Rynki Finansowe, 29 09 2014
Ubiegły tydzień był okresem spadków na warszawskiej giełdzie. Pretekstem do sprzedaży i realizacji zysków z ubiegłego tygodnia były słabe dane z gospodarek Europy Zachodniej. Analogicznie do rynku polskiego zachowywały się rynki akcji w Europie Zachodniej, gdzie główny wskaźnik niemieckiego rynku DAX spadł o 3,2%, jak również rynek amerykański, na którym S&P 500 spadł o 1,4%. Główny indeks giełdy warszawskiej spadł w tym okresie o 1,9%.
Najważniejszymi odczytami w minionym tygodniu były wstępne odczyty PMI dla przemysłu w gospodarkach państw Europy Zachodniej oraz w Chinach. Odczyty z krajów Eurolandu wskazują na znaczące spowolnienie wzrostu gospodarczego. Odczyt PMI dla przemysłu Strefy Euro wyniósł 50,5 punktów, co jest najniższym odczytem od 14 miesięcy. Odczyt dla Niemiec spadł do poziomu 50,3 punktów, najniższy od 15 miesięcy. Wartość 50 punktów jest umowną granicą pomiędzy wzrostem a spadkiem w danym segmencie gospodarki. W przypadku gospodarki naszego zachodniego sąsiada, niezbyt optymistyczne dane uzyskaliśmy z odczytu indeksu nastrojów przedsiębiorców IFO, który spadł we wrześniu do poziomu 104,7 punktów. Na taki wynik, najniższy od kwietnia 2013r., wpływają obawy odnośnie wymiany handlowej z Rosją, jak również słabnąca koniunktura w innych państwach Eurolandu.
Pozytywne dane otrzymaliśmy natomiast z Chin, gdzie wstępny PMI dla przemysłu wyniósł 50,5 punktów wobec 50,2 punktów miesiąc wcześniej, co jest wynikiem lepszym od szacunków analityków. Pozwala to przypuszczać, że spowolnienie w gospodarce Państwa Środka nie będzie tak gwałtowne, jak wcześniej przypuszczano.
W polskiej gospodarce najważniejszym odczytem były dane o sierpniowej sprzedaży detalicznej. Wydatki konsumentów ponownie spowolniły, do poziomu 1,7% rok do roku. Za tak słaby wynik w części odpowiadają niskie poziomy inflacji, obserwowane obecnie. W sierpniu najmocniej spadła sprzedaż samochodów, paliw, oraz żywności i napojów. Wartość tego wskaźnika wpisuje się w ogólne obraz spowolnienia wzrostu gospodarczego w Polsce. Pozytywny jest za to fakt, że pomimo zauważalnego spowolnienia w przemyśle firmy nie zwalniają pracowników. Stopa bezrobocia w sierpniu wyniosła 11,7%, co było najniższym wynikiem od listopada 2010r.
Na rynku powszechnie uważa się, że syntetyczny indeks dolara (USDX) jest jednym z najlepszych wskaźników mierzących siłę amerykańskiej waluty na międzynarodowej arenie. Wartość indeksu liczona jest jako ważona średnia geometryczna z sześciu walut krajów, będących największymi partnerami handlowymi Stanów Zjednoczonych: japońskiego jena, brytyjskiego funta, kanadyjskiego dolara, szwedzkiej korony, szwajcarskiego franka oraz euro. Szeroka reprezentacja walut najważniejszych światowych gospodarek sprawia, że jest to bardzo dobre narzędzie określające kondycję dolara.
W ostatnim czasie wyraźna deprecjacja europejskiej waluty, która w koszyku USDX stanowi aż 57% doprowadziła do przełamania przez wskaźnik 52-tygodniowegoszczytu, co tym samym otworzyło drogę do dalszych wzrostów indeksu. W tej sytuacji nasuwa się naturalne pytanie – czy w świetle znaczącej ekspozycji handlowej największych firm z USA na światowe rynki mocny dolar nie będzie szkodził amerykańskiemu rynkowi akcji? Kiedy dolar rośnie, dobra zza oceanu stają się coraz droższe dla nabywców spoza USA, a to oznacza spadek atrakcyjności eksportu firm ze Stanów Zjednoczonych. Z drugiej strony mocny dolar to benefity w postaci niższych cen importu, spadku cen surowców oraz tańszych zagranicznych dóbr nabywanych przez Amerykanów. Brak znaczącej korelacji między amerykańskim indeksem akcji a notowaniem USDX nie pozwala na wyciągnięcie jednoznacznych wniosków. Niemniej jednak, z analizy firmy Charles Shwab przeprowadzonej na danych sięgających 1978 wynika, że w trakcie okresów hossy dolara wzrosty indeksu S&P były średnio dwa razy wyższe, niż w sytuacji kiedy amerykańska waluta znajdowała się w trendzie spadkowym.