Bankowość spółdzielcza na rynku kapitałowym: Idziemy po kapitał
10,21 mld zł to nadpłynność w sektorze bankowości spółdzielczej według danych KNF na koniec czerwca 2011 r. Mniej więcej tyle zabrakło "wielkiej komercji" w kryzysie na sfinansowanie akcji kredytowej poprzez krajowe depozyty.
Czy jest w tej sytuacji potrzebne wzmocnienie kapitałowe zrzeszeń? Mirosław Potulski, prezes Banku BPS S.A. nie ma wątpliwości: – Co z tego, że generujemy kapitał, skoro jest źle alokowany w grupie. Są banki o współczynniku wypłacalności 9 proc., które wykorzystują środki do maksimum, ale też takie ze współczynnikiem 70 proc., z różnych przyczyn – nie chcę ich definiować – bez pomysłu na rynek. Uważamy, że kapitał powinien trafić do banków, które są najbardziej aktywne i zdobywają klienta.
Spółdzielco, chodź z nami!
– Kapitał determinuje strukturę portfela. Bank BPS głównie kredytuje małe i średnie firmy oraz samorządy, 25 proc. środków jest zaangażowanych w papiery dłużne i bony skarbowe. Nie może przy wadze ryzyka 37 proc. agresywnie wchodzić w kredyty dla osób prywatnych. Dla porównania: w sektorze komercyjnym wskaźnik ten sięga już 60 proc.
– Bank inwestuje w przyszłość. W 2008 r. powstało w zrzeszeniu Centrum Finansowe oferujące usługi restrukturyzacji i windykacji, rok później Dom Maklerski, następnie BPS TFI, firma informatyczna IT Card, sieć spółek usługowych z dobrze skonstruowaną infrastrukturą. Możemy już zaoferować klientom produkty i usługi dostępne dotychczas tylko u konkurencji. Potrzeba jeszcze banku specjalistycznego, o który cały czas aplikujemy na rynku.
– Sektor BS-ów wygenerował 4 mld 622 mln zł funduszy własnych. Odcięcie zasilania banków komercyjnych w kapitały zagranicznych spółek matek sprawiło, że klient zwrócił się do nas. Kryzys przełożył się na sukces. Grupa BPS notuje progres wyników, wysoki współczynnik wypłacalności, nadal lepszą niż w komercji jakość portfeli. Permanentna nadpłynność i nadwyżka depozytów BS-ów to potencjał, który trzeba aktywować w nowych kredytach. Dlatego idziemy po kapitał.
Przystanek Catalyst
– Pierwsza emisja obligacji Banku BPS o wartości 80 mln zł miała charakter zamknięty. Nasz standing był jeszcze za słaby, aby zainteresować inwestorów. W 2010 r. udało się wprowadzić do obrotu na rynku publicznym Catalyst obligacje banków spółdzielczych. To był milowy krok.
– Aktualnie na platformie GPW są notowane papiery dłużne 23 BS-ów, oceniane przez inwestorów jako instrumenty płynne, stabilne i bardzo rentowne. Pierwsza seria miała wolumen 2 mln zł, teraz, dokładnie po roku, skumulowana wartość emisji to ponad 350 mln zł. W bieżącym okresie odsetkowym oprocentowanie waha się od 7,47 do 8,75 proc. Dla porównania: najwyższy kupon odsetkowy obligacji skarbowych wynosi 6,25 proc.
– Przez rok zmieniła się radykalnie struktura inwestorów, początkowo 100 proc. walorów BS-ów nabywały fundusze, obecnie właścicielami 42 proc. są inwestorzy indywidualni. W tym roku Bank BPS uplasował na rynku obligacje za 100 mln zł, w lipcu po raz kolejny wszedł na Catalyst. Oczekujemy na zgodę KNF, aby nowy dług jako podporządkowany zaliczyć do kapitałów własnych.
Lekcja do odrobienia
– Dla emitenta obligacji liczą się wskaźniki płynności, ale też znakomity efekt marketingowy. Pokazujemy się jako podmioty transparentne, które mają wycenę rynkową i coś konkretnego dla partnerów oraz klientów.
– Dlaczego obligacje, nie akcje? W BS-ach emisja akcji nie jest możliwa z powodu struktury właścicielskiej. Prawo spółdzielcze ogranicza również zwiększanie funduszy poprzez udziały członków. Bank BPS mógłby trafić na parkiet podstawowy GPW. Z uwagi jednak na obawy akcjonariuszy, decydujemy się na emisję obligacji, która odcina inwestorów od wpływu właścicielskiego.
– Bank przeprowadził emisję publiczną akcji, niestety nie udało się przegłosować prywatnej, znacznie tańszej. Na zamówiony pakiet walorów o wartości 240 mln zł Rada Nadzorcza i Walne Zgromadzenie pozwoliły wyemitować akcje za 67 mln zł. To świadczy o awersji do tego, żeby otworzyć drzwi Grupy BPS, w szczególności dla inwestora zagranicznego.
