Niech prawo zawsze znaczy prawo..

Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter

W sprawie potwora z Piotrkowa napisano i powiedziano prawie wszystko. Nie ulega kwestii, że ciąg zaniechań, błędów, działań pospiesznych i bezrefleksyjnych w związku z  i wokół tego kuriozalnego przypadku nie mają precedensu.

     W efekcie zbrodniarz skazany na karę śmierci za czterokrotne morderstwo ze szczególnym okrucieństwem popełnione na małoletnich na tle seksualnym opuścił mury więzienia.

     Kompromitacja i bezsilność polityków, ustawodawcy, wymiaru sprawiedliwości, wreszcie służby więziennej stawiają na porządku dziennym pytanie o funkcje i społeczny wymiar prawa, które w potocznym pojęciu jest synonimem sprawiedliwości. Sprawiedliwości, która od czasu Kodeksu Hammurabiego, kiedy to kojarzyła się jedynie z odwetem, pełni zgoła inne funkcje, czego praktycznym wyrazem było najpierw moratorium na wykonywanie, a następnie uchylenie kary śmierci.

     Nie może to jednak, jak w cytowanym przypadku oznaczać powrotu do społeczeństwa kogoś, kto nie tylko złamał kardynalne reguły i normy, ale stanowi bezpośrednie niebezpieczeństwo dla zdrowia i życia obywateli.

     Jeśli państwo i jego organy bez nieudolnych i nieskutecznych prób naginania prawa, nie potrafi owego bezpieczeństwa zapewnić i wyegzekwować, zgodnie z jego duchem i literą, to znaczy, że sprawa ma znacznie poważniejszy niż tylko jednostkowy wymiar. Koszt i sposób sprawowania pieczy nad Mariuszem T. są wtórne wobec porządku prawnego, żeby nie stwierdzić, że funkcjonują poza tym porządkiem.

     Konia z rzędem bowiem temu, kto wie na jakie niejawne przepisy powołuje się gen. Marek Działoszyński – Komendant Główny Policji. Pozostaje jedynie dokończyć za poetą…a sprawiedliwość, sprawiedliwość.