NFP umacnia dolara
Bieżący tydzień na rynku głównej pary walutowej rozpoczynamy w okolicach 1,133 po tym jak piątek przyniósł ponad 1,5% osłabienie euro do dolara. Impulsu do zmian dostarczyła rewelacyjna publikacja miesięcznych danych z rynku pracy w USA. W reakcji na raport NFP eurodolar zanurkował do ok. 1,128. Gospodarka amerykańska pędzi do przodu nie zważając na to, co dzieje się dookoła niej.
Niemniej, jeszcze w oczekiwaniu na raport non-farm payrolls eurodolar stabilizował się w okolicach otwarcia dnia. Mieszane dane dot. amerykańskiego rynku pracy (ADP, subindeksy zatrudnienia w ISM, Challenger i initial jobless claims), jakie w ostatnim czasie docierały na rynek nieco hamowały potencjalnie możliwą jego aprecjację wobec euro. „Zielonego” nie wsparły nawet rozczarowujące doniesienia z Niemiec. Po serii pozytywnych odczytów w piątek zawiodły dane dot. produkcji przemysłowej, która jak się okazało w grudniu ub. roku wzrosła o 0,1% m/m podczas gdy rynek zakładał dynamikę rzędu 0,4% m/m. Najwyraźniej jednak rynek zignorował słabszą wartość mając w pamięci mocne zamówienia w tamtejszym przemyśle.
Solidny odczyt o liczbie nowych miejsc pracy w sektorze pozarolniczym w USA (257 tys. nowych miejsce pracy w styczniu + rewizja w górę o 77 tys. danych z grudnia) upewniły inwestorów w przekonaniu, że Fed może zacząć podwyższać stopy już od połowy roku. Reakcja rynku mogła być tylko jedna – silna aprecjacja dolara. Statystycznie styczeń to już bowiem 12-ty z rzędu miesiąc, gdy w USA przybywa ponad 200 tys. nowych etatów, co stanowi najdłuższą taką serię od 1994 roku. Co prawda bezrobocie lekko wzrosło (o 0,1 p.p. do 5,7%), jednakże nie zrobiło to na inwestorach większego wrażenia, zmiany wynikały bowiem ze wzrostu wskaźnika aktywności zawodowej. Pozytywny wpływ na dolara miały również doniesienia o zarobkach w styczniu. Średnia stawka godzinowa wzrosła o 2,2% r/r, po wzroście o 1,7% w grudniu i przy oczekiwaniach rynku na poziomie 1,9%.
Dominująca podczas piątkowej sesji europejskiej (do publikacji payrolls-ów) niska zmienność na rynku głównej pary walutowej i pusty krajowy kalendarz makroekonomiczny ograniczały wahania par złotowych. Przez znaczną część piątkowej sesji kurs EURPLN oscylował w okolicach 4,16-4,17 zaś CHFPLN przy 3,94-3,95. Złoty pozostaje więc stabilny, choć taniejący dług częściowo wywiera na niego presję podażową. Praktycznie bez wpływu na naszą walutę pozostawały też popołudniowe silne zmiany na eurodolarze (spadek kursu o ponad 1,0%) będące wynikiem publikacji danych z USA. Dopiero po zamknięciu piątkowego handlu złoty umocnił się do 4,15 na parze EURPLN i 3,92 na CHFPLN.
W tym tygodniu poznamy krajowe dane inflacyjne za styczeń i flesz PKB za 4q14. Ekonomiści prognozują dalsze pogłębienie deflacji, skutkujące spadkiem wskaźnika CPI do -1,2% r/r i wzrost PKB na poziomie ok. 3,0% r/r. Narastające oczekiwania na obniżki stóp będą osłabiać naszą walutę i należy brać pod uwagę możliwość powrotu euro w okolice 4,20 PLN w trakcie nadchodzących sesji. Wsparcie dla takiego scenariusza jest oczekiwana przez nas kontynuacja trendu spadkowego głównej pary walutowej (przerwanego pod koniec stycznia) prowadząca do testu okolic 1,11-1,12 USD w najbliższych dniach. Na świecie najbliższe dni nie będą już tak ważne makroekonomiczne, niemniej czwartkowy odczyt dot. sprzedaży detalicznej za styczeń może dać impuls do zmian. Nadal też uwagę naszą zwracać będzie sytuacji w Grecji i na Ukrainie. W Weekend premier Grecji Aleksis Tsipras oświadczył, że jego kraj nie będzie ubiegał się o przedłużenie międzynarodowego programu pomocy, który według niego nie zdał egzaminu. Zamiast tego Ateny będą starać się o kredyt pomostowy pomijając w negocjacjach Trojkę. Niemcy proponują zaś „zamrozić” konflikt na Ukrainie, nie rezygnując z zasad prawa międzynarodowego. Choć zdaniem znawców pomysł nie wydaje się zły na rynku już pojawiają się komentarze, że takie działania będą oznaczać kapitulację Ukrainy.
Joanna Bachert
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski