Złoty od rana słabnie. Dziś w centrum uwagi dane inflacyjne.
Środową sesję na rynku głównej pary walutowej rozpoczęliśmy w okolicach poziomu 1,33 USD za euro. Opublikowane przed południem dane na temat produkcji przemysłowej w strefie euro istotnie nie zmieniły obrazu rynku, choć ich wydźwięk pozytywnie zaskoczył i dobrze wróży kondycji gospodarczej wspólnoty. Eurostat podał,
że w kwietniu dynamika wzrostu produkcji wyniosła +0,4% m/m i -0,6% r/r wobec oczekiwań analityków na poziomie -0,2% m/m i -1,2% r/r. Kurs EUR/USD wzrósł tylko kosmetycznie. Najwyraźniej jednak nie był to argument, by móc nasilić dominujący od początku tygodnia ruch wzrostowy euro/dolara. Co więcej, w kolejnych godzinach środowego handlu na rynku chwilowo przeważać zaczęła nawet podaż.
Dopiero po południu, przy braku nowych impulsów i mając wciąż w pamięci sugestie jakie padły z ust szefa Fed B.Bernanke podczas majowego szczytu, wskazujące na możliwe zakończenie luzowania ilościowego, Ameryka „pchnęła” euro do 1,337 USD, a dzisiaj od rana para wyraźnie „idzie” ku 1,34. Ogólny obraz rynku głównej pary walutowej istotnie jednak nie zmienił się. Indeks dolarowy wciąż bowiem utrzymuje się w okolicach 80-81 pkt, po tym jak w połowie maja testował opór na 84,5 pkt – najwyższy poziom od lipca 2010 roku. Z technicznego punktu widzenia para EUR/USD pozostaje w krótkoterminowym trendzie wzrostowym. Silne wsparcie stanowi poziom 1,332-1,335 USD, a następnie strefa 1,322-1,324 USD – spadek poniżej której otworzy drogę w kierunku 1,318-1,32 USD. Z kolej utrzymanie notowań euro powyżej 1,33-1,335 USD – kluczowego technicznego poziomu oporu – pozwoli myśleć o ruchu do 1,343-1,345 USD. Jednak o tym, jaki kierunek obierze ostatecznie euro/dolar zadecyduje najprawdopodobniej B.Bernanke po czerwcowym
posiedzeniu FOMC (18-19 czerwca).
W naszej ocenie bieżący miesiąc nic nowego nie wniesie w kwestii realizowanego programu wsparcia, a szef Fed biorąc pod uwagę wrażliwość rynków i jednocześnie mając świadomość, że ożywienie w USA wciąż nie jest wystarczające nie zacznie ograniczać programu wcześniej niż ewentualnie pod koniec br. W związku z tym popyt w dalszym ciągu może mieć przewagę na rynku głównej pary walutowej, co z kolei powinno przekładać się na dalszą aprecjację notowań euro wobec dolara. Delikatne wzrosty na szerokim rynku (wczoraj nie tylko umacniało się euro, ale w lepszej atmosferze przebiegał też handel na runu długu) pozwoliły core markets odreagować ostatnie spadki.
Na wartości zyskiwał nie tylko złoty, ale i inne waluty koszyka, w tym turecka lira. Ta w stosunku do dolara zyskała najwięcej, bo ponad 1,0%. Niewykluczone, że duży udział w odreagowaniu miała środowa wypowiedź (słowna interwencja) prezesa banku centralnego Turcji, w której zapowiedział, że bank gotowy jest na działania w przypadku nadmiernej zmienności kursu liry. Jednocześnie E.Başçi poinformował, że od początku maja z tureckiego rynku wypłynęło około 7,9-8,0 mld USD, głównie z rynków pieniężnych. Jego zdaniem jedna trzecia tych wypływów spowodowana była czynnikami wewnętrznymi, a pozostała część czynnikami globalnymi.
Kurs EUR/PLN schodząc w okolice 4,24 wciąż pozostawał w przedziale wyznaczającym od pierwszych dni czerwca bariery brzegowe zmian rysowane na dziennym wykresie pary na 4,22-4,33. Poranne umocnienie złotego nie było jednak wynikiem jego nadzwyczajnej siły, gdyż (jak już zostało wspomniane) podobną tendencję można było obserwować w notowaniach forinta, rumuńskiej leji, meksykańskiego peso, czy analizowanej wyżej
tureckiej liry. Waluta nasza nieznacznie zyskując na wartości dopasowała się do sytuacji technicznej par złotowych, gdzie po piątkowej interwencji NBP to strona podażowa rynku euro/złotego zaczęła przeważać. Środowa wypowiedź A.Bratkowskiego (RPP) wskazująca, iż zakończenie cyklu obniżek stóp jest możliwe na poziomie 2,25-2,50% dla stawki referencyjnej została neutralnie przyjęta przez złotego, wspierając zaś krajowy
rynek długu.
Inwestorzy ponownie zaczęli brać pod uwagę taki scenariusz licząc na jeszcze jeden ruch w lipcu. Dzień wcześniej koniec cyklu widziany był bowiem na poziomie 2,75%. Tymczasem, w czwartkowy poranek rynek złotego ponownie zdominowali sprzedający, podnosząc kurs EUR/PLN do 4,27. Silny opór to wciąż strefa 4,30-4,33 PLN. Pokonanie zaś wsparcia na 4,22-4,24 PLN wygeneruje sygnał do ruchu poniżej 4,15-4,20 PLN za euro. Dzisiaj na rynek napłyną publikacje, które mogą nieco silniej wpłynąć na nastroje. Poznamy m.in. informacje na temat sprzedaży detalicznej w USA i tygodniowe dane z rynku pracy. W kraju GUS opublikuje dane inflacyjne – ważne z punktu widzenia polityki monetarnej RPP. Rynek oczekuje, że w maju kontynuowany był trend spadkowy indeksu CPI (prognoza: 0,7% r/r wobec 0,8% w kwietniu), niemniej w naszej ocenie ryzyka dla odczytu są po obu stronach i nie wykluczamy utrzymania się cen konsumpcyjnych na kwietniowym poziomie (wg. prognozy DAE PKO Banku Polskiego).
Joanna Bachert
BIURO STRATEGII RYNKOWYCH
PKO Bank Polski S.A.