Gospodarka odczuje brak surowców i pracowników
Dzisiejszy komunikat ujawnia nam narastające problemy, z jakimi boryka się polski sektor przemysłowy. Ryzyko niedostatecznego popytu wypierają niedobory surowców, tworzące zagrożenie dla możliwości zarobkowania oraz presja inflacyjna.
Ta ostatnia ma różnorodne podłoże: braki surowców podnoszą ceny (zwłaszcza przy słabym złotym), podobnie jak deficyty zasobów pracy (trwałe i wynikające z chorób i opieki). Firmy pozbawione poduszki finansowej nie są skłonne ryzykować wygładzania ścieżki wzrostu cen.
Nad przetwórstwem gromadzą się ciemne chmury
Nawet jeśli wynik kwietniowy wygląda na pierwszy rzut oka pozytywnie, to jednak ciemne chmury gromadzą się nad przetwórstwem, w tym np. motoryzacji. Niewielki pozytywny wpływ zamówień, słaby popyt krajowy, niskie tempo wzrostu produkcji oraz wspomniane ograniczenia podażowe wzmocnione przez problemy w transporcie. Ich skutkiem są opóźnienia dostaw i wyprzedawanie zapasów. Opóźnienia dostaw tradycyjnie liczone są jako korzystne zjawisko (nadwyżka popytu nad podażą), chociaż w obecnych warunkach trudno je tak postrzegać.
W takich okolicznościach zrozumiałą indywidualną strategią jest kupowanie na wszelki wypadek. Uzasadnia ono wzrost aktywności zakupowej firm, ale prowadzi do nieuchronnego wzrostu cen materiałów. W takich okolicznościach rekordowo szybko rosną ceny wyrobów gotowych. Wychodzenie z kryzysu staje się coraz trudniejsze, co znajduje odzwierciedlenie w mniejszym optymizmie niż przed miesiącem.