Gwarancje wolności
Jeżeli nad polskim niebem czuwają trzy Awacs-y, a w Łasku stacjonować będzie 12 myśliwców F-16, to dzisiejsza 15 rocznica przystąpienia do NATO nabiera jakże praktycznego wymiaru.
W dniach kiedy opodal naszych granic dzieje się tak wiele złego, jesteśmy zwyczajnie, po ludzku spokojniejsi – również za sprawą tamtego wyboru. Nie był to wówczas wybór oczywisty, dla części elit w ówczesnej Polsce, ale i na Zachodzie, zwłaszcza w kręgach uważających, ze nie należy drażnić Rosji. Opinia społeczna w kraju także była podzielona. Lista tych, którzy dzięki uporowi i determinacji sprawili, że od lat nasze bezpieczeństwo stanowi trwały element architektury bezpieczeństwa zbiorowego jest długa, ale z pewnością na jej czele wymienić wypada dwa nazwiska.
Pierwszy, to legendarny kurier z Warszawy Jan Nowak-Jeziorański, najpierw harcerz, potem cicho – ciemny, przez lata dyrektor rozgłośni polskiej Radia Wolna Europa, wreszcie niestrudzony lobbysta sprawy polskiej w waszyngtońskich elitach. Drugi był Jerzy Koźmiński – ówczesny ambasador w USA, ekonomista, polityk dyplomata, człowiek wielu talentów, którego ujmujący sposób bycia w połączeniu z osobistą skromnością i mrówczą pracowitością zjednywał sprawie polskiej nawet największych sceptyków wśród senatorów i kongresmanów amerykańskich.
Swoją rolę odegrał w tym procesie ówczesny premier Leszek Miller, a to za sprawą rehabilitacji Ryszarda Kuklińskiego, co Amerykanie traktowali jako warunek sine qua non polskiego członkostwa w Sojuszu.
Dzisiaj, kiedy wydarzenia na Ukrainie, a zwłaszcza na jej południowych rubieżach budzą uzasadniony niepokój, powinniśmy być może zastanowić się, czy sojusznicze gwarancje to wystarczająca rękojmia niezależności naszego kraju, gdyż prawdziwe batalie rozgrywają się dzisiaj nie na bitewnych polach, lecz na polu gospodarczym. Ostatni kryzys uświadamia nam z całą mocą jak wiele jeszcze pozostało w tym względzie do zrobienia. Nie tylko w zakresie dywersyfikacji dostaw źródeł energii.