazylijski real.
Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski