Analiza: Złoto walczy z poziomem 1300 dolarów
Około półtora procent stracili posiadacze złota w minionym tygodniu, głównie za sprawą przeceny we wtorek, podczas której kruszec stracił ponad 20 dolarów. Rynek wycenia obecnie uncję metalu na poziomie 1290 dolarów i jest to najniższy poziom od końca marca. Również początek nowego tygodnia przynosi dalsze osłabienie.
Ciężko wyróżnić najważniejszy czynnik, który zapoczątkował ofensywę sprzedających w miniony wtorek. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, iż kurs zaczął spadać późno w nocy, a więc przyczyn należy doszukiwać się na rynkach wschodnich. Pewnym pretekstem mogły więc być dane z Chin – chodzi tu przede wszystkim o liczbę nowych kredytów dla przedsiębiorstw i gospodarstw domowych. Ich wartość zamknęła się na poziomie 1050 miliardów juanów, względem podobnych oczekiwań oraz dramatycznego wyniku w 644,5 miliarda w poprzednim miesiącu. Razem z nieoczekiwanym mniejszym wzrostem podaży pieniądza M2, mogło to zostać odebrane jako zwiastun dalszego pogarszania się sytuacji na tamtejszych rynkach.
Notowania złota dołowały również w czasie sesji europejskiej. Trudno było jednak o inny scenariusz, skoro dane ze Starego Kontynentu w tym dniu postawiły spory znak zapytania nad dalszym rozwojem gospodarki naszego regionu. Rozczarował przede wszystkim niemiecki indeks ZEW, obrazujący nastroje analityków i inwestorów instytucjonalnych odnośnie sytuacji gospodarczej. Wskaźnik spadł do 43,2 punktu, wobec oczekiwanych 45 punktów, osiągając poziom najniższy od sierpnia 2013 roku. Mimo że Niemcy są kołem zamachowym dużej części państw ze strefy euro, to ten sam indeks wyliczany dla Wspólnoty spadł tylko nieznacznie – z 61,5 do 61,2 punktu, przy oczekiwanych 60,7 pkt. Może to oznaczać na dalszą poprawę sytuacji w krajach peryferyjnych.
W rozpoczętym tygodniu to nadal dane z Chin oraz strefy euro będą miały pierwszorzędne znaczenie. Wszystko za sprawą planowanej na jutro publikacji indeksów PMI dla przemysłu i usług. W przypadku Państwa Środka, opublikowany zostanie wstępny wskaźnik wyłącznie dla przemysłu i będzie to ważny sprawdzian dla tego sektora – w poprzednim miesiącu wynik zamknął się na poziomie 48 punktów, utrzymując się kolejny miesiąc z rzędu poniżej linii 50 punktów, oddzielającej rozwój od recesji.
Znacznie lepiej wygląda sytuacja wśród państw Starego Kontynentu. Wskaźniki PMI dla usługi i przemysłu pokonanie wartości granicznej mają już dawno za sobą i obecnie notują często kilkunastomiesięczne maksima. W przypadku Niemiec, ekonomiści oczekują wyniku na poziomie 54 punktów dla przemysłu oraz 53,3 punktu dla usług, co oznaczałoby nieznaczny wzrost w porównaniu z wynikami sprzed miesiąca. Wskaźniki zbiorcze dla całej strefy euro mają wynieść odpowiednio 53 i 52,4 punktu, czyli również lekko powyżej lub na poziomie ostatnich odczytów.
Na publikacje wskaźników PMI z pewnością czekają też przedstawiciele Europejskiego Banku Centralnego. Coraz bardziej prawdopodobne wydaje się bowiem wprowadzenie alternatywnych narzędzi polityki monetarnej – taką możliwość po ostatnim posiedzeniu zakomunikował szef EBC Mario Draghi. W najbliższy czwartek głos w tej sprawie z pewnością zabierze Vitor Constancio, wiceprezes instytucji. Choć na konkretne deklaracje nie ma szans (przemówienie odbędzie się w ramach konferencji na jednej z hiszpańskich uczelni) to Constancio w tym roku zdążył już zasłynąć z faktu, że słowami potrafi zmienić kierunek rynku. Na początku tego miesiąca w trakcie jednego z wywiadów przyznał, że podczas ostatniego spotkania Rady Dyrektorów nie zostały omawiane żadne szczegóły ewentualnego wprowadzenia programu QE.
Wojciech Kaźmierczak
Mennica Wrocławska