Alleluja

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

Piszę te słowa w dniu szczególnym - Dniu Męki Pańskiej. To czas sprzyjający refleksji nad sprawami małymi i dużymi, wreszcie nad sobą samym. Zanim więc zabrzmi radosne Alleluja zastanówmy się ile w codziennej krzątaninie nas samych, ile jasnych dążeń i celów, z którymi identyfikuje się wspólnota. Zbawiciel umarł na krzyżu w imię miłości do człowieka.

Czy pamiętamy o tym tocząc nasze wojenki, niekiedy pod znakiem krzyża właśnie?! Jutro zgodnie z odwieczną tradycją poświęcimy pokarmy, w tej liczbie jajka, symbol odradzającego się życia. Dla mnie to znak przypominający jak kościół, mój Kościół potrafił adoptować do swoich potrzeb lokalne zwyczaje i ryty, nawet te pogańskiej proweniencji – jak w przypadku pisanek właśnie. Przykłady są liczne, że wymienię tylko jutrznię, pokłosie i echo czci, jaką przodkowie oddawali słońcu.

Czemu o tym piszę? Mam bowiem nadzieję, że w dobie postindustrialnego permisywizmu, mój Kościół znajdzie drogę do wiernych, która poprzez publiczny dyskurs przypomni wszystko to co ważne, co łączy nas i konstytuuje jako Wspólnotę, eliminując to co rozpala emocje do poziomu wykluczającego nie tylko porozumienie, ale dialog i szacunek dla adwersarzy.

Wszystkim tym, którzy w niedzielny poranek odczuwać będą radość Zmartwychwstania, dedykuję Alleluja z oratorium Jerzego Fryderyka Haendla – Mesjasz. W tej muzyce zawiera się wszystko to, czego żadne słowa nie wyrażą.