Bankowość i finanse | Prawo – JNS Legal Jaśkowiak Szwechłowicz sp.k. | Sankcja kredytu darmowego – to nie będą „nowe franki”

Bankowość i finanse | Prawo – JNS Legal Jaśkowiak Szwechłowicz sp.k. | Sankcja kredytu darmowego – to nie będą „nowe franki”
Fot. stock.adobe.com / zolnierek
W przestrzeni medialnej zaznacza się obecnie narracja, że sprawy frankowe powoli się kończą. Towarzyszy temu często sugestia, że „nowymi frankami” mogą być spory dotyczące sankcji kredytu darmowego. W mojej ocenie teza dotycząca tak dużego potencjalnego znaczenia spraw SKD jest jednak zdecydowanie przedwczesna.


Piotr Szwechłowicz
Radca prawny, wspólnik zarządzający JNS Legal Jaśkowiak Szwechłowicz sp.k. kierujący praktyką prawa bankowego.

Linia orzecznicza korzystna dla banków

Aktualna linia orzecznicza sądów powszechnych w sprawach SKD jest korzystna dla banków. Ok. 80–90% wydanych do tej pory orzeczeń to wyroki oddalające powództwa przeciwko bankom. Co prawda znaczna część tych spraw trafiła do drugiej instancji i oczekuje na prawomocne rozstrzygnięcie, jednak obecne statystyki są jednoznacznym sygnałem, że sądy zdecydowanie częściej przyznają rację bankom.

Przyjęło się sądzić, że w sprawach frankowych linia orzecznicza najpierw była korzystna dla banków, a dopiero z biegiem czasu, szczególnie po wyroku TSUE w sprawie Dziubak, zaczęła przechylać się na stronę konsumentów. W sprawach frankowych nigdy statystyki orzecznicze nie były jednak dla banków tak korzystne, jak obecnie w sprawach SKD.

Obawa przed kosztami postępowania

W sprawach SKD nie udało się do tej pory w sferze medialnej wykreować obecnego w sprawach frankowych wrażenia, w mojej ocenie sztucznego, że każdy może pozwać bank i uzyskać darmowy kredyt. Przeciwnie, z każdym kolejnym wyrokiem oddalającym powództwo o SKD trudniej będzie budować marketingową narrację o opłacalności pozywania banków. Jest to czynnik potencjalnie ograniczający liczbę nowych sporów w zakresu SKD. Dotyczy to nie tylko konsumentów, ale również spółek skupujących wierzytelności, które co prawda nabywają je za znikomą wartość, ale same finansują koszty procesu. W przypadku utrzymania się obecnej linii orzeczniczej opłacalność takiego modelu biznesowego wydaje się wątpliwa.

Obawa przed poniesieniem kosztów procesu wobec aktualnie niekorzystnej linii orzeczniczej może tłumaczyć dysproporcję pomiędzy znaczą liczbą reklamacji dotyczących SKD i utrzymującą się, a nie rosnącą liczbą nowych pozwów. Możliwe, że akcja wysyłania nowych pozwów została ograniczona do czasu wydania korzystnych orzeczeń przez TSUE lub SN.

Oczekiwanie na wyroki TSUE

Jak na razie przełomem w sprawach SKD nie okazały się wyroki TSUE, w tym wyrok wydany w „polskiej” sprawie w dniu 13.03.2025 r. (C-472/23). Wyrok ten był bardzo mocno „rozgrywany” marketingowo przez stronę antybankową, w praktyce ma on jednak znikome przełożenie na praktykę orzeczniczą. Oczywiście wpływ orzecznictwa TSUE może się jeszcze uwidocznić, ponieważ polskie sądy, poniekąd na wzór spraw frankowych, zadały szereg dalszych pytań prawnych związanych z SKD. Wiele spraw sądowych (szacunkowo ok. kilkanaście procent) zostało zawieszonych do czasu rozstrzygnięcia spraw przed TSUE. Jest więc jeszcze możliwy scenariusz, w którym orzecznictwo TSUE wpłynie na sprawy SKD w podobny sposób, jak miało to miejsce w sprawach frankowych. Efekt ten nie jest jednak pewny i nawet jeśli wystąpi, to będzie bardzo mocno rozłożony w czasie.