Udziały jako zobowiązania
– Sektor działa pod wpływem regulacji krajowego i europejskiego nadzoru. Nie wiemy, czy zgodnie z regulacjami Bazylei III i Dyrektywy CRD 4 udziały członkowskie zostaną zaliczone do funduszy I kategorii, a ponieważ można je wyprowadzić z banku spółdzielczego, prawdopodobnie należy szukać innych sposobów dokapitalizowania sektora.
– Uważam, że jeśli udziały stanowią do 10 proc. funduszy własnych, nie ma powodu do niepokoju. Jeżeli 70 proc., to jest już problem. Bazylea III przyjdzie do nas w 2013 r. i może stanowić bardzo poważne wyzwanie.
– W pracach nad ustawą o spółdzielniach pojawiły się rozwiązania prawne, które z jednej strony są popierane przez środowisko, z drugiej kontestowane. Grupa BPS jest silnie zróżnicowana wewnętrznie, są w niej jednostki małe, średnie i duże. Mamy różne interesy, ambicje i preferencje. Mały bank ze współczynnikiem wypłacalności 70 proc., bez pomysłu na rynek, nie przyjdzie na giełdę Catalyst.
Spółdzielnia na akcje
– Jakie są propozycje ustawowe? Po pierwsze, zbywalność udziałów. Myślę, że powinno to być warunkowane zgodą rady nadzorczej, aby uniknąć prób wrogiego przejęcia spółdzielni. Majątek wypracowywany przez lata nie może być przedmiotem uwłaszczenia dla cwaniaków. Z drugiej strony, uważam, że zbywalność udziałów dawałaby spółdzielcom poczucie posiadania papieru wartościowego i pewnej lokaty. A to są właściciele banku.
– Mówi się o ograniczeniu działania samorządu do dwóch kadencji. Uważam, że w radach nadzorczych BS-ów, przez pierwszą kadencję część osób dopiero uczy się, jak pełnić funkcję i być partnerem dla zarządu. Projektodawcy twierdzą zaś, że skracając okres kadencyjny, wyeliminują przypadki nepotyzmu, koterii i klik. Czy znajdziemy tutaj złoty środek?
– Propozycja ustawowa, kontestowana przez część środowiska, dopuszcza przekształcenie spółdzielni w spółkę akcyjną. Bardzo zainteresowane są tym największe banki prowadzące biznes w aglomeracjach miejskich. Poszukują kapitału, a wypracowywane zyski i fundusze udziałowe nie wystarczą do ekspansji. Zmiana formy prawnej wymagałaby odpowiedniego standingu finansowego, a także zgody walnego zgromadzenia, rady nadzorczej i zarządu. Sądzę, że trzeba stworzyć tę alternatywę, pozostawiając wybór suwerennej decyzji właścicieli banku.
Depozyty gwarantowane… w zrzeszeniu
– Najbliższy jest nam model bankowości spółdzielczej w Niemczech. Znakomicie sprawdza się w nim regulacja, którą można przenieść na polski grunt, a mianowicie system gwarantowania depozytów na poziomie banku zrzeszającego. Krótko mówiąc, chodzi o to, by BS-y nie odprowadzały składki do BFG.
– Nie warto wywoływać kasandrycznych wizji czy siać defetystycznych scenariuszy. Posiadając własny fundusz gwarancyjny, BS-y byłyby żywotnie zainteresowane tym, co dzieje się w zrzeszeniu. Chociażby dlatego, żeby nie partycypować w kosztach sytuacji nadzwyczajnych.
– Moim zdaniem system gwarancyjny rozwiązuje nie tylko kwestie płynności i odpowiedzialności banków. Moglibyśmy przełamać też opory mentalne, które sprowadzają się do tego, że nie potrafimy wyznaczyć obszarów wspólnych dla grupy i indywidualnych kompetencji dla banków lokalnych.
Nasze płuca są zdrowe
– Ustawa o spółdzielniach ma zastąpić prawo spółdzielcze z 1982 r., które po 40 nowelizacjach wymaga uporządkowania. Było wprawdzie zmieniane, ale powstało w zupełnie odmiennych warunkach od tych, jakie mamy obecnie.
– Schizofrenia regulacji polega na tym, że obowiązuje Prawo bankowe, Prawo spółdzielcze oraz Ustawa o funkcjonowaniu banków spółdzielczych, ich zrzeszaniu się i bankach zrzeszających. Istnieje już konsensus, że należy przygotować jedną ustawę, która ureguluje działalność i uwzględni specyfikę sektora. Bank BPS zaproponował powołanie zespołu legislacyjnego z liderów zrzeszeń, przedstawicieli KZBS i ZBP. Uważam, że jesteśmy w stanie wypracować projekt ustawy, który zaakceptuje całe środowisko.
– Alternatywa jest taka: sektor zostanie dokapitalizowany i osiągnie w pełni bezpieczny standing albo utraci potencjał finansowy, stanie się strukturą rachityczną, która ciągle odwołuje się o pomoc i pyta, co ma robić na rynku. Kapitał dla zrzeszeń jest potrzebny jak tlen dla człowieka. Nasze płuca są zdrowe, przyjmą wszystko i zrobią z tego naprawdę dobry użytek.