Bezpieczeństwo to największy atut
Płatności mobilne dokonywane za pomocą smartfonów stały się hitem polskiego rynku. Jednak ten sukces ma dwie strony.
Po pierwsze wzrosło zagrożenie dla banków ze strony klientów autoryzujących przelewy za pomocą SMS-ów. Wielu z nich bezkrytycznie korzysta z publicznych sieci Wi-Fi. Nie stosuje oprogramowania antywirusowego, a same banki ich nie edukują przed zagrożeniami.
Po drugie, aby ta forma przelewów nie była tylko modnym gadżetem, potrzeba zachęcić klientów do korzystania z różnego typu promocjami e-commerce związanymi z geolokacją.
Dla większości banków inwestycje w tę technologię są niezbędnym elementem budowania pozycji rynkowej. Pojawia się jednak pytanie, kiedy te nakłady się zwrócą. Wejście dyrektywy PSD II i wpuszczenie na rynek firm z innych branż powoduje, że dla wielu działów bezpieczeństwa IT w bankach ich polityka wydaje się nadmiernie kosztowna.
Przecież ci nowi pośrednicy w usługach finansowych nie mają podobnego podejścia do sfery bezpieczeństwa ich klientów! Ale dla nowej generacji klientów ta forma dokonywania płatności jest tak oczywista jak banki internetowe dekadę temu. Banki nie mają odwrotu od płatności mobilnych, tyle że muszą lepiej poznać potrzeby ich klientów na podstawie informacji z big data oraz social media. A to oznacza kolejne wydatki… I choć polskie banki nie korzystały podczas globalnego kryzysu z pomocy publicznej i są największym płatnikiem do budżetu, to i tak Bruksela (przez PSD II) stworzyła im na siłę konkurencję. Gdy dodamy do tego parabanki, SKOK-i, płatniczą ofensywę telekomów – widać, ile mogą mieć kłopotów. Co więc im pozostaje? Wysokie na tle UE marże, opłaty za wydane karty płatnicze, prowizje etc? Nie tylko, muszą utrzymać do siebie zaufanie i pokazać, że na rynku to właśnie im najbardziej zależy na bezpieczeństwie pieniędzy ich klientów.