14. emerytura: nie ma „darmowego lunchu” (emerytury)
Jako ludzie dostrzegamy fakt otrzymania czegoś, na ogół nie dostrzegamy jednak tego, że zawsze za to jako społeczeństwo pracujące płacimy.
Nie ma „w przyrodzie” ani jednej złotówki, którą politycy mogliby wydać, nie zabierając jednocześnie pracującemu społeczeństwu.
Czasem jest to bardziej uzasadnione, a czasem mniej lub w ogóle. W przypadku 14. emerytury, czy w ogóle doraźnego manipulowania przy emeryturach, jest to co najmniej niewskazane.
Czytaj także: 14. emerytura w 2021 roku: wiemy, komu i kiedy zostanie wypłacone świadczenie. Rząd przyjął projekt ustawy
Czternasta emerytura też kosztuje
Po pierwsze dodatkowo obciąża młodych Polaków, którzy i tak ponoszą już wysokie koszty związane z finansowaniem wydatków dokonywanych za pośrednictwem budżetu.
To obciążenie może być nie tylko bezpośrednie, ale także pośrednie (np. mniej środków na finansowanie ochrony zdrowia); może też być odłożone w czasie (taki dług młodzi i tak będą musieli spłacić). Czasem taka sytuacja może mieć uzasadnienie – wtedy, gdy młodzi są silni i relatywnie bardziej zamożni, ale to nie jest raczej ta sytuacja.
Nie wchodząc w politykę trudno oprzeć się wrażeniu, że 14. emerytura jest po prostu wykorzystaniem faktu, że emeryci będą zadowoleni, a młodzi nie będą świadomi, że jest to finansowane z ich pieniędzy.
Czternasta emerytura: a co z zasadami?
Po drugie system emerytalny ma swoje zasady, których najważniejszymi cechami są trwałość i przejrzystość. Decyzje takie jak wypłacanie 14. emerytury (także 13!) − naruszają te zasady. Jeśli politycy chcą doraźnie podnieść dochody emerytów, to mogą (z dokładnością tego, co powyżej), ale nie powinno to mieć nic wspólnego z emeryturami.
Politycy jednak – nie tylko w Polsce – bardzo chętnie traktują system emerytalny jako jeszcze jedno narzędzie rządzenia. Politycy (wszędzie na świecie) koncentrują się na celach doraźnych, na ogół najbliższych wyborach.
Konieczne jest zrównoważenie interesu bieżących emerytów i tych, którzy emerytami będą za kilka dziesięcioleci.
Niezależnie od intencji i formy przekazu bieżące rządzenie nie powinno w to ingerować.