Kreowanie sztucznych wad umów nie przekonuje sądów

Niewątpliwie na korzystny dla banków kierunek linii orzeczniczej wpływ mają wątpliwości prawne dotyczące SKD, w szczególności charakteru samych zarzutów (czy chodzi stricte o kwestie informacyjne, czy o konstrukcję umowy), terminu do złożenia oświadczenia o skorzystaniu z sankcji kredytu darmowego (rok od wypłaty kredytu czy od jego spłaty), proporcjonalności sankcji do wagi naruszenia (czy kredyt ma być darmowy, jeśli naruszenie nie ma żadnego wpływu na sytuację klienta) i możliwości dochodzenia roszczeń przez spółki skupujące roszczenia od konsumentów (sama dopuszczalność cesji tego typu roszczeń i wady umów cesji).

Decydujące znaczenie ma jednak często całkowicie fikcyjny, przesadzony, czasami wręcz groteskowy charakter zarzutów podnoszonych w pozwach (np. wywodzenie, że brak podania klientowi adresu mailowego banku ma skutkować sankcją kredytu darmowego). Taka argumentacja najczęściej nie przekonuje sędziów. Przesłuchiwani na rozprawach klienci często nie są w stanie określić, jakich informacji rzekomo nie przekazał im bank i czego tak naprawdę domagają się w pozwie.

Pozwy na próbę

Symptomem wątpliwości co do zasadności roszczeń jest zjawisko składania pozwów „na próbę”, to znaczy obejmujących jedynie część roszczenia. Taka praktyka pozwala ograniczyć koszty procesu, jednak nie powoduje, że nakład pracy sądu i pełnomocników jest mniejszy. Strona antybankowa „testuje” też w ten sposób linię orzeczniczą poszczególnych sądów. Co prawda taka praktyka nie jest wprost zakazana, jednak należy ocenić ją negatywnie, ponieważ zwiększa ona obciążenie wymiaru sprawiedliwości i w tym kontekście może być oceniana jako nadużywanie prawa procesowego.

Forum shopping

Nadużyciem prawa procesowego może też być z całą pewnością zjawisko tzw. forum shopping, czyli wybierania przez powoda takiego sądu, w którym w jego ocenie ma on większe szanse na wygraną. W sprawach frankowych zdarza się sporadycznie, że powód wskazuje swoje miejsce zamieszkania niezgodnie z prawdą, licząc na szybsze rozpoznanie sprawy. W sprawach SKD zjawisko to jednak przybrało nieznane wcześniej rozmiary, ponieważ jedna ze spółek zajmujących się masowym skupowaniem od konsumentów wierzytelności powołała się na przeniesienie swojej siedziby do Poznania. W ślad za tym do poznańskich sądów rejonowych wpłynęło w krótkim czasie kilka tysięcy pozwów. Poznańscy sędziowie przy udziale policji zweryfikowali jednak, że nowa „siedziba” spółki windykacyjnej ma charakter wyłącznie „wirtualny” i nie jest w niej prowadzona żadna realna działalność. W związku z tym sędziowie zaczęli stwierdzać niewłaściwość miejscową poznańskiego sądu i kierować sprawy do innych sądów.

Spółki skupujące roszczenia

Z powyższym wiąże się najbardziej charakterystyczne dla spraw SKD zjawisko, mianowicie masowe skupowanie od konsumentów wierzytelności wynikających z SKD. W ponad połowie prowadzonych obecnie spraw sądowych po stronie powodowej występują spółki, a nie konsumenci. O ile w sprawach frankowych skupowanie wierzytelności ma charakter marginalny, o tyle samym źródłem spraw SKD są pozwy składane przez spółki skupujące roszczenia. W tym kontekście uwidacznia się podobieństwo sporów SKD do spraw z art. 49 ustawy o kredycie konsumenckim dotyczących zwrotów prowizji przy wcześniejszej spłacie kredytów.

