W Kanadzie lepiej kupić dom niż go wynajmować
W każdym razie to lepsze, jeśli chce się zamieszkać, niż wynajęcie lokum. Ceny tych dóbr ostatnio bowiem spadły, podczas gdy czynsze wzrosły.
Domy tanieją
W minionych latach, jak na ogół powszechnie w świecie, nieruchomości zyskiwały na wartości, ale tendencja ta odwróciła się na początku roku. Jeszcze w szczytowym lutym 2022 roku średnia cena sprzedaży domu w Kanadzie wynosiła 816 720 dolarów kanadyjskich (CAD to ok. 3,7 zł.). W maju spadła do 711 316 CAD, a w w czerwcu już do 665 849 CAD.
Spadek w ciągu zaledwie kilku miesięcy wyniósł więc 150 000 CAD czyli ponad osiemnaście procent.
Schłodzenie rynku mieszkaniowego to wynik wcześniejszego przegrzania i ośmioprocentowej inflacji, na które Bank Kanady zareagował podnoszeniem stóp procentowych
Jeśli jednak badać dłuższą perspektywę, to ceny nieruchomości w ujęciu rocznym wzrosły, jeśli nawet w ujęciu miesięcznym ostatnio spadły.
W najdroższej prowincji Kanady, Kolumbii Brytyjskiej na zachodnim wybrzeżu, za dom trzeba było w czerwcu zapłacić 947 216 CAD, co oznacza wzrost o cztery procent w stosunku rocznym, ale zarazem spadek o tyle samo w stosunku miesięcznym, czyli do maja 2022 roku.
Bank of Canada chłodzi rynek mieszkaniowy
Podobne wzrosty w ujęciu rocznym odnotowano na przeciwległym, wschodnim krańcu Kanady, w prowincji Quebec. Tu dom można było w czerwcu tego roku kupić za pół miliona dolarów, o dwanaście procent drożej niż rok wcześniej.
Schłodzenie rynku mieszkaniowego to, jak zauważają eksperci, wynik wcześniejszego przegrzania i ośmioprocentowej inflacji, na które Bank Kanady (Bank of Canada) zareagował podnoszeniem stóp procentowych, ostatnio w połowie lipca o jeden punkt procentowy, co stanowiło największą podwyżkę w kraju od 24 lat.
Automatycznie podrożyło to kredyty hipoteczne i zahamowało sprzedaż domów i mieszkań oraz spadek ich cen. Ta tendencja jeszcze się utrzyma: potencjalni nabywcy domów zaczną coraz bardziej odczuwać spadek dostępności kredytów hipotecznych.
Rosną miesięczne raty kredytów hipotecznych
Szacuje się, że przeciętny dom w Ontario miał w zeszłym roku miesięczną spłatę kredytu hipotecznego w wysokości 3000 CAD. Obecnie kredyt hipoteczny sięga już 4,5 proc. i ten sam dom kosztuje teraz 4700 CAD miesięcznie.
Analizująca sytuację na rynku Regionalna Rada ds. Nieruchomości w Toronto (Toronto Regional Real Estate Board – TRREB) podała w sierpniu, że sprzedaż domów w lipcu tego roku spadła prawie o połowę wobec lipca 2021 roku; wyniosła 4900, podczas gdy rok wcześniej 9340.
Założony w 1920 roku TRREB, największy tego typu bank danych w kraju, obsługuje 66 tys. licencjonowanych maklerów w handlu nieruchomościami.
Jeden z nich, Brett Stein ze Stein Realty Group, na początku sierpnia obrazowo opisał w telewizji CTV News, dramatyczną sytuację na rynku. W miarę jak narastają obawy, że rozgrzany do czerwoności rynek nieruchomości zacznie się ochładzać – mówił Stein – niektórzy właściciele domów w Toronto „są coraz bardziej zdesperowani, by je sprzedać„. Owszem jakiś czas temu kupili sobie dom, ale – zauważył makler – „aby utrzymać finansowanie… muszą szybko go sprzedać”.
Największy bank prywatny Royal Bank of Canada (RBC) prognozuje „historyczną korektę” na rynku nieruchomości. Najdrastyczniejsza nastąpi w najdroższych prowincjach, czyli w Kolumbii Brytyjskiej i w Ontario.
Jak przewiduje w swym właśnie opublikowanym raporcie główny ekonomista RBC, Robert Hogue, sprzedaż domów spadnie tam w tym roku o 45%, a w przyszłym o 38%, ceny zaś o kilkanaście procent. W tańszych prowincjach, np. w Quebecu, spadki nie będą tak dotkliwe.
Nie dojdzie jednak do załamania na rynku mieszkaniowym. Według raportu RBC, kryzys należy postrzegać jako „mile widziany czas odnowy” po dwuletnim szaleństwie zakupów, które sprawiło, że posiadanie domu znalazło się poza zasięgiem wielu Kanadyjczyków.
Schłodzenie po szaleństwach zawsze lub prawie zawsze jest dobre.