Bliżej wojny handlowej
Prezydent USA D. Trump ogłosił zamiar wprowadzenia nowych ceł na import z Chin towarów o wartości 50 mld USD. Taryfy mają być rekompensatą za domniemaną kradzież amerykańskich praw własności intelektualnej. Zapowiedział, że to początek szerszych działań. Pekin na razie odpowiedział nałożeniem taryf na kilka amerykańskich produktów o niewielkiej znaczeniu dla gospodarki USA (owoce, orzechy, wino, denaturat, żeń-szeń). To jednak odpowiedź na wcześniejsze kroki dotyczące stali i aluminium. Trump podjął też decyzję o wstrzymaniu do 1 maja obowiązywania ceł na import metali z Unii Europejskiej, Argentyny, Australii, Brazylii, Kanady, Meksyku i Korei Płd. Liczy na wypracowanie umów z tymi krajami. Tym samym cła na stal i aluminium uderzą najbardziej w takie kraje jak Rosja, Turcja i Japonia. Chiny eksportują do USA relatywnie mało tych produktów.
Czytaj także: USA i Chiny stanęły do wojny handlowej. Oba mocarstwa wygrają >>>
W reakcji na rozkręcanie się działań ograniczających wolny handel światowe giełdy zareagowały silną wyprzedażą. Największe spadki odnotowano w Azji. Japoński Nikkei stracił 4,5 proc., południowokoreański Kospi 3,2 proc. Chińskie indeksy w dół blisko 3 proc. Giełdy w USA zamknęły się na 2,5-proc. minusie. Dolar póki co stabilny. Nie zdołał odzyskać strat widocznych po środowym posiedzeniu Rezerwy Federalnej. Złoty mocniejszy.
W dyskusjach zdominowanych przez temat restrykcji handlowych i potencjalnej wojny handlowej (niezmiennie uważamy, że Chiny i kraje strefy euro mają do stracenia relatywnie więcej niż USA) umykać uwadze mogą nasilające się sygnały minięcia szczytu ekspansji gospodarczej na Starym Kontynencie. Wczorajsze odczyty wskaźników z wyprzedzeniem informujących o stanie koniunktury zapaliły kolejne sygnały ostrzegawcze. Wstępne wyniki ankiet kondycji przemysłu PMI pokazały dla Francji najniższy wynik od roku, a dla Niemiec i całego regionu od lipca. Nieco lepiej w mniej wahliwych i startujących później do ekspansji sektorach usług. Równie słabe odczyty pojawiły się na indeksach klimatu gospodarczego dla Niemiec instytutu Ifo. Wskaźnik oczekiwań firm na nadchodzące 6 miesięcy obniżył się w marcu do najniższego poziomu od stycznia 2017 r. To nie jest jedynie efekt obaw menadżerów firm związanych z polityką handlową USA, ale też naturalny rezultat wyczerpywania potencjału wzrostu mało elastycznej, obciążonej niekonkurencyjnymi peryferiami i zbyt mocno uzależnionej od światowego popytu gospodarki strefy euro. Zachowanie indeksów giełdowych z ostatnich tygodni potwierdza silniejszy, negatywny wpływ potencjalnej wojny handlowej dla Niemiec, Holandii, Szwecji czy krajów Azji, niż dla USA. Ograniczanie swobody w światowym handlu nie jest czynnikiem sprzyjającym europejskiej walucie w dłuższym horyzoncie.
Damian Rosiński
Dom Maklerski AFS