Banki mają się dobrze, branża finansowa nie najlepiej
Na akcjach kilku dużych banków zwykle można sporo zarobić. Jednak znaleźć zyskowne inwestycje w liczącej 160 spółek szeroko rozumianej branży finansowej, nie jest łatwo.
Mówiąc o branży finansowej, zwykle mamy na myśli kilka dużych banków i jedną firmę ubezpieczeniową. Tymczasem na warszawskiej giełdzie notowanych jest 160 podmiotów, które można zakwalifikować do działających w szeroko rozumianym sektorze finansowym. Oznacza to, że jego reprezentantem jest więcej niż co trzecia giełdowa spółka. Banków jest w tym towarzystwie zaledwie 17, czyli nieco ponad 10 proc. Mniej liczną grupę stanowią jedynie podmioty rynku kapitałowego, czyli sama giełda, trzy towarzystwa zarządzające funduszami inwestycyjnymi i dwa domy maklerskie. Do grupy firm finansowych zalicza się także deweloperów.
Ich reprezentacja na warszawskiej giełdzie liczy 27 spółek. Choć podmioty z tej grupy nie radzą sobie najlepiej od czasu globalnego kryzysu finansowego, to w ostatnim czasie odbijają od dna. Najgorzej przedstawia się sytuacja subindeksu grupującego wszystkich pozostałych przedstawicieli branży finansowej. W tym gronie znajdują się zarówno firmy windykacyjne i zajmujące się działalnością pokrewną (np. faktoring), świadczące różnego rodzaju usługi finansowe, fundusze inwestycyjne innego typu niż prowadzone przez TFI, w tym zapomniane, ale wciąż funkcjonujące w zmienionej formie narodowe fundusze inwestycyjne.
W przypadku banków nietrudno zauważyć sygnalizowane przez nas już wcześniej różnice wskazań między indeksami ważonymi kapitalizacją spółek wchodzących w ich skład i wskaźnikami nie uwzględniającymi wartości spółek, wchodzących w ich skład. Nie wchodząc w ocenę obu sposobów pomiaru giełdowej koniunktury, warto jedynie zauważyć, że mogą one dawać skrajnie odmienne wskazania. Ważony kapitalizacją, wyliczany przez GPW indeks WIG Banki zwiększył swoją wartość o 19 proc. w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy i o 14,5 proc. od początku roku, zaś wskaźnik nieważony, publikowany przez portal stooq.pl, daje obraz spadku odpowiednio o 7 i 5,5 proc. (ten ostatni uwzględnia również notowania dwóch banków nie wchodzących w skład indeksu liczonego przez GPW).
Podobne dysproporcje występują między wskazaniami płynącymi z oficjalnych indeksów warszawskiej giełdy i wyliczeń alternatywnych. W wersji giełdowej akcje firm deweloperskich w horyzoncie rocznym dają niewielki, sięgający 1,5 proc. zysk. W wariancie nieważonym sygnalizowana jest przekraczająca 40 proc. strata. W tej grupie na tak znaczne różnice wpływ ma nie tylko sposób wyliczania indeksów, ale także liczba uwzględnianych w nich spółek (GPW kwalifikuje 22 spółki, portal stooq bierze pod uwagę 27).
Interesująca i zróżnicowana jest reprezentacja oraz sytuacja spółek znajdujących się w grupie „finanse inne”. Spory udział, sięgający około jednej trzeciej, mają w niej firmy windykacyjne i świadczące usługi pokrewne, jak na przykład faktoringowe. Wbrew pozorom, nie wszystkie radzą sobie dobrze. Kursy części z nich idą mocno w górę, niektórych zaś zdecydowanie zniżkują. Nie jest to więc łatwy cel inwestycyjny na trudne czasy. Nienajlepiej radzą sobie także spółki zajmujące się inwestycjami typu private equity oraz doradzające w tym biznesie. Można wśród nich znaleźć perełki, ale nietrudno też o wpadkę.
Spośród kilkunastu narodowych funduszy inwestycyjnych, sztandarowej niegdyś koncepcji powszechnej prywatyzacji, wciąż funkcjonuje jeszcze dziewięć. Choć są to już podmioty mocno odmienne od swego pierwowzoru i ideowych założeń, wciąż notowania ich akcji nie mogą zadowolić inwestorów. Radzą one sobie zdecydowanie źle.
Niepewność, panującą wciąż na rynkach finansowych, odczuwają wciąż instytucje bezpośrednio zależne od sytuacji na rynku kapitałowym. Subindeks spółek rynku kapitałowego, czyli domów maklerskich, funduszy inwestycyjnych i samej GPW, traci od początku roku niemal 55 proc.
Ten krótki przegląd wskazuje z jednej strony na liczebność instytucji finansowych, których akcje są notowane na warszawskiej giełdzie, z czego nie zawsze na co dzień zdajemy sobie sprawę, a drugiej zaś na zróżnicowanie tego segmentu firm i możliwości, jakie mogą one dawać inwestorom. Trzecim aspektem tego typu analizy jest też wykorzystanie obserwacji sytuacji w szeroko rozumianej branży finansowej do oceny globalnej koniunktury giełdowej i jej perspektyw.
Roman Przasnyski
Open Finance