Możemy stopniowo wracać do przyszłości, ale…. nie uprzedzajmy (gospodarczych) faktów… Kombinowanie przy QE prawdopodobnie we wrześniu…
Z wczorajszym komentarzem B.Bernanke oraz protokołem z ostatniego posiedzenia FOMC, ruszyliśmy do przyszłości, czyli do czasu gdy QE nie będzie już potrzebne (zatroskany tatuś - Fed - nie będzie musiał asekurować uczącego się na nowo jazdy na rowerku podopiecznego - gospodarki USA), a nadmiar płynności i skala ingerencji banku centralnego będzie potęgować ryzyka dla stabilności sektora finansowego USA.
Reakcja rynku na słowa prezesa Bernanke i na publikację protokołu, pchnęła rentowności 10-letniego benchmarku UST do okolic tegorocznych szczytów, notując test okolic 2,07%. Ustami prezesa jak i (większości) innych członków potwierdzono bowiem, że zbliżamy się do momentu, w którym skala zakupów aktywów dłużnych będzie przez bank centralny USA ograniczana. Warunkiem koniecznym do podjęcia decyzji o wyjściu z polityki ilościowej ma być rzecz jasna potwierdzenie pozytywnych sygnałów z amerykańskiej gospodarki, a przede wszystkim z rynku pracy. Co zdecydowało o tym, że opis dyskusji na posiedzeniu Fed uznać można za bardziej jastrzębi (bardziej od oczekiwań), to prawdopodobnie skłonność niektórych członków do podjęcia decyzji o ograniczeniu QE już w czerwcu pomimo słabych marcowych danych z amerykańskiego rynku pracy. Kontynuując ów wątek nie można wykluczyć, że krok w stronę wycofania wsparcia Fed (w takiej skali) zostać może uczyniony już w czerwcu. Kwietniowe dane na temat rynku pracy zniwelowały słabość marcowego odczytu, a wiele publikacji w USA doczekało się rewizji wzwyż. B.Bernanke obok komunikowania z rynkiem podczas konferencji po posiedzeniu w czerwcu będzie mógł wpływać na oczekiwania inwestorów podczas półrocznego „zeznawania” przed Kongresem.
Nie uprzedzajmy więc faktów. Bazując na wczorajszej wypowiedzi B.Bernanke wspartej komentarzem W.Dudley’a, scenariusz bazowy zakłada, iż decyzja o redukcji zakupów będzie potrzebowała jeszcze kilku spotkań FOMC (3-4 jak to powiedział ten drugi). Daje to szasnę FOMC na obserwowanie postępów negocjacyjnych dotyczących amerykańskiej polityki budżetowej na rok 2014 rok i pozwala wykorzystać momentu publikacji wrześniowego pakietu prognostycznego. USA powinna być również wtedy po „dołkach” inflacyjnych, gdyż poziom 1,3% odnotowany w poprzednim miesiącu w USA, prawdopodobnie nie jest najniższym wskaźnikiem CPI na który „stać” amerykańską gospodarkę w tym roku. Pomimo tego gotowość niektórych członków FOMC do zacieśnienia polityki ilościowej już w czerwcu sugeruje, że wiara w poprawę gospodarczą jest coraz silniejsza. Z drugiej jednak strony polityka ilościowa budzi z pewnością wiele kontrowersji, a nie obce członkom Fed są obawy o koszty utrzymywania QE w mocy. Jednak inflacja według innych ma pozostać przesłanką do zwiększenia skali zakupu aktywów. To ostatnie uważamy za niezwykle mało prawdopodobne. Niemniej jednak utrzymująca się na niemalże historycznie niskich poziomach inflacja daje komfort stopniowego wycofywania się z dodruku pieniądza i pozwala zarządzać oczekiwaniami podmiotów gospodarczych.
Niejednokrotnie wskazywaliśmy bowiem za wielkim teoretykiem i praktykiem polityki pieniężnej, L.O.Svenssonem, że skuteczne wyjście ze spirali deflacyjnej i pułapki płynności wymaga zdecydowanych działań po stronie polityki monetarnej oraz wiarygodności strategii wyjścia z owej polityki budującej efektywne oczekiwania na osiągnięcie celów podjętych działań. Czy nie to właśnie robi Fed?
Testy okolic tegorocznego szczytu (2,0870%) na razie wystarczyło rentowności 10Y UST, podobnie test poziomu 1,0% zatrzymał ruch JGB 10Y. Na otwarciu dzisiejszej sesji obserwujemy powrotny spadek rentowności i UST 10Y jest już poniżej 2,0%. Bund pozostaje stabilny w okolicy 1,38% głównie dlatego, że oczekiwania na wyjście z QE nie zdążyły dotrzeć w pełni na rynek europejskie (nocne techniczne testy pchnęły rentowność do poziomu 1,40%), a już boryka się z pogorszeniem nastrojów na globalnym rynku finansowym.
Do przeceny na rynku akcji przyczyniła się nie tylko ekipa B.Bernanke, ale także słabość danych z chińskiej gospodarki. Niespodziewanie wskaźnik PMI HSBC obniżył się poniżej poziomu 50p. spadając z poziomu 50,4 do 49,6. Dane potwierdzają, że za słabość chińskiej gospodarki odpowiada głównie kondycja sektora wewnętrznego. Spadł między innymi wskaźnik nowych zamówień z 51,2 do 49,5, przy stabilizacji sub-indeksu zamówień eksportowych. Niepokojące dla tendencji w najbliższych miesiącach są dane na temat nowych niesprzedanych zapasów zwiększających wrażliwość produkcji przemysłowej w Chinach. Słabość danych nie pozostanie zapewne bez odpowiedzi chińskiego rządu jak i polityki pieniężnej (tym bardziej że inflacja daje nieco pola manewru).
Z uwagą śledzić będziemy reakcją rynku na wstępne publikacje PMI ze strefy euro, które potwierdzają, że koniunktura w krajach strefy czyści dołek spowolnienia szukając punktu przegięcia na krzywej wzrostu. Póki co, lepsze odczyty nie mają istotnego wpływu na zachowanie Bunda (2Y Bund walczy z poziomem 0,0%). Czujność skierujemy dzisiaj także na komentarz J.Bullarda z Fed, który jako przedstawiciel mniej radykalnego grona jastrzębi wpłynie na zachowanie rynku w USA jeśli odniesie się do wczorajszych informacji dotyczących polityki Fed..
Polska krzywa rentowności pozostaje pod wpływem wydarzeń na rynkach bazowych i będzie prawdopodobnie rozdarta podobnie jak krzywa niemieckich obligacji. DS1023 zaczyna dzień w okolicy krótkoterminowego oporu w strefie 3,35%. PS0418 stabilizuje się w strefie 2,85-2,88%. Efektywne przebicie tych stref wiązałoby się z prawdopodobnie skokowym pogłębieniem przeceny. Ważnym impulsem byłoby tutaj przełamanie przez UST okolic 2,10%. Cząstkowe dane z amerykańskiego rynku pracy mogłyby być impulsem do przeceny – ale tylko jeśli pobiłyby konsensus zakładający nieznaczny spadek wniosków. Sama z siebie krzywa może jeszcze bronić się przed tym ruchem.
Aleksandra Bluj
Biuro Strategii Rynkowych
PKO Bank Polski