Bernanke odpiera krytykę QE ze strony rynków wschodzących

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

niedzwiedzki.marcin.150x227Szef Rezerwy Federalnej USA (Fed) Ben Bernanke na weekendowej konferencji w Tokyo bronił programu luzowania ilościowego w polityce monetarnej (QE), którego celem jest pobudzenie koniunktury w Stanach Zjednoczonych. Nieprzychylne opinie wobec kolejnej odsłony QE wynikają z obaw o silne umocnienie innych walut wobec dolara amerykańskiego, ponieważ Fed zalewa rynki kolejną falą taniego pieniądza. Bernanke nie zgadza się z tą opinią. Twierdzi, że inne państwa powinny pozwolić mechanizmom rynkowym na określenie kursów wymiany walut w stosunku do dolara.

Główny postulat, jaki jest podnoszony przez krytyków działania amerykańskiego banku centralnego, to ogromne nakłady na skup aktywów z rynku wtórnego oraz utrzymywanie niezwykle niskich stóp procentowych, które tworzą presję na ogromne przepływy kapitału w stronę gospodarek rynków wschodzących. Przypomnijmy, że na ostatnim posiedzeniu Federalnego Komitetu Otwartego Rynku (FOMC) wprowadzono na rynek kolejną odsłonę skupu obligacji opartych o kredyty hipoteczne. Plan warty 40 miliardów dolarów miesięczne jest uzależniony od stanu gospodarki USA i na razie nie określono ścisłych okoliczności, w których zostanie zakończony. Nawet przy widocznej poprawie w gospodarce, program może być kontynuowany. Ta „otwarta furtka” ma zapewnić większy wachlarz możliwości Rezerwie Federalnej USA.

Nierównowaga w bilansie płatniczym a aktywne zarządzanie kursem walutowym

Jednym ze swoistych problemów międzynarodowego bilansu płatniczego, który fundamentalnie związany jest z kursami walut, jest tak zwany „gorący pieniądz”. Ogromne masy pieniądza przepływające przez gospodarki mogą powodować niechciane umocnienie waluty, bańki spekulacyjne oraz silną presję inflacyjną. Szybko powstała nierównowaga w bilansie płatniczym może mieć negatywne reperkusje dla gospodarki danego kraju, na przykład, gdy „gorący pieniądz” wycofuje się z niego. Szef Fed, jako wybitny ekonomista, oczywiście zdaje sobie z tego sprawę, jednak kontrargument Bernanke w dyskusji był dwojaki.

Po pierwsze, twierdzi on, że Fed nie powoduje napływu kapitałów do gospodarek krajów wchodzących. Po drugie, właśnie kraje zaliczane do tzw. rynków wschodzących powinny zaakceptować umacnianie się ich waluty. Rozwijając swoją myśl, Bernanke przekonywał na konferencji, że polityka skupowania aktywów, która trwa w Stanach Zjednoczonych, podobnie jak w innych rozwiniętych gospodarkach, przesuwa dyferencjał w stopach procentowych na korzyść gospodarek krajów wchodzących. To zatem powoduje napływ kapitałów zagranicznych na te rynki, a wynikową jest właśnie umocnienie się lokalnej waluty.

W kolejnej części swojego wystąpienia Ben Bernanke nie zgodził się do końca ze twierdzeniem, że ekspansywna polityka monetarna w krajach rozwiniętych powoduje wzrost kosztów netto gospodarek rozwijających się. W mojej opinii przełożenie się tych czynników jest pośrednie, głównie za sprawą faktu, w jaki sposób działa globalna ekonomia. Jest to swoisty system „naczyń połączonych”, więc nie sposób, przynajmniej częściowo, nie zgodzić się z opinią Bena Bernanke. W swoim wystąpieniu odniósł się również do cytatów z badań Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW): różnice w perspektywach wzrostu państw determinują przede wszystkim przepływy kapitału. W opinii szefa Fed, przepływ kapitału zmniejszył się w ostatnim czasie, nawet gdy banki centralne utrzymywały lub zwiększały akcję luzowania polityki monetarnej.

Ben Bernanke zręcznie „odbił piłeczkę” krytyki w stronę decydentów w krajach wschodzących. Stwierdził, że w niektórych gospodarkach stanowcze przeciwdziałanie umacnianiu waluty lokalnej jest środkiem w promowaniu eksportu oraz wzrostu produktu krajowego brutto. Niestety, aktywne zarządzanie kursem walutowym może tworzyć koszty, a także powodować zmniejszenie suwerenności polityki pieniężnej, co niejednokrotnie może prowadzić do „importu inflacji”. Innymi słowy, zalety wynikające z niedowartościowania waluty oraz problem z niechcianym napływem kapitału muszą być postrzegane jako występująca wspólnie i nie jest możliwe wykluczenie któregoś ze składników.

Jednym z ognisk krytyki ekspansywnej polityki monetarnej Fed jest Brazylia. Tamtejszy minister finansów Guido Mantega stwierdził, że wolałby widzieć gospodarkę Stanów Zjednoczonych stymulowaną za pomocą narzędzi fiskalnych (podatkowych), aniżeli środkami polityki pieniężnej. Wyraził również chęć dalszej walki z umocnieniem reala brazylijskiego, „wszelkimi dostępnymi środkami”. Dla przypomnienia, Brazylia w marcu tego roku wprowadziła zmiany w podatku od transakcji finansowych dla krótkoterminowych pożyczek i obligacji, by przeciwdziałać aprecjacji swojej waluty. Podatek został zwiększony z 3,8% do 6% i obejmuje pożyczki zagraniczne na okres do trzech lat.  Mantega stwierdził, że kraje uważane za gospodarki wschodzące nie mogą do końca liczyć na zwiększanie eksportu jako panaceum na wyjście z kryzysu, szczególnie, że wynikiem trudności w gospodarce światowej jest swoista wojna walutowa.

Rezerwa Federalna, przez swoje działanie stara się pomóc gospodarce USA. Szefowa MFW Christine Lagarde zwróciła uwagę na reperkusje ogromnego programu, obniżającego koszt finansowania w Stanach Zjednoczonych, które „przelewają się” pośrednio na inne gospodarki, tworząc dużą nierównowagę w międzynarodowym bilansie płatniczym. Z drugiej strony, Bernanke wskazuje na  odpowiednie decyzje na szczeblu fiskalnym oraz polityki pieniężnej, które mogą zmniejszyć w pewnym stopniu wpływ ogromnych mas pieniądza szybko przemieszczających się między rynkami. Brazylia nie jest pierwszym przykładem wprowadzania pewnych ograniczeń w formie podatku od transakcji transgranicznych. Chiny sterują kursem juana, ograniczając zakres wahań jego kursu wobec dolara amerykańskiego, chroniąc konkurencyjność swojego eksportu. W mojej opinii, pozytywnym aspektem jest fakt ożywienia się dyskusji na temat aktualnej sytuacji w gospodarce światowej, szczególnie, gdy będzie ona prowadzić do pozytywnych przemian na rzecz stabilizacji. Ważnym celem dążeń największych gospodarek światowych jest ustabilizowanie sytuacji na rynkach finansowych, by nie powodować jeszcze większej nierównowagi w międzynarodowym bilansie płatniczym.

Marcin Niedźwiecki
specjalista rynku CFD i Forex
City Index