Warto wdrażać systemowe rozwiązania
Katastrofa pod Szczekocinami pokazała, że obok ogromnych pokładów ludzkiej solidarności, ofiarności i determinacji, czego chlubne i liczne dowody dali mieszkańcy miejscowości położonych opodal miejsca tragedii, poczynając od pani sołtys Chałupek, która jako pierwsza powiadomiła o zdarzeniu, po kilkunastoletniego chłopca, który trzymał za rękę pozostającą w szoku pourazowym młodą dziewczynę, zadziałał budowany od kilku lat zintegrowany system ratownictwa.
Wyniki kontroli NIK-u, ustalającej okoliczności i przyczyny katastrofy smoleńskiej są druzgocące w wymiarze instytucjonalnym. Wykazały bowiem brak systemowych rozwiązań i procedur w zakresie współdziałania osób i instytucji odpowiedzialnych za organizację wizyt najważniejszych osób w Państwie. Nie jest to zresztą żadne zaskoczenie dla tych, którzy pamiętają chociażby awaryjne lądowania samolotu z ówczesną marszałek Senatu Alicją Grześkowiak na pokładzie.
Ile to już lat? I tylko poseł Błaszczak w swoim czasie szef kancelarii Prezesa Rady Ministrów, lub jak chcą inni komisarz polityczny przy premierze Marcinkiewiczu, uparcie trzyma się tezy, że to niechęć do śp. pamięci Prezydenta Lecha Kaczyńskiego stanowiła przyczynę katastrofy. Budowanie systemu, zwłaszcza kiedy mamy do czynienia ze współdziałaniem i koniecznością uzgadniania kompetencji i zakresu współpracy wielu służb i instytucji, wymaga klarownej wizji, konsekwencji i racjonalnego finansowania.
Ostatnie wydarzenia dowodzą, że warto! Warto też uczyć się na błędach, najlepiej cudzych. Oby ostatnia konferencja zorganizowana z inicjatywy Prezydenta Bronisława Komorowskiego sprawiła, że obok raportu o stanie bezpieczeństwa Państwa, dopracujemy się praktycznych wniosków i wdrożeń w tym obszarze.