Wyjątkowo gołębi komunikat EBC osłabia euro

euro.kalkulator.03.250x166M. Draghi umiejętnie i w swoim stylu wpływa na nastoje na rynkach. Powoduje osłabienie euro czym wspiera proeksportowo nastawioną gospodarkę strefy euro. Przed nami kluczowe dane z rynku pracy w USA. Czy spowodują trwałe zanegowanie fali strachu powstałej po czerwcowym posiedzeniu Fed?

Komunikat oraz wypowiedzi M. Draghiego po posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego, na którym nie zmieniono parametrów polityki pieniężnej, brzmiały wczoraj wyjątkowo gołębio. W ocenie EBC, stopy procentowe w strefie euro utrzymają się na obecnym lub niższym poziomie przez dłuższy okres. Draghi nie sprecyzował, co należy rozumieć przez to stwierdzenie.

Powiedział, że nie jest to ani 6, ani 12 miesięcy, ale po prostu dłuższy czas. Można to do pewnego stopnia interpretować jako oddalenie perspektywy początku cyklu zaostrzania polityki pieniężnej w Eurolandzie poza 2014 r. Jednocześnie stwierdzenie, że stopy mogą w przyszłości znaleźć się na niższym poziomie, będą skutkować wzmożeniem oczekiwań na kolejną obniżkę oprocentowania. M. Draghi podtrzymał gotowość Banku do wprowadzenia ujemnej stopy depozytowej oraz zastrzegł, że 0,5 proc. dla podstawowej nie jest dolnym limitem wysokości oprocentowania. Jak poinformował prezes EBC, na wczorajszym spotkaniu długo dyskutowano czy ponownie nie złagodzić polityki monetarnej. Przeważyła opinia, że stopy są na odpowiednim poziomie. By jednak niejako wzmocnić i utwierdzić w przekonaniu o silnie akomodacyjnej postawie Banku, zdecydowano o wprowadzeniu nowego instrumentu – nastawienia w polityce pieniężnej. Co oczywiste, obecnie jest ono łagodne i takie pozostanie w dającej się przewidzieć perspektywie. Draghi zaznaczył, że nie jest to preludium do dalszego cięcia czy wprowadzenia ujemnej stopy depozytowej. Z drugiej strony, wyjście z obecnej, ultra łagodnej polityki jest bardzo odległe – dodał.

Po wszystkich tych stwierdzeniach nie powinna dziwić reakcja inwestorów, którzy masowo pozbywali się wczoraj wspólnej waluty. Wyraźnie spadały także rynkowe stopy procentowe. Spory popyt pojawił się na polskie obligacje, dzięki czemu zyskiwał również złoty.

Rentowność dziesięciolatek spadła wyraźnie poniżej poziomu 4,0 proc. Aprecjacja polskiej waluty to jednak nie tylko efekt napływu kapitału na rynek obligacji. Po środowej deklaracji RPP o końcu cyklu obniżek stóp w Polsce, a jednocześnie wprowadzeniu przez M. Draghiego sporej niepewności co do kształtowania się oprocentowania w Eurolandzie, spadła atrakcyjność inwestycji w euro. Wspólna waluta może w znacznie większym stopniu zacząć być wykorzystana po negatywnej stronie w transakcjach typu carry trade.

Lipcowe posiedzenia banków centralnych w Polsce i strefie euro dostarczyły sporo cennych informacji na temat przyszłości złotego. Jest spora szansa, że polska waluta wejdzie w trwałą tendencję aprecjacyjną, a nadchodzące kilka miesięcy przyniosą znaczące spadki kursów. Niewiadomą pozostaje postawa Rezerwy Federalnej. Dzisiejsze dane z amerykańskiego rynku pracy powinny rzucić więcej światła na temat przyszłości programu QE3 w Stanach Zjednoczonych. Znacząco większa niż się oczekuje liczba stworzonych miejsc pracy oraz dalszy spadek bezrobocia przybliżą perspektywę ograniczenia skali zakupów obligacji. Gorszy odczyt może natomiast powstrzymać Fed przed podjęciem takiego kroku już na wrześniowym posiedzeniu. Zakładam, że dzisiejsze dane staną się przyczynkiem do ostatecznego zakończenia fali strachu wywołanego deklaracją Fed z 19 czerwca.

EURPLN: Czwartek był drugim dniem wyraźnego umocnienia złotego wobec euro. Po wykonaniu spodziewanej korekty w pierwszej części sesji do poziomu 4,3200, po deklaracjach M. Draghiego wspólna waluta zaczęła wyraźnie tracić na wartości. Kurs przebił się poniżej 4,3000, a spadki zostały powstrzymane dopiero przy 4,2750. Tam też rozpoczynamy dzisiejszą sesję. Możliwe odreagowanie kursu w rejony 4,3000 należy ponownie wykorzystywać do sprzedaży euro. Dopiero powrót powyżej 4,3000 mógłby spowodować zanegowanie scenariusza spadków kursu w kolejnych tygodniach.

EURUSD: Próba powrotu kursu powyżej bariery 1,3000 zakończyła się niepowodzeniem. Pomógł w tym niewątpliwie komunikat i wypowiedzi M. Draghiego na konferencji po posiedzeniu EBC. Kurs przebił również dołki ze środowej sesji (1,2920) i spadł w rejony 1,2880. O dalszych losach kursu w krótkim terminie zadecyduje dzisiejszy raport z rynku pracy. Warto pamiętać, że wczorajsze spadki miały miejsce podczas nieobecności inwestorów z USA. Nie można wykluczyć, że będę się oni starali zbliżyć kurs do poziomów sprzed konferencji EBC. Scenariuszowi wzrostów notowań może również sprzyjać bliskość kluczowego wsparcia w notowaniach eurodolara – linia trendu poprowadzona przez dołki z listopada ub. r. oraz kwietnia i maja 2013 r. Przebiega ona jednak kilkadziesiąt pipsów niżej, co daje potencjał do dalszego umocnienia dolara w rejony 1,2850.

Damian Rosiński
Dom Maklerski AFS