Bankowość i Finanse | Gospodarka – Inwestycje w Polsce | Wyzwanie, ale i szansa dla gospodarki
Szacowane skumulowane potrzeby inwestycyjne związane z transformacją energetyczną do 2030 r. są nieco odmienne w zależności od tego, jaki zakres transformacji przyjmiemy. Według raportu Polskiego Komitetu Energii Elektrycznej, wartość inwestycji w zakresie energetyki i ciepłownictwa to około 600 mld zł. Z kolei szacunki Związku Banków Polskich zawierające szerszy zakres, czyli energetykę z włączeniem elektrowni atomowej i rozbudowy sieci elektroenergetycznych, to ok. 850 mld zł. Jeżeli dodamy potrzeby inwestycji związanych z osiągnięciem celów klimatycznych w sektorze transportu, przemysłu i sektorze nieruchomości, to wartość ta przekroczy 1 bln zł. Niestety nie są to jedyne potrzeby inwestycyjne naszego kraju.
– Jeśli ograniczymy się do transformacji energetycznej wraz elektrownią jądrową i sieciami energetycznymi, to w perspektywie 2030 r. otrzymamy ok. 100 mld zł rocznie inwestycji, czyli ok. 15% wartości nakładów brutto na środki trwałe w 2023 r., które w lipcu tego roku wyniosły ponad 605 mld zł – podkreśla Łukasz Tarnawa, główny ekonomista BOŚ Banku.
Źródła finansowania inwestycji
Przy tak gigantycznych potrzebach inwestycyjnych w Polsce powstaje pytanie o źródła jego finansowania. Z pewnością będzie potrzebna koordynacja wielu działań w sektorze bankowym.
– Polski sektor bankowy samodzielnie nie będzie w stanie udźwignąć całości potrzeb inwestycyjnych związanych z energetyką, włączając w to budowę elektrowni atomowej. Są to długoterminowe zaangażowania na bardzo duże nominały, mocno obciążające limity banków, w tym limity koncentracji. Potrzebne będą konsorcja z udziałem m.in. zagranicznych właścicieli banków działających w Polsce, a także finansowanie poprzez emisje obligacji. Z pewnością zachodni właściciele niektórych banków w Polsce mają pewne doświadczenie w finansowaniu tak dużych projektów, co może zapewne pomóc w podejmowaniu ostatecznych decyzji – powiedział nam dr Marcin Mrowiec, główny ekonomista Grant Thornton.
Jak dodał, w przypadku budowy elektrowni jądrowej zapowiedziano wsparcie amerykańskiego Exim Banku, jeżeli chodzi o pozyskanie finansowania dłużnego. Bank ten jest znany ze wsparcia wielu przełomowych inwestycji, w tym przede wszystkim tych związanych z realizacją planu Marshalla po II wojnie światowej.
Ekonomista Łukasz Tarnawa zwraca uwagę, że obok środków publicznych, szacowanych na ok. 300 mld zł, zasobów własnych przedsiębiorstw (depozyty przedsiębiorstw w bankach to blisko 500 mld zł, w tym depozyty terminowe ponad 165 mld zł) potrzebne jest znalezienie dodatkowych zewnętrznych źródeł finansowania, zarówno ze strony krajowego sektora finansowego, przede wszystkim bankowego, jak i z zagranicy.
Wg szacunków ZBP, potencjał polskiego sektora do wykreowania dodatkowych kredytów przy bieżącym poziomie kapitałów własnych banków wynosi 270 mld zł. Oznacza to przestrzeń do wzrostu akcji kredytowej o 25% w stosunku do bieżącego poziomu.
Obligacje w rękach banków i efekt wypychania
Wyzwaniem w przypadku krajowego sektora jest znaczące zaangażowanie w obligacje skarbu państwa (i te gwarantowane przez skarb państwa), które w ostatnich latach znacząco wzrosło w wyniku splotu wielu czynników – przede wszystkim preferencji podatkowej, a więc wyłączenie tych aktywów z podstawy opodatkowania podatkiem bankowym.
– W efekcie krajowe banki są obecnie w posiadaniu ponad 530 mld zł obligacji skarbowych; to ponad połowa łącznej wartości wyemitowanych tych obligacji. Zaangażowanie banków w obligacje skarbowe w ostatniej dekadzie wzrosło czterokrotnie (wobec wartości z połowy 2014 r.), w tym samym okresie łączna wartości obligacji skarbowych ogółem wzrosła nieco ponad dwukrotnie – dodaje Łukasz Tarnawa.
Biorąc pod uwagę zaplanowane na przyszły rok potrzeby pożyczkowe netto budżetu państwa, to będą one konkurować o finansowanie bankowe z potrzebami inwestycyjnymi, w tym w obszarze zielonej transformacji.
