Sukcesy włoskich firm odzieżowych cieszą…kapitał zagraniczny
Radość budzi dalszy wzrost eksportu tych wyrobów na rzeczywiście niebagatelną sumę 63,4 miliardów (przy jednoczesnym wzroście importu w tej branży do wartości 28,3 miliardów).
Włoski styl ubierania się najwięcej miłośników ma we Francji, w Niemczech, Zjednoczonym Królestwie i w Hiszpanii, a poza UE w Szwajcarii i Stanach Zjednoczonych. Oczywiście w czołówce importerów pozostają wciąż Chiny Ludowe, gdzie ląduje blisko 20 procent eksportu, a po nich Południowa Korea i Japonia.
Pół miliona Włochów pracuje dla mody
Na niemal niezmienionym poziomie utrzymał się eksport do Federacji Rosyjskiej. Z włoskich wyrobów największym powodzeniem cieszą się damskie torebki i okulary słoneczne, które obok obuwia i galanterii skórzanej stanowią połowę produkcji (druga połowa to odzież).
W produkujących je 66 tysiącach przedsiębiorstw zatrudnionych jest blisko pół miliona osób. Moda jest na trzecim miejscu włoskich eksporterów: na pierwszym są obrabiarki, na drugim żywność i produkty rolne.
Włoskie marki, ale właściciele zagraniczni
Duma Włochów z powodzenia „made in Italy” na rynkach zagranicznych zaczyna być jednak coraz mniej zrozumiała, ponieważ większość producentów należy już do obcych holdingów lub funduszy inwestycyjnych.
Pierwsza była firma „Fiorucci”, którą w dalekim 1990 roku kupiła chińska grupa „Edwin International”, kontrolująca m.in. takie marki, jak Lee, Wrangler i Avirex. Później właścicieli zmienili tacy potentaci na rynku artykułów luksusowych, jak Pucci, Fendi i Bulgari oraz kosmetyki Acqua di Parma, należące do francuskiej grupy Lvmh Bernarda Arnault.
Jego rodak François-Henri Pinault z grupy Kering przejął w tym samym czasie kontrolę nad domami mody Gucci, Bottega Veneta i Brioni. Valentino zaś jest własnością funduszu Qatar Mayhool, a Krizia od czterech lat należy do chińskiej firmy Marisfrolg.
W ubiegłym roku dom mody Versace kupił Amerykanin Michael Kors. We włoskich rękach trzymają się jeszcze Tod’s (luksusowe obuwie), Moncler oraz domy mody Armani, Dolce&Gabbana i Prada.
W tym samym czasie, gdy ukazał się napawający optymizmem raport producentów „tekstyliów, mody i akcesoriów”, znana i w naszym kraju firma Stefanel, specjalizująca się w niedrogiej gotowej odzieży zapowiedziała, że jest w tarapatach.
Produkcja zostanie niebawem przeniesiona z kolebki w miejscowości Ponte di Piave w prowincji Treviso do Mediolanu, a pracę stracą 52 osoby, czyli 63% zatrudnionych. 1 lutego kierownictwo spółki oraz przedstawiciele związków zawodowych rozmawiać będą o tym w siedzibie ministerstwa pracy w Rzymie. Trwają przygotowania do 20-godzinnego strajku ostrzegawczego.
Czyli nie wszystkim producentom „made in Italy” wiedzie się tak dobrze, jakby to wynikało z raportu ogłoszonego w Mediolanie raportu.