Sell in May…?
Słabe dane z całego spektrum gospodarek poddają w wątpliwość trwałość wzrostu gospodarczego na świecie, co psuje nastroje na giełdach. Dolar stracił na wartości wobec odsuniętych oczekiwań na podwyżkę stóp procentowych i wzrostu obaw deflacyjnych. W naszej ocenie to przejściowe zjawisko. Na złoty ciągle niepewność i ryzyko osłabienia - zwiększone ze strony czynników zewnętrznych, stabilnie wysokie z pobudek wewnętrznych.
Dwie pierwsze sesje maja przyniosły znaczne pogorszenie sentymentu na rynkach finansowych. Spadły ceny akcji, wzrosły obligacji. Silna przecena dotknęła, świetnie radzące sobie w ostatnim czasie, surowce. Wyprzedawano waluty gospodarek wschodzących, a pod nieobecność rodzimych graczy, nie ominęło to i złotego. EUR/PLN powrócił w rejon 4,40, a CHF/PLN nad 4,00. Słaby ostatnio na świecie dolar sprawia, że kurs USD/PLN utrzymuje się w okolicy dwutygodniowych dołków i średniej wartości obserwowanej w kwietniu.
Słaby początek miesiąca na giełdach to efekt napływu całej serii nie najlepszych danych makro z kluczowych krajów świata. Na nowo rozbudziło to dyskusje o kondycję i perspektywy rozwoju globalnej gospodarki. Niepokojące odczyty napłynęły z przemysłu Stanów Zjednoczonych (indeks ISM manufacturing w dół o 1 pkt i ponownie przy barierze 50 pkt oddzielających wzrost od kontrakcji sektora), Chin (spadek PMI przy prognozie wzrostu i nadal poniżej granicznego poziomu 50 pkt) oraz Wielkiej Brytanii (wynik PMI dla przemysłu poniżej 50 pkt). Jeśli chodzi o polski przemysł, według PMI w kwietniu ponownie się rozwijał, ale tempo tego procesu było dużo słabsze, niż w marcu oraz niż się spodziewano (51,0 pkt).
Pogorszenie nastrojów przywołuje na myśl starą maksymę z Wall Street „sell in May and go away” (sprzedaj w maju i jedź na wakacje), co sugerowałoby ciężkie czasy dla posiadaczy akcji, a w przypadku walut większości tych, które nie są uważane za bezpieczne. Złoty w tym scenariuszu musiałby ponownie testować poziom 4,00 na USD/PLN (dolar byłby beneficjentem wzrostu obaw i niepewności), a na EUR/PLN możliwe byłyby wzrosty pod 4,50. Polska waluta w ostatnim czasie mocno oderwała się jednak od czynników o charakterze globalnym, a bardziej reaguje na to, co dotyczy stricte Polski. Ponieważ jednocześnie nadal, jak wynika z naszych analiz, jest fundamentalnie niedowartościowany, tak zarysowany, negatywny scenariusz raczej mu nie grozi. Ewentualne wzrosty na parach USD/PLN i CHF/PLN, które są bardzo realne, zostaną zrekompensowane spadkami na EUR/PLN i, w mniejszym stopniu, na GBP/PLN. Konieczna jest jednak w tym kontekście poprawa klimatu gospodarczego i nastawienia inwestorów do inwestycji w rodzime aktywa, czemu służyć mogłoby zmniejszenie niepewności, co do planów pomocy dla zadłużonych we frankach, zmian w kwestii emerytur, a z czynników czysto rynkowych względnie (w porównaniu do oczekiwań) przychylna ocena agencji Moody’s podczas prezentacji w przyszłym tygodniu raportu dotyczącego wiarygodności kraju. Cięcie perspektywy ratingu jest praktycznie przesądzone. Czy dojdzie, wzorem Standard&Poor’s, także do obniżki oceny z A2 do A3?
Damian Rosiński
Dom Maklerski AFS