– Potrzeby pożyczkowe netto mają wynieść 367 mld zł w 2025 r. wobec 252 mld zł planowanych na 2024 r., ale po odjęciu środków na wykup obligacji PFR i BGK (bo to przekładanie z kieszeni do kieszeni, a nie nowe potrzeby) wyniosą 304 mld zł versus 252 mld w 2024 r., czyli jest to wzrost o 20,5% (45,5% rdr bez poprawki o obligacje PFR i BGK). To znaczący wzrost, ale mogło być wyżej – zaznacza Rafał Benecki, główny ekonomista z ING Banku Śląskiego. Zwraca uwagę, że od dawna było wiadomo, iż w kolejnych latach Polska będzie miała wysokie potrzeby pożyczkowe, jednak inwestorzy zagraniczni trzymali się z dala od polskiego rynku.
– Zatem z punktu widzenia zasobów kapitałowych sektora bankowego (które będą w kolejnych latach dodatkowo rosły dzięki poprawie wyników finansowych banków) czy wskaźników płynności finansowej, krajowe banki mają spory potencjał do finansowania nowych inwestycji, ale jednym z wyzwań będzie efekt wypierania przez potrzeby sektora publicznego – uważa Łukasz Tarnawa.
Skala projektów a limity w sektorze
W przypadku wciąż jednak stosunkowo niewielkiego krajowego sektora bankowego dodatkowym wyzwaniem jest skala projektów. Wystarczy zauważyć, że np. pojedyncza, morska farma wiatrowa to nakład rzędu 40 mld zł. Biorąc pod uwagę kwestie regulacyjne, limity koncentracji czy sektorowe, może wystąpić pewien problem. Pojawi się konieczność tworzenia konsorcjów i zaangażowania w partnerstwa między krajowymi bankami komercyjnymi a dedykowanymi bankami rozwoju, np. z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym (EBI) czy z Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju (EBOiR).
– Przy ograniczonych do potrzeb zasobach krajowych oznacza to też konieczność poszukiwania zagranicznych źródeł finansowania m.in. właśnie przez EBI czy EBOiR, w tym także najprawdopodobniej zwiększenie roli finansowania zagranicznego potrzeb pożyczkowych budżetu państwa, aby ograniczyć efekt wypierania na krajowym rynku – wyjaśnia Łukasz Tarnawa.
Energetyka to nie wszystko
Oprócz potrzeb inwestycyjnych związanych z transformacją energetyczną, Polska potrzebuje także ogromnych środków na inne cele, w tym np. na budowę sieci kolejowych czy modernizację sił zbrojnych.
– Szacujemy, że w latach 2024-2030 średnioroczny poziom inwestycji będzie wynosił około 120 mld zł. Największe środki zostaną skierowane na modernizację sił zbrojnych (24%) i infrastrukturę transportową (25%). Jednak kolejne sektory to transformacja elektroenergetyczna i dalej ciepłownictwo i gazownictwo. W tej chwili zapewne będą prowadzone analizy w bankach, w jaki sposób zabezpieczyć finansowanie na te potrzeby. Z jednej strony sytuacja banków jest obecnie bardzo dobra, jest wysoka nadpłynność, z drugiej będziemy mieli jednak nieco wyższe potrzeby pożyczkowe ze strony skarbu państwa. Myślę, że banki będą nadal brać aktywny udział w emisjach obligacji skarbu państwa – podkreśla Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista Banku Pekao.
Inwestycyjny motor dopiero ruszy
Zdaniem ekonomistów, napływ środków unijnych czy z Krajowego Planu Odbudowy powoli będzie uruchamiać motor, związany z inwestycjami po stronie firm. Będzie to jednak następowało stopniowo.
– Banki w swoich prognozach zakładają wzrost inwestycji w Polsce w najbliższych latach. Także NBP w ostatniej projekcji makroekonomicznej zakładał 11-procentowy wzrost inwestycji w środki trwałe w przyszłym roku. Musimy jednak pamiętać, że to odbicie będzie następowało z bardzo niskiego poziomu. Na razie aktywność inwestycyjna przedsiębiorstw pozostaje niska, na co wskazały dane z dużych firm o nakładach inwestycyjnych. Uważam jednak, że nakłady na środki trwałe będą się odradzać, szczególnie w 2025 r., kiedy oczekiwać należy nasilenia inwestycji współfinansowanych ze środków UE, funduszy spójności oraz Krajowego Planu Odbudowy – uważa Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
Ten dobry trend w dynamice inwestycji może utrzymać się znacznie dłużej – o ile nie dojdzie do nieprzewidzianych zmian w geopolityce.
– Naszym zdaniem, zakładając realizację wielu dużych projektów, takich właśnie jak CPK, czy podwojenie wydatków na sieci energetyczne to może oznaczać, że będziemy mieli dynamikę wzrostu inwestycji dwucyfrową w przyszłym roku. Jeżeli w geopolityce nic złego się nie wydarzy, to dobra passa w inwestycjach utrzyma się również w kolejnych latach – dodaje Ernest Pytlarczyk.
Zagrożenia geopolityczne i wzrost kosztów
Sytuacja związana z wojną w Ukrainie, jak i kryzys na Bliskim Wschodzie, mogą jednak znacząco wpłynąć na wzrost cen nie tylko surowców, ale także kosztów dostaw odpowiednich urządzeń, potrzebnych do realizacji ambitnych celów inwestycyjnych.
– W tym kontekście premia za ryzyko geopolityczne rośnie zarówno w przypadku ubezpieczeń, inwestycji, jak i gwarancji. Na przykładzie transportu morskiego zauważmy, że pod koniec ub.r. składki na ubezpieczenie od ryzyka wojny na Morzu Czerwonym wzrosły do 1% wartości statku, z 0,07% przed wojną Izraela z Hamasem. Nawet firmy, które przekierowują swoje statki, aby ominąć ten obszar, płacą wyższą cenę za dłuższe trasy. Podobnie zareagowały rynki finansowe, domagając się wyższych zwrotów, ponieważ krajobraz inwestycji infrastrukturalnych stoi w obliczu ryzyka geopolitycznego, inflacji, zmian stóp procentowych oraz ogólnego okresu zmienności i zwiększonej wrażliwości jednocześnie – wyjaśnia Andrzej Puta, dyrektor Biura Gwarancji Ubezpieczeniowych w Allianz Trade Polska.
Według niego, na polskim rynku na inwestycje w najbliższych latach największy wpływ będą miały kwestie regulacji związane z inwestycjami publicznymi, ale też warunki dla działalności firm budowlanych.
– Obecnie są one w złej kondycji, wymagają więc pewnych narzędzi wsparcia dla zachowania nie tylko ich płynności finansowej, ale i w efekcie potencjału wykonawczego. Istotne jest więc, jak kształtować się będzie obowiązujące obecnie prawo zamówień publicznych w zakresie elastyczności współpracy zamawiających z wykonawcami, czyli waloryzacja kontraktów, długości okresów gwarancji vs apetyt banków oraz ubezpieczyciel/reasekurator – dodaje Andrzej Puta.
Pomoc dla polskich firm
– Myśląc strategicznie, warto rozważyć, jakie programy wsparcia pojawią się ze strony państwa, np. udział BGK, aby nowe inwestycje i nakłady na bardzo szeroki front prac nie wydrenowały od razu tych firm z gotówki, aby banki mogły w bezpieczny sposób udzielać im finansowania – zauważył Andrzej Puta.
Polskie firmy już od dłuższego czasu zmagają się ze skutkami nie tylko pandemii COVID-19, ale przede wszystkim wojny w Ukrainie.
– Wśród czynników utrudniających rozwój firm – a więc także inwestowanie – największą rolę odgrywają rosnące koszty materiałów, surowców czy ceny energii, choć znaczenie tego czynnika osłabło na przestrzeni ostatnich kilku kwartałów. Coraz większym obciążeniem dla firm są natomiast rosnące koszty pracy. Inwestorom nie sprzyja także otoczenie prawno-podatkowe i obawy co do kształtowania się przyszłego popytu – podkreśla Marcin Mrowiec.
W jego ocenie przyczyny systemowej słabości inwestycji w naszym kraju wymagają pogłębionej analizy i adekwatnych środków zaradczych.
– W moim przekonaniu przydałby się także rzetelny przegląd istniejących regulacji podatkowo-prawnych dotyczących inwestycji pod kątem ich rekalibracji tak, aby silniej stymulowały inwestycje. Należy także zająć się pilnie szeregiem regulacji, w tym wieloma spośród tych, które wprowadzane były w ramach tzw. Polskiego Ładu, gdyż wciąż nastręczają one trudności interpretacyjne bądź rodzą pytania o ich uzasadnienie merytoryczne. Czynnik niejasności regulacji biznesowych mocno zniechęca firmy do inwestycji, zaś od lutego 2022 r. doszła jeszcze niepewność geopolityczna, dotykająca nas jako kraj przyfrontowy – dodaje dr Marcin Mrowiec.
Jego zdaniem, Polska powinna mieć wyższą stopę inwestycji niż w poprzedniej dekadzie. Istotną rolę odegrają działania nakierowane na ustabilizowanie i uproszczenie otoczenia regulacyjno-prawnego gospodarki, jak i odpowiednie finansowanie dużych projektów, np. energetycznych, w których udział mają także średnie i małe firmy jako podwykonawcy pewnych prac.