Początek tygodnia ze słabszym złotym
Bieżący tydzień na rynku walutowym rozpoczynamy w okolicach 1,092 na EURUSD i 4,365 na EURPLN po tym jak podczas piątkowej sesji wspólna waluta nadal dominowała nad dolarem pomimo publikacji bardzo mocnych danych z amerykańskiego rynku pracy.
Dane z USA pokazały, że w grudniu w sektorze poza rolnictwem przybyło 292 tys. nowych miejsc pracy podczas gdy rynek zakładał przyrost o równe 200 tys. Dodatkowo w górę zrewidowano też wyniki za listopad, do 252 tys. Stopa bezrobocia utrzymała się zaś na dotychczasowym 5,0% poziomie. Nie zmieniła się zaś (na co liczono) grudniowa, płaca godzinowa pozostając na poziomie + 0,2% m/m. Po publikacji raportu dolar wyraźnie zaczął umacniać się, choć EURUSD nie zdołał powrócić do swoich tygodniowych minimów. Ruch do 1,08 okazał się jedynie nieudanym testem wsparcia pary EURUSD. Złoty powrócił zaś w okolice 4,36.
Aprecjacja eurodolara kontynuowana jest praktycznie od publikacji minutes z grudniowego posiedzenia FOMC, podczas którego doszło do pierwszej od blisko dekady podwyżki stóp w USA, a z którego wynikało, że Fed może nie być skłonny do dalszego szybkiego zaostrzania polityki pieniężnej, a ewentualne kolejne decyzje będą uzależnione przede wszystkie od danych inflacyjnych. Umacniające się euro nie pomaga jednak złotemu, który od pierwszych dni tego roku pozostaje pod silną presją wysokiej awersji do ryzyka głównie nasilaną w związku z obawami o faktyczną kondycję gospodarki chińskiej. W rezultacie, miniony tydzień był statystycznie najgorszym pierwszym tygodniem roku od niepamiętnych czasów na rynkach akcji, a do tego mieliśmy do czynienia z najsilniejszym od 14 miesięcy załamaniem cen ropy, które w przypadku odmiany brent zeszły chwilowo w okolice 32 USD za baryłkę.
W najbliższych dniach wpływ Chin będzie wciąż widoczny na naszym rynku. Gdyby jednak sytuacja w Azji ulegała stabilizacji/poprawie, można oczekiwać również zmniejszenia się presji wyprzedaż polskiej waluty. Jednak w tym tygodniu możemy być jeszcze świadkami raczej wzrostu niż spadku eurozłotego. Poniedziałkowo-wtorkowy kalendarz publikacji makroekonomicznych pozbawiony jest istotnych danych, stąd rynek nadal głownie żyć będzie dotychczasowymi informacjami. Na koniec miesiąca nie wykluczamy już spadku euro poniżej 4,30 PLN.
Tymczasem, na rynku stopy procentowej od początku roku utrzymuje się tendencja spadkowa w zakresie rentowności obligacji skarbowych na krótkim końcu krzywej. Piątkowa publikacja danych z amerykańskiego rynku pracy pozostała praktycznie bez wpływu na notowania. Wyraźnie polskie papiery zyskują dzięki obniżającym się cenom surowców na rynkach towarowych. Z powodu ostatnich przecen ropy naftowej ścieżka przyszłej inflacji ulegnie znacznemu obniżeniu. Jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się bardzo prawdopodobne, że inflacja szybko powróci w okolice w zera. Teraz jednak ta perspektywa znowu się oddala, a ceny CPI w 1q16 ciągle będą pozostawać bardzo nisko. To będzie dawało nowej RPP argument za ewentualnym rozważeniem dalszego poluzowania polityki pieniężnej w I połowie br. Wyraźnie w tą stronę podąża też rynek, dodatkowo na krótkim końcu krzywej dochodowości wspierany zapowiedzią wyłączenia obligacji skarbowych z podatku od sektora bankowego (według treści ustawy przyjętej przez Senat RP podatek miałby wejść w życie od lutego).
W najbliższych dniach trudno spodziewać się istotniejszej zmiany nastrojów na rynku, chociaż papiery skarbowe stały się już drogie i potencjał do kontynuacji tego ruchu powoli wyczerpuje się. Dłuższy koniec krzywej stabilizować będzie bliżej 3,0% ze względu na ostatni wzrost awersji do ryzyka na świecie. Warto też zwrócić uwagę, że spread pomiędzy sektorami 2Y a 10Y zbliżył się już do historycznych maksimów.
Joanna Bachert,
Mirosław Budzicki,
PKO Bank Polski