Niemcy prymusem, Francja outsiderem
Seria odczytów indeksów PMI z krajów strefy euro ostatecznie została zinterpretowana na korzyść wspólnej waluty, która wczoraj umacniała się - kurs eurodolara powrócił do okolic 1,38 po krótkiej i dosyć płaskiej korekcie spadkowej, jaka wystąpiła w końcówce zeszłego tygodnia.
Trzeba jednak zaznaczyć, że dane wcale nie były tak dobre, jakby wynikało z siły euro. Kondycja sektora usługowego i przemysłowego we Francji jest fatalna. Indeks PMI dla przemysłu spadł do 47,1 pkt (najniżej od 7 miesięcy), natomiast dla usług do 47,4 pkt (najniżej od 6 miesięcy).
Od dłuższego czasu już ostrzegamy, że kraj ten może być czarnym koniem dla całej strefy euro i przy tak słabych wynikach gospodarki w porównaniu do jej wielkości (druga w strefie euro), w dłuższej perspektywie ciążyć na notowaniach wspólnej waluty. Sytuację ratują Niemcy, a konkretniej tamtejszy przemysł. Poziom indeksu PMI dla przemysłu na 54,2 oznacza najwyższą wartość od 30 miesięcy. Dobry odczyt połączył się z wczorajszym podniesieniem prognoz wzrostu gospodarczego na ten rok do 0,5 proc. (pop. 0,3 proc.), a na następny do 1,7 proc. (pop. 1,5 proc.). Potwierdza to, że motorem tego ożywienia w strefie euro są właśnie Niemcy, co akurat jest pozytywne dla Polski, gdyż to jej największy partner handlowy. Niemniej, jeśli inne kraje nie zaczną również znacząco poprawiać wskaźników, ożywienie to będzie miało dosyć kruche podstawy.
Również niejednoznaczne dane napłynęły wczoraj z USA. Na pierwszy plan wysuwa się jednak nieoczekiwany duży wzrost produkcji przemysłowej w listopadzie, która w ujęciu miesięcznym urosła o 1,1 proc. (prog. 0,5 proc.), a dodatkowo zrewidowano w górę dane za październik. Natomiast indeks PMI dla przemysłu i NY Empire State rozczarowały. W kontekście tego, co zrobi jutro Fed, dane te nie mają już większego znaczenia. Przygotowanie gruntu pod rozpoczęcie wychodzenia z QE3 w I kw. 2014 r. powinno jutro być wyraźnie zaznaczone, przyczyniając się do umocnienia dolara. Siła samego euro bierze się jednak też z bardziej jastrzębiego nastawienia EBC, co obrazuje dalszy wzrost rynkowych stawek oprocentowania – LIBOR1M dla EUR dalej rośnie i jest już blisko 0,2 proc., podczas gdy LIBOR1M dla USD powrócił do minimum z listopada i jest obecnie na 0,165 proc. Zatem do faktycznego odwrócenia trendu na eurodolarze potrzebne będzie też działanie ECB i w tym kontekście bardzo ciekawe będzie posiedzenie tego banku 9 stycznia.
Złoty dalej wykazuje się stabilnością, dokładając nieco zysku. Kurs EUR/PLN oscyluje teraz wokół 4,17. Dziś, mimo sporej ilości danych (indeks ZEW, inflacja HICP, inflacja CPI z USA), ta względna stabilność powinna być zachowana, a większej zmienności spodziewać się należy jutro po godz. 20 oraz w czwartek.
EURPLN: Początek tygodnia przynosi dalsze, powolne umocnienie złotego, który teoretycznie mógłby osiągnąć poziom 4,16. Najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest jednak oscylacja wokół obecnych 4,17 w oczekiwaniu na jutrzejsze rozstrzygnięcie kwestii luzowania ilościowego w USA
EURUSD: Wczoraj eurodolar zaatakował poziom 1,38, jednak na gruncie AT ważniejszy jest październikowy szczyt na 1,3832. Kurs pozostaje cały czas blisko tych poziomów, toteż sprowokowanie ponownego wejście powyżej 1,38 jest prawdopodobne, jednak małe są szanse na pozostanie kursu powyżej. Zakładana jest konsolidacja między 1,37 a 1,38, z szansą na krótkotrwałe wybicie powyżej górnej granicy ww. konsolidacji.
Łukasz Rozbicki
Dom Maklerski AFS