Stabilny rynek pracy w USA. Brak warunków do podwyżki.

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

rosinski.damian.02.400x376Dane z rynku pracy w USA nie były słabe, lecz nie dostarczyły też argumentów za podwyżką stóp procentowych w czerwcu. Oddala się scenariusz dwóch ruchów w górę w 2016 r. Dolar przestaje być w tym scenariuszu niedowartościowany przy 1,15 do euro. W krótkim terminie jednak zyska wobec rosnących niepewności dla rynków finansowych.

Tempo wzrostu zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych zwalnia, lecz nadal kreowana jest wystarczająca liczba etatów, by utrzymywać stopę bezrobocia na wieloletnim minimum. W kwietniu poza rolnictwem stworzono 160 tys. nowych miejsc pracy, tj. o 40 tys. mniej, niż wynosiła mediana ekonomistów. Nieznacznie na niekorzyść zrewidowano dane za 2 poprzednie miesiące, łącznie o 19 tys. miejsc pracy. Duże wahania podstawowego wskaźnika to efekt istotnych zmian w „budżetówce”. W sektorze prywatnym trend słabnięcia zatrudnienia jest dużo bardziej wygładzony (184 tys. w marcu, 171 tys. w kwietniu). Stopa bezrobocia utrzymała się w ubiegłym miesiącu na poziomie 5,0 proc. Udział zatrudnionych do populacji ogółem (participation rate), podobnie jak stopa zatrudnienia spadły o 0,2 pkt proc., odpowiednio, do 62,8 proc. i 59,7 proc. Mało optymistyczne jest dalsze wypadanie ze statystyk rynku pracy. Liczba mieszkańców USA nieuwzględnianych w raporcie (not in labor force) skoczyła o 562 tys. i wyniosła 94,0 mln osób. W kwietniu odnotowano dalszy, łagodny wzrost dynamiki wynagrodzeń, co jest pozytywnym zjawiskiem. Średnia płaca godzinowa wzrosła o 0,3 proc. m/m i była wyższa niż przed rokiem o 2,5 proc. Oczekiwano wzrostu o 2,4 proc.

W naszej ocenie nie można powiedzieć, że dane zawiodły oczekiwania, choć rynek jeszcze bardziej oddalił perspektywę kolejnej podwyżki stóp procentowych. Szanse na to, że oprocentowanie wzrośnie w czerwcu obniżyło się do 8 proc., a podwyżka w grudniu jest na obecną chwilę wyceniana na 52,5 proc. Taka ewolucja zmian na rynkach oznacza minimalne szanse na to, że Fed zaskoczy inwestorów na czerwcowym posiedzeniu. Stawało się to coraz bardziej prawdopodobne, gdy w górę pięły się sondażowe odpowiedzi zwolenników opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Jako potencjalny czynnik destabilizacji rynków finansowych Fed musi poważnie brać go pod uwagę. Posiedzenie Rezerwy Federalnej odbywa się na 8 dni przed brytyjskim głosowaniem. Zakładaliśmy jednak, że może zasugerować wzrost stóp w lipcu, jeśli groźba Brexitu zostałaby oddalona. Taka opcja nadal pozostaje w grze, ale rynek wycenia ją teraz jedynie na 23 proc. Póki co za mało, by poważnie rozważać taką ewentualność. Czyżby zatem Fed ponownie minął się z rzeczywistością w projekcjach wysokości stóp procentowych generowanej jako średnia ocen poszczególnych członków Federalnego Komitetu Otwartego Rynku? W grudniu oczekiwano 4 podwyżek w 2016 r., w marcu już zaledwie 2. Czyżby faktycznie Fed miał podnieść stopy tylko jeden raz w tym roku (np. we wrześniu)? Gdyby rzeczywiście tak się miało stać, dolar przestaje być fundamentalnie niedowartościowany nie tylko przy 1,15, jak obecnie, ale i 1,20, a nawet 1,25 w relacji do euro. To jednak, naszym zdaniem, przejściowe zjawisko, a amerykańska waluta nie musi zyskiwać wyłącznie na bazie oczekiwanych wyższych stóp procentowych.

Z informacji dotyczących stricte złotego, na konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej (RPP), na którym nie zmieniono stóp procentowych (główna nadal na 1,5 proc.) prezes NBP M. Belka starał się uspokajać nastroje przed piątkową publikacją raportu Moody’s. Stwierdził, że złoty uwzględnił już możliwe cięcie ratingu, więc nie spodziewa się „tsunami”. NBP nie wyklucza interwencji na rynku walutowym, które za jego kadencji wykonywane było ok. 6-krotnie. Dodał, że za osłabieniem złotego stoją także czynniki o charakterze globalnym. Rada uznaje spowolnienie gospodarki z I kw. za przejściowe i spodziewa się stabilnego wzrostu PKB w kolejnych kwartałach.

Damian Rosiński
Dom Maklerski AFS