Zmiana ram polityki klimatycznej zagraża osiągnięciu celu na 2030 rok

Zmiana ram polityki klimatycznej zagraża osiągnięciu celu na 2030 rok
Fot. stock.adobe.com/jozsitoeroe
Udostępnij Ikona facebook Ikona LinkedIn Ikona twitter
Rządy europejskie omawiają dziś ( 26 listopada) plany klimatyczne UE na 2030 rok, by dojść do porozumienia przed Radą Europejską 10 grudnia. Tymczasem organizacje pozarządowe ostrzegają, że proponowane przez Komisję Europejską zmiany w instrumentach prawnych określających strukturę polityki klimatycznej Unii są ryzykowne. Ich wprowadzenie zagraża realizacji celów w zakresie redukcji emisji. Może też skutkować przeniesieniem obciążeń na uboższych obywateli, czytamy w informacji otrzymanej od Polskiego Klubu Ekologicznego Okręg Mazowiecki.

Siedem europejskich organizacji pozarządowych, w tym CAN-Europe i Transport&Environment, przekazało przewodniczącej Ursuli Von der Leyen krytyczną opinię na temat jej propozycji zniesienia lub osłabienia rozporządzenia w sprawie wspólnego wysiłku redukcyjnego (ESR), które reguluje około 60% emisji w Europie.

Przeciwko proponowanym zmianom opowiadają się także organizacje polskie, które napisały w tej sprawie do Ministra Klimatu i Środowiska – Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych, Instytut na rzecz Ekorozwoju, Instytut Spraw Obywatelskich, Polskie Towarzystwo Programów Zdrowotnych, Polski Klub Ekologiczny Okręg Mazowiecki i WWF Polska.

ESR jest instrumentem określającym wiążące roczne cele w zakresie redukcji emisji dla każdego kraju UE w sektorach transportu drogowego, budownictwa, rolnictwa i odpadów.

Komisja rozważa stopniowe wycofanie tego rozporządzenia lub radykalne zmniejszenie jego znaczenia poprzez usunięcie z niego kluczowych sektorów.

„Odchodzenie” od wiążących celów krajowych jest ryzykowne i „niedopuszczalne”, mówią organizacje pozarządowe w liście do przewodniczącej von der Leyen.

„Zmniejszyłoby to zachęty do wprowadzania skutecznych narzędzi krajowych, osłabiłoby wsparcie dla sprawdzonych polityk ogólnounijnych, opóźniłoby działania w najtrudniejszych do naprawy sektorach i zagroziłoby poważnymi skutkami dla uboższych obywateli”.

Po reformie rządy nie byłyby już bezpośrednio zobowiązane do obniżania emisji w transporcie drogowym i budownictwie, co nie oznacza, że redukcja nie musiałaby zostać osiągnięta we wszystkich krajach UE. Przeciwnie.

Te sektory zostałyby włączone do europejskiego rynku handlu emisjami, co przełożyłoby się na wzrost cen uprawnień do emisji. Dla obywateli Unii oznaczałoby to wyższe ceny paliw, a w konsekwencji wzrost kosztów korzystania z samochodów i ogrzewania domów.

Najbardziej ucierpiałyby gospodarstwa domowe o niższych dochodach, których nie stać na wymianę pojazdów na zeroemisyjne czy modernizację domów.

Z punktu widzenia państw członkowskich krajowe cele oraz regulacje służące ich wypełnieniu, dopasowane do sytuacji w danym kraju, do potrzeb i możliwości mieszkańców, mogą być jednocześnie bardziej efektywne i sprawiedliwe społecznie.

Rafał Bajczuk z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych: „Rezygnacja z celów krajowych, jak sugeruje Komisja, usunęłaby zachętę dla rządów do podejmowania działań krajowych na rzecz dekarbonizacji transportu. Mówimy o takich działaniach jak zachęty do zakupu niskoemisyjnych samochodów, ustanawianie stref czystego transportu w miastach, itp. Koszty redukcji emisji transportu spadłyby po równo na wszystkich.

Polskie społeczeństwo i polskie firmy transportowe płaciłyby stosunkowo większą cenę takiej polityki klimatycznej, gdyż jesteśmy mniej zamożnym społeczeństwem i nie stać nas na tak szybką elektryfikację transportu drogowego, jak kraje zachodu”.

Krytykujące propozycję Komisji organizacje uważają, że zagraża ona osiągnięciu celu redukcji emisji na rok 2030, co do którego podniesienia toczą się obecnie rozmowy na forum unijnym. Prawdopodobnie zostanie on zwiększony do „co najmniej” 55%, co stanowi i tak raczej umiarkowaną opcję, w porównaniu do 60% ze stanowiska Parlamentu Europejskiego, czy 65% właściwego z punktu widzenia zgodności polityki z nauką.

„Komisja, Parlament i państwa członkowskie są teraz w kluczowym momencie bardzo intensywnej debaty na temat tego, co Unia Europejska powinna osiągnąć w zakresie ochrony klimatu w ciągu najbliższych 10 lat i w jaki sposób.

Nawet zakładając, że regulacje mogą być później wzmacniane i poprawiane, decyzje które zapadną w najbliższym czasie mają ogromną wagę. Określą podstawowe ramy wszystkich działań, to, jak będą się one przekładać na skuteczność polityki klimatycznej i na życie obywateli. Byłoby bardzo źle, gdyby te ramy od początku były osłabione. – wyjaśnia Urszula Stefanowicz z Polskiego Klubu Ekologicznego Okręgu Mazowieckiego.

– Zamiast spychać z siebie odpowiedzialność i szukać furtek, które pozwolą im robić mniej, wszystkie strony tej debaty powinny zaangażować się w znalezienie rozwiązań najskuteczniejszych i najbardziej sprawiedliwych społecznie, dla dobra nas wszystkich.

Organizacje, za równo europejskie, jak i krajowe, wzywają polityków do ponownego rozważenia planów reformy i upewnienia się, że prawo „wspólnego wysiłku” zostanie nie tylko utrzymane, ale także wzmocnione.

Rządy poszczególnych państw powinny podjąć decyzję o podniesieniu swoich krajowych celów klimatycznych, zanim Komisja przedstawi w przyszłym roku wnioski ustawodawcze.

Powinny także jak najszybciej zacząć planowanie wprowadzenia takich narzędzi wsparcia i zmian w krajowych przepisach, które umożliwią zrealizowanie tych celów.

Komisja opublikowała niedawno tak zwaną „Wstępną ocenę skutków”, w której przedstawia trzy opcje przeglądu obecnego rozporządzenia w sprawie wspólnego wysiłku redukcyjnego. We wszystkich trzech wariantach proponuje się uchylenie lub poważne osłabienie krajowych celów klimatycznych. Konsultacje społeczne dotyczące wstępnej oceny skutków kończą się 26 listopada.

Źródło: Polski Klub Ekologiczny Okręg Mazowiecki