Występowanie z pozwami przez spółki, a nie przez samych konsumentów, ma daleko idące skutki. Przede wszystkim często pojawiają się wątpliwości prawne dotyczące samej skuteczności umowy cesji. Wiąże się to z wieloma nieprawidłowościami, takimi jak kupowanie wierzytelności od konsumenta za nieproporcjonalnie niskie kwoty (np. 10% wartości roszczenia), ale też wątpliwa procedura zawierania umów. Często sam klient nie uczestniczy w podpisaniu umowy cesji, a jedynie udziela pracownikowi spółki windykacyjnej pełnomocnictwa do zawarcia w jego imieniu umowy cesji. W konsekwencji konsument nie zna nawet treści umowy cesji. Praktyki takie są dostrzegane przez sądy i są oceniane negatywnie.

Spółki windykacyjne, które nie są związane ograniczeniami obowiązującymi adwokatów i radców prawnych w zakresie reklamy, posuwają się często do agresywnych form sprzedaży (np. telemarketing) i wprowadzania konsumentów w błąd. Przykładowo konsumenci uzyskują zapewnienie, że w ogóle nie będą brali udziału w postępowaniu sądowym. Taka informacja wprowadza ich w błąd, ponieważ przeważnie sądy przesłuchują konsumentów w charakterze świadków.

Koniec skupowania roszczeń od konsumentów?

Przejęcie przez spółki windykacyjne przeważającej części spraw dotyczących SKD może mieć niebagatelny wpływ na ten obszar rynku. Działalność tego typu podmiotów ma bowiem biznesowy sens tylko wtedy, gdy linia orzecznicza jest korzystna. Spółki w całości ponoszą koszt nabycia wierzytelności, marketingu i koszty sądowe, które są wyższe, niż gdyby z pozwem występował bezpośrednio konsument. Utrzymywanie się aktualnej linii orzeczniczej może więc doprowadzić do zaprzestania skupowania od konsumentów roszczeń z tytułu SKD.

Gdyby tak się stało, to w mojej ocenie doprowadziłoby to do szybkiego spadku liczby spraw SKD. Rynek ten jest napędzany w zasadzie wyłącznie marketingiem spółek windykacyjnych, a nie realnie dostrzeganymi przez klientów wadami umów. Jest to teza łatwa do obrony, ponieważ przepisy dotyczące SKD obowiązują od kilkunastu lat i w tym czasie liczba spraw sądowych pozostawała znikoma. Dopiero zaangażowanie marketingowe spółek windykacyjnych mające na celu uczynienie z SKD „nowych franków” doprowadziło do skokowego wzrostu liczby spraw. Konsekwentnie, jeśli wzmożona aktywność marketingowa ustanie, to liczba spraw sądowych dotyczących SKD powinna wrócić do nieznacznego poziomu wyjściowego.

Działania banków i ustawodawcy

W odróżnieniu od spraw frankowych, w sprawach SKD już od samego początku widać dużą aktywność banków w sferze informacyjnej. Jest to bardzo pozytywne zjawisko pełniące rolę edukacyjną i równoważące często fałszywy przekaz kreowany przez spółki odszkodowawcze.

Odmienne podejście przyjął też krajowy ustawodawca, który dostrzegł konieczność wprowadzenia mechanizmu miarkowania sankcji w przypadku naruszenia obowiązków informacyjnych przez bank. Trwają obecnie prace legislacyjne nad nową ustawą o kredycie konsumenckim, która przewiduje takie rozwiązanie. Jest to szansa na wyeliminowanie, a przynajmniej ograniczenie w przyszłości ryzyka prawnego związanego z SKD. Niestety w sprawach frankowych nigdy nie doszło do uregulowania stanu prawnego i pozostawiono tę kwestię do rozstrzygnięcia sądom w setkach tysięcy indywidualnych postępowań.

Co może zmienić sytuację?

Głównym ryzykiem dla banków pozostaje obecnie możliwość wydania niekorzystnych wyroków przez TSUE. Sytuacja w tym zakresie powinna wyjaśnić się w nadchodzących miesiącach. Jeśli TSUE nie zajmie jednoznacznie prokonsumenckiego stanowiska, to w mojej ocenie sprawy SKD na pewno nie staną się „nowymi frankami”.

Źródło: Miesięcznik Finansowy